[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- I tak nie zdołasz dotrzymać obietnicy!
ko, że nie może iść boso po mokrej, zimnej trawie i bez-
Vendelin przymknęła oczy. Przez chwilę jechali
cefcmonia/u/e wciągnąć ją na gjrsbier wierzc/iowca. C/si3-
w milczeniu.
dła przed mężczyzną drżąca i bliska płaczu.
- Dlaczego jesteś na mnie taki zły, panie? - szepnęła
Jechał inną drogą, co uznała za dość naturalne, bo
cichutko. Sądziła nawet, że jej nie usłyszał. - Myślałam,
koń nigdy by się nie zmieścił w tunelu pod gałęziami,
że czujesz to samo co ja, dlatego oÅ›mieliÅ‚am siÄ™ otwo­
prowadzÄ…cym przez bród. Wokół nich roiÅ‚o siÄ™ od lu­
rzyć przed tobą tak, jak jeszcze nigdy nie otworzyłam
dzi, jadÄ…cych wierzchem i idÄ…cych pieszo. Vendelin do­
się przed nikim. Cóż ja najlepszego zrobiłam?
myśliła się, że musieli tu ściągnąć z całej wyspy, bo tak
Nie odpowiedział.
wielu z pewnością nie pomieściłoby się w miasteczku
Ale usłyszał ją. Gdy podjechali pod drzwi chaty, nie
Svartmosse.
pozwoliÅ‚ jej od razu zsiąść z konia. OdwróciÅ‚ jÄ… ku so­
Wszystko wydawaÅ‚o siÄ™ takie skomplikowane. Ven­
bie, a kiedy próbowaÅ‚a siÄ™ zeÅ›lizgnąć, przygarnÄ…Å‚ moc­
delin, która przed czekajÄ…cym jÄ… nazajutrz trudnym za­
niej, oparÅ‚ gÅ‚owÄ™ dziewczyny na swoim ramieniu i wtu­
daniem potrzebowaÅ‚a jak najwiÄ™cej życzliwoÅ›ci, nie mo­
liÅ‚ twarz w jej wÅ‚osy. Vendelin siedziaÅ‚a cicho z zamkniÄ™­
gła powstrzymać się od łkania.
tymi oczami, a jej łzy kapały mu na dłoń.
- Dlaczego płaczesz? - spytał ostro.
I nagle usłyszała cichutki szept
Nie zdołała mu nawet odpowiedzieć.
- Pomóż mi, Vendelin!
- Dlaczego? - krzyknął, boleśnie ściskając ją za ramię.
Zdumiona podniosła wzrok, zanim jednak zdążyła
- Czuję się taka samotna - wyznała szeptem. - I tak
się boję. coś powiedzieć, zsadził ją na ziemię.
- Mnie? - Dobranoc, moja mała wrono! - powiedział już swym
zwyczajnym drwiącym głosem. - Starannie zamknij drzwi,
- Nie. Ale nie chcę, abyś był na mnie zły, panie. Nie ty!
bo las jest pełen spragnionych miłości mężczyzn, którym
PochyliÅ‚ siÄ™ do przodu i przyciskajÄ…c twarz do jej po­
dziś wieczorem dane było ujrzeć w lesie elfa!
liczka powiedział cicho:
64
65
Zawróci! konia i odjechał. a, jak budzi się w niej nowa siła. Prosił ją o po-
i ona go nie zawiedzie,
Tej nocy Vendelin nie mogła zasnąć. Mokrymi od łez Wielkodusznie będzie tolerować jego drwiny, nie
oczami wpatrywała się w ciemność, a ciszę w chacie od ić na jego humory, znosić obrazliwe uwagi, okaże
czasu do czasu przerywał jej szloch. Za każdym razem kot -.-szumiałość, a wszystko to dla Tokego.
nadstawiaÅ‚ ucha, ale zaraz siÄ™ uspokajaÅ‚. W Å‚kaniu jego pa­ Ach, naiwna Vendelin! Zamiar ze wszech miar szla-
ni nie mogÅ‚o wszak kryć siÄ™ żadne niebezpieczeÅ„stwo! k«ny, nie wzięła jednak pod uwagÄ™ swego nieobliczal­
Wreszcie Vendelin przestała płakać. I wtedy nagle coś nego temperamentu. Aatwo o szlachetność, gdy w samot-
do niej dotarło. Zrozumiała, ze popełniła poważny błąd: aości snuje się odległe od rzeczywistości marzenia.
zwracając się do Tokego okazała radość, że to nie on był Przymknęła piekące oczy, na twarzy odmalował się
tajemniczym nocnym jezdzcem. Sposób, w jaki siÄ™ wy­ isgodny uÅ›miech. O, tak, okaże zrozumienie!
raziÅ‚a, jego szalony brat musiaÅ‚ potraktować jak obelgÄ™. WyobraziÅ‚a sobie, że on jest przy niej w izbie. Zrobi­
ZerwaÅ‚a siÄ™ z łóżka i chwyciÅ‚a sukienkÄ™. Musi natych­ li mu miejsce na łóżku, usiadÅ‚ przy niej z wahaniem,
miast ,wyjaÅ›nić tÄ™ sprawÄ™, nie może zwlekać! Nie chcia­ niepewny jej zamiarów.
ła wszak go urazić, pragnęła jedynie okazać Tokemu Vendelin uśmiechnęła się doń ciepło, wybaczając mu
swoją sympatię, wszystko, a wtedy położył się obok niej i zaczął gładzić
tÄ… po wÅ‚osach. CzuÅ‚a, jak jego zbÅ‚Ä…kana, zatroskana du­
Z sukniÄ… do poÅ‚owy naciÄ…gniÄ™tÄ… przez gÅ‚owÄ™ zdaÅ‚a so­
sza z wolna odzyskuje przy niej spokój.
bie sprawę, że nie zdoła nic wyjaśnić, jeszcze bardziej
wszystkiego nie gmatwajÄ…c. W dodatku w Å›rodku nocy? W nagÅ‚ym przebÅ‚ysku Å›wiadomoÅ›ci otworzyÅ‚a szero­
Gdzie ona go znajdzie? Wolno zdjęła sukienkÄ™ i odÅ‚o­ ko oczy. Nigdy do tego nie dojdzie! Po pierwsze, zabrak­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \