[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bogactwem i nieograniczonymi możliwościami.
- Nie zapominaj, że dla Becky najważniejsza jest szkoła - Kirstie
ostudziła jego zapał.
- Oczywiście. Nigdy bym się nie ośmielił przerywać jej nauki.
Masz na to moje słowo - zapewnił i obdarzył Kirstie olśniewającym
uśmiechem, w którym odsłonił idealnie białe zęby.
Kirstie mimowolnie również się uśmiechnęła. Na jedno
mgnienie zniknęły jej wszystkie lęki i powróciło wspomnienie
wspaniałych doznań, jakich z nim doświadczyła, lecz zdusiła je w
sobie. On to robi specjalnie, pomyślała. Najchętniej wstałaby i
uciekła.
Na szczęście właśnie w tej chwili pojawiła się Dolores i zaczęła
ustawiać na stole parujące półmiski.
- Que aproveche - życzyła.
Paella z kurczaka była przepyszna i mimo braku apetytu Kirstie
skusiła się na sporą porcję. Wypiła przy tym więcej wina, niż
nakazywałby rozsądek, lecz dzięki temu nabrała rumieńców i humor
jej się poprawił.
Zdziwiła się, kiedy Becky oznajmiła, że idzie się położyć.
Odgadła, że to wymówka, aby zostawić rodziców samych.
50
anula
ous
l
a
and
c
s
Dolores uprzątnęła ze stołu, a oni przeszli w drugi kraniec
tarasu, gdzie stały wygodne skórzane fotele, zachęcające do
wypoczynku i kameralnej rozmowy.
- Pomyślałeś o wszystkim - skomentowała cicho.
- Cenię sobie wygody.
I towarzystwo, pomyślała Kirstie i poczuła ukłucie zazdrości. Co
mnie obchodzi, kogo tutaj przyjmuje, skarciła się w duchu.
Spodziewałaś się, że żyje jak pustelnik?
- Napijesz się czegoś? - zaproponował Lucio. - O-tworzę jeszcze
jedną butelkę wina albo...
- Nie, dziękuję - wzbraniała się Kirstie. - Już i tak wypiłam
więcej niż zwykle.
- Ale dzięki temu jesteś bardziej odprężona. Widać, że z każdą
chwilą czujesz się w tym domu coraz swobodniej.
- Robię to tylko dla Becky - rzuciła lekkim tonem, ignorując
podniecenie, jakie wywoływał w niej jego olśniewający uśmiech.
- Nieważne dla kogo - odparował i przysunął swój fotel odrobinę
bliżej. - Liczy się skutek.
Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy, żywiczna woń
sosen mieszała się z piżmową wodą kolońską Lucia... Idealny wieczór
dla zakochanych, pomyślała Kirstie i wzdrygnęła się.
- Zimno ci? - zaniepokoił się.
- Jestem trochę zmęczona - odparła.
51
anula
ous
l
a
and
c
s
Miała nadzieję, że Lucio zrozumie aluzję i doradzi, żeby się
wcześniej położyła. Atmosfera stawała się zbyt intymna. Kirstie
zdecydowanie wolała, kiedy darli ze sobą koty.
- To zrozumiałe - rzekł Lucio i pokiwał głową. - Ale teraz
możesz się już zrelaksować. Rebeka się położyła, noc jest jeszcze
młoda, a my musimy porozmawiać.
Kirstie zdziwiła się i zmarszczyła brwi.
Czyżby chciał rozmawiać o Becky? Serce w niej zamarło. Chce
mi ją odebrać! Zawrócić w głowie bogactwem, potem przedstawić
propozycję nie do odrzucenia?
- Na przykład o czym?
- O tobie.
- O mnie? - zdziwiła się.
- Chciałbym się dowiedzieć, co robiłaś przez te wszystkie lata -
rzekł i dodał: - Oprócz wychowywania mojej córki, oczywiście. -
Wychowywania jego córki! Bardzo ją to zabolało, lecz nie dała nic po
sobie poznać. Nie ma sensu wszczynać kłótni. - Masz ładny dom -
ciągnął Lucio. - Skądś musiałaś wziąć na niego pieniądze. Pewnie
masz świetną pracę. O ile pamiętam, chciałaś zostać nauczycielką...
Kirstie była pod wrażeniem, że to zapamiętał i że ich długie
rozmowy nie odeszły w niebyt.
- Owszem, ale porzuciłam te plany. Pracuję - urwała, zawahała
się na moment, wiedząc, że kiedy Lucio usłyszy prawdę, natychmiast
wzmoże czujność - pracuję w przemyśle komputerowym -
dokończyła.
52
anula
ous
l
a
and
c
s
Nie pomyliła się. Lucio wyprostował się w fotelu i obrzucił ją
uważnym spojrzeniem.
- No, no. Okazuje się, że pracujemy w tej samej branży. Czym
się dokładnie zajmujesz?
Kirstie odwróciła wzrok. Spojrzała w niebo nabierające
fioletowej barwy. Chętnie zmieniłaby temat, ponieważ doskonale
wiedziała, jak skończy się ta rozmowa.
- Oprogramowaniem.
- Naprawdę? - Lucio wyraznie był pod wrażeniem.
- Dobra w tym jesteś?
- Niektórzy uważają, że tak.
- Może przyjmiesz posadę u mnie? Zaskoczył ją tą propozycją.
- Miałabym pracować dla ciebie? Dziękuję, ale nie skorzystam.
Lucio zmarszczył czoło.
- To zabrzmiało, jak gdyby myśl o pracy u mnie napawała cię
wstrętem. Dobrze płacę.
- Nie wątpię. Dobrze również zarabiasz. W stosunkowo krótkim
czasie osiągnąłeś spektakularny sukces.
- Widzę, że uważnie śledziłaś moją karierę - skomentował z
niebezpiecznym błyskiem w oku.
Kirstie zaklęła w duchu. Mimowolnie się zdradziła.
- Trudno nie natknąć się na wzmiankę o tobie
- odparła i wzruszyła ramionami. - Prasa cię uwielbia.
- Niestety - westchnął Lucio. - Ale zboczyliśmy z tematu,
rozmawiamy o tobie, nie o mnie. Dla kogo pracujesz?
53
anula
ous
l
a
and
c
s
- Prowadzę własną firmę - odparła cicho, w nadziei że Lucio nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \