[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ostrym, karcącym wzrokiem, który pamiętał z dzieciństwa.
90 OCZAROWANI
- Za co los pokarał mnie takim głupim synem? Jeżeli nie
bÄ™dziesz z niÄ… przebywaÅ‚, twoje hormony wezmÄ… górÄ™, rozu­
miesz? Seks to nie wszystko, ty zakuta pało. Trzeba jeszcze
zacząć myśleć jak mężczyzna.
- Do licha, przecież jestem mężczyzną.
- Jesteś baranią głową, zapamiętaj to dobrze, i nie podnoś
na mnie głosu, Liamie Donovan.
Liam także podniósÅ‚ rÄ™ce do góry i dorzuciÅ‚ krótkie, so­
czyste przekleństwo po gaelicku .
- Nie mam już dwunastu lat.
- Nie obchodzi mnie, czy masz sto, czy dwanaście lat,
tylko masz okazywać matce więcej szacunku.
Zapienił się i syknął, ale przełknął gniew.
- Tak jest, matko.
- No! - Skinęła z aprobatą głową. - To wystarczy. A teraz
przestaÅ„ siÄ™ zadrÄ™czać wÄ…tpliwoÅ›ciami i spójrz na rzeczywi­
stość. Jeśli zaś twoje dumne zasady nie pozwolą ci spuścić
z tonu, zapytaj jÄ… o rodzinÄ™ jej matki.
Arianna odsapnęła i wygładziła włosy.
- Teraz pocałuj mnie na do widzenia jak dobry chłopiec.
Ona tu za chwilę będzie.
Ponieważ Liam byÅ‚ wciąż naburmuszony, sama go pocaÅ‚o­
wała, po czym uśmiechnęła się doń promiennie.
- Czasami wyglądasz jak twój ojciec, teraz jednak zmień
wyraz twarzy, bo jeszcze przestraszysz dziewczynÄ™. Powo­
dzenia, Liamie - dodała, po czym, gdy zamigotało światło,
rozpostarła białe skrzydła i poszybowała ku niebu.
* Język gaelicki - odmiana języka celtyckiego, z której wywodzą się dzisiejsze
języki irlandzki i szkocki (przyp. red.).
ROZDZIAA PITY
Nie poczuł jej i to go zirytowało. Złość pozbawiła go
elementarnych instynktów. Dopiero teraz, gdy się odwrócił,
pochwyciÅ‚ ten zapach - kobiecy, niewinny, z lekkÄ… domiesz­
ką jaśminu.
Patrzył, jak wychodziła z lasu, choć ona z początku go nie
dostrzegła. Szła tyłem do słońca i wypatrywała drogi, zanim
weszła na nierówną, wyboistą ścieżkę prowadzącą na sam
szczyt klifów.
ZauważyÅ‚, że zwiÄ…zaÅ‚a wÅ‚osy w koÅ„ski ogon, który bÅ‚ysz­
czał w słońcu i powiewał na wietrze. Niosła solidną skórzaną
torbÄ™, zawieszonÄ… w poprzek przez ramiÄ™. Ubrana byÅ‚a w lek­
ko znoszone szare spodnie i w koszulę w kolorze żonkili.
MiaÅ‚a nie pomalowane usta i krótko obciÄ™te paznok­
cie, a na nowych butach, w okolicy palca lewej nogi, wid­
niaÅ‚a dÅ‚uga, Å›wieża rysa. Jej widok, mruczÄ…cej coÅ› do sie­
bie, kiedy siÄ™ wspinaÅ‚a, przyniósÅ‚ mu ulgÄ™, a zarazem zanie­
pokoił go.
Oba te uczucia zamieniły się w spontaniczną wesołość,
gdy ujrzawszy go, podskoczyła do góry i skrzywiła się, nim
wzięła się w garść i rzuciła mu obojętne spojrzenie.
- Dzień dobry, Rowan.
Skinęła głową, po czym zacisnęła dłonie na pasku torby,
jakby nie wiedząc, co z nimi począć. Jej chłodne spojrzenie
92 OCZAROWANI
aż nadto wyraznie kontrastowało z nerwowym ruchem jej
rąk. Minęła go bez słowa.
- Hej! Poszedłbym inną drogą, gdybym wiedział, że tutaj
jesteś. Domyślam się, że chcesz być sama.
- Niekoniecznie.
Na chwilę jej wzrok powędrował w jego stronę.
- A właściwie to chcę - powiedziała stanowczo i zaczęła
iść dalej po skałach, oddalając się od Liama.
- Masz do mnie żal, Rowan Murray.
Podniosła dumnie głowę, nie przestając maszerować.
- To oczywiste.
- Wiesz dobrze, że długo tak nie wytrwasz. Gniew nie
leży w twojej naturze.
%7Å‚achnęła siÄ™ i wzruszyÅ‚a ramionami, wiedzÄ…c, jak Å›miesz­
ny i dziecinny może się wydawać taki gest. Przyszła tutaj,
żeby rysować morze, podskakujące na falach łódki, unoszące
się i krzyczące w górze ptaki. Chciała też obejrzeć jajka
w gniezdzie, zobaczyć, czy nie wykluły się pisklęta.
Nie chciała widzieć Liama, przywoływać w pamięci tego,
co między nimi zaszło i jak ją to poruszyło. Lecz nie pozwoli,
by ten gbur, niczym kot płoszący mysz, przepędzał ją z jej
terytorium. Przybierając stanowczy wyraz twarzy, usiadła na
szczycie skaÅ‚y i otworzyÅ‚a torbÄ™. Precyzyjnymi ruchami wy­
jęła butelkÄ™ z wodÄ… i postawiÅ‚a obok siebie, nastÄ™pnie siÄ™gnÄ™­
ła po szkicownik i ołówek.
Ze wszystkich sił starając się skoncentrować, popatrzyła
na wodę, by wczuć się w atmosferę pejzażu. Zaczęła rysować,
zdecydowana nie odwracać się w stronę Liama. Och, była
pewna, że nadal tam jest. Czym innym, jeÅ›li nie jego obecno­
ścią, wytłumaczyć fakt, że jest tak bardzo spięta?
OCZAROWANI 93
Lecz za żadne skarby nie obejrzy się. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \