[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dociera do mnie odgłos otwieranych drzwi.
Natychmiast rzucam przedmiot powszechnie kojarzony ze złym traktowaniem do dziecięcej
spacerówki, robię kilka głębokich wdechów, żeby się uspokoić, i wchodzę do Leona. Niemal od progu
przyglądam się gościom: jeszcze Go nie ma.
50
W tej sytuacji postanawiam wypić kieliszek szampana. Potem następny...
Czas mija, a Jego wciąż nie ma. A jeśli się nie pojawi? Myślę o godzinach spędzonych w
Montalembert. I jak odzyskam szpicrutę?
Starając się nie budzić podejrzeń swoim zachowaniem, tak naturalnie, jak tylko potrafię, wciąż
spoglądam w stronę drzwi i wypatruję Jego wysokiej sylwetki.
Dochodzi dwudziesta druga i ciągle nic... są wszyscy, tylko nie On.
Któryś z gości częstuje mnie ogromnym jointem. Zaciągam się głęboko. Raz. Drugi. Trzeci.
Po chwili robi mi się niedobrze. Mam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Chce mi się śmiać i płakać
na przemian. Chwilami tracę kontakt z rzeczywistością: nie bardzo wiem, gdzie jestem.
Dzieje się ze mną coś niedobrego... Siadam na podłodze u stóp Leona, podwijam nogi i śmieję się jak
idiotka. Naprawdę zle się czuję...
I wtedy Go zauważam. Przykucnął naprzeciwko i uważnie mi się przygląda. Zastanawiam się, czy
patrzy na mnie z pogardą, czy raczej z rozbawieniem. Musiałam przeoczyć moment, kiedy wszedł;
nie wiem też, od jak dawna tu siedzi i mnie obserwuje.
Próbuję opanować atak absurdalnego szaleńczego śmiechu.
Odstawiam kieliszek i głęboko oddycham, starając się odzyskać pewność siebie. Nagle ogarnia
mnie bardzo nieprzyjemne uczucie  mam wrażenie, że wszyscy zdążyli zauważyć, w jakim jestem
stanie, i spoglądają na
51
mnie z przerażeniem. Nawet mąż mierzy mnie spojrzeniem, które nie może być już bardziej karcące.
Spuszczam głowę, nie wytrzymując jego wzroku.
Mój Mężczyzna rozmawia z Leonem i w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Nawet mnie nie
pocałował na przywitanie. Prawdę mówiąc, nie powiedział mi nawet  dobry wieczór".
Chociaż jestem wśród przyjaciół, czuję się bardzo samotna.
Mam ochotę uciec, ale zdaję sobie sprawę, że nie wolno mi się teraz oddalić. W końcu z wielkim
trudem wstaję i idę się odświeżyć.
Gdy wychodzę z łazienki, dobrze wiem, że to właśnie On przyciska rękę do moich bioder,
popychając mnie w stronę schodów prowadzących na niższą kondygnację tego wielkiego
mieszkania.
Jestem nieprawdopodobnie pijana; udaje mi się zejść tylko dlatego, że mogę się o Niego oprzeć.
Mimo to chwieję się i o mało nie przewracam.
Idzie tuż za mną, zasłaniając mi ręką usta. Jego druga ręka, ocierając się o pończochy, wędruje w
stronę mojego krocza.
 Jesteś mokra"  mówi.
Nagle czuję się dużo lepiej. Wreszcie mam Go przy sobie. Zaraz będzie się ze mną kochał.
Nic nie widać w ciemności i nie wiem, gdzie jesteśmy. O moje ucho ociera się jakaś linka;
odruchowo podnoszę rękę.
To chyba sznur do bielizny...
52
Nagle gryzie mnie w kark, ale Jego dłoń, którą wciąż przyciska mi do ust, tłumi jęk bólu.
Nie widzę Go; czuję tylko, jak napiera na moje plecy, a Jego palce penetrują waginę.
Mam ochotę krzyczeć; chciałabym się odwrócić, żeby Go pocałować, ale objął mnie tak mocno,
że nie mogę się poruszyć.
 Ale się upiłaś... Jesteś śmieszna... kompletnie zalana... następnym razem zbiję cię do krwi.
Wychłoszczę ci tyłek i plecy szpicrutą.
Zaknebluję cię i nie będziesz mogła krzyczeć.
Nie będziesz też mogła płakać, bo założę ci na oczy opaskę.
Przywiążę cię, więc mi nie uciekniesz.
Sama widzisz... Nawet gdybyś chciała mnie błagać
o litość, nie uda ci się... Zrobię z tobą, co zechcę.
Może przyprowadzę jakichś mężczyzn; nigdy się nie
dowiesz, kto to był.
Może wezmę cię od tyłu... Szpicruta okaże się niczym wobec tego, co poczujesz, kiedy będę cię
pierdolił... Wejdę bardzo głęboko, potem się wycofam, a potem znów wejdę, sprawiając ci
ból. Będę brutalny
i powtórzę to wszystko jeszcze raz, tyle że mocniej.
Może odstąpię cię innym facetom... Nigdy się nie do
wiesz, czy to ja cię posuwam, czy tylko się przyglądam,
jak robi to ktoś inny... a może będzie to robiło wielu
mężczyzn, takich, których nie znasz i nigdy nie widzia
łaś...
Może przyprowadzę także dziewczyny... Wtedy zdejmę ci opaskę, żebyś widziała, jak je pieprzę.
Pamiętaj, nikt już nie będzie cię tak traktował; będziesz się ciągle bała, że mnie stracisz.
Jeśli zechcę, poświęcisz dla mnie życie.
Należysz do mnie. Jestem twoim Panem.
Przybiegniesz za każdym razem, gdy cię wezwę. Będziesz się bała, że widzimy się po raz
ostatni.
Nigdy się nie sprzeciwisz".
Jego głos jest aksamitny, niski, urzekający. Nikt jeszcze tak do mnie nie mówił. Nikt nie
traktował mnie tak jak On.
Jak się domyślił? Skąd wie, że na to czekam?
Czy z innymi kobietami obchodzi się podobnie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \