X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W koronach drzew zaszumiał wiatr, gdzieś w dole zaczęła pluskać woda w jeziorze. W tej
samej chwili otworzyło się jedno z okien we dworze. Wyjrzała przez nie Hannah i pomachała im
bez słowa.
- Czy sądzisz, że Hannah... - �shild przerwała, nie wiedząc, jak to wyrazić. - Czy sądzisz, że
Flemming może być zazdrosny?
Ole znów obrócił się na ławce. Spojrzał na żonę, myśląc, jaka jest piękna. Przepełniała go
taka radość, że ma ją u swego boku tu, w S�rholm, że najchętniej wziąłby ją w ramiona i obsypał
pocałunkami. O co ona pytała? Flemming miałby być zazdrosny?
- Co masz na myśli?
- Pomyślałam tylko, że... - �shild szukała właściwych słów. - Hannah jest silną kobietą.
Zarządza majątkiem, decyduje tu o wszystkim. Otaczają ją ludzie, którzy ją podziwiają. Czy nie
sądzisz, że Flemming może się czuć niepotrzebny?
- Zawsze sądziłem, że Flemming jest zadowolony z tego, że mama się wszystkim zajmuje.
On ma przecież swoją pracę. Czy masz coś więcej na uwadze? - Ole chyba się domyślił, że �shild
chciała w gruncie rzeczy powiedzieć coś innego.
- Nie, w zasadzie nie. Zastanawiałam się trochę nad tym, gdy zaczęły przychodzić listy, z
których wynikało, że zle się tu dzieje.
- Tak, to się zaczęło od tego ukąszenia żmii. Ja także próbowałem ustalić, kiedy się to
zaczęło - odparł Ole błyskawicznie i zdecydowanie, bo wiele o tym rozmyślał.
- Czy to nie było wtedy, kiedy usłyszeliśmy po raz pierwszy o malarzu? - �shild spojrzała
na Olego w napięciu. Czy Ole się nie zdenerwuje jej sugestią?
- Wilhelm Robe? Nie sądzisz chyba...
- Nie, nie. Nic nie sądzę. Zastanawiam się tylko, co może tak irytować Flemminga.
- Lepiej nie rozmawiajmy o tym w miejscu, w którym ktoś może nas usłyszeć. - Ole
rozejrzał się dokoła, jakby chciał się upewnić, czy na pewno są tutaj sami. - Niemądre plotki nie
powinny dotrzeć do uszu służby.
�shild już chciała powtórzyć mu rozmowę, którą słyszała przed chwilą, lecz się
powstrzymała. Nie warto robić wokół tego więcej zamieszania. I tak powiedziała stanowczo za
dużo. Teraz Ole będzie miał jeszcze więcej zmartwień.
- Chodz, pójdziemy nad jezioro. - Ole podał żonie dłoń. I poszli ramię w ramię brzegiem
stawu nad jezioro.
- Gdyby tak gospodynie z Hemsedal nas teraz zobaczyły - zaśmiała się �shild. - %7łycie tutaj
jest tak odmienne od naszego, że trudno w to uwierzyć.
- Nudzisz się tutaj? - Ole spojrzał na żonę z troską. Spodziewał się, że zacznie jej brakować
codziennych obowiązków, nie sądził jednak, że nastąpi to tak szybko.
- Ależ skąd. Tutaj nie sposób się nudzić. - �shild spojrzała na niego ze śmiechem. - Muszę
się tylko przyzwyczaić i pozbyć wyrzutów sumienia. Może się tylko okazać, że kiedy już wreszcie
wrócimy, będę musiała uczyć się od nowa życia w gospodarstwie.
Ole ucieszył się, że powiedziała  kiedy już wreszcie wrócimy". Oznaczało to bowiem, że
nie chce wracać natychmiast.
- Na pewno nie będzie ci trudniej niż mnie. Chcę przez to powiedzieć, że ja dobrze znoszę
przenosiny z S�rholm do Rudningen. Pobyt w Danii sprawi, że z jeszcze większą ochotą powrócisz
do gospodarskich obowiązków.
- Jakie śliczne - wykrzyknęła �shild, zatrzymując się nad stawem przy kaczej rodzinie. -
Czy na kaczki ktoś poluje?
- Owszem, lecz w S�rholm już od dawna nikt tego nie robi. Mama opowiadała chyba, że
dziadek polował. W lesie jest jeszcze jeden staw, zdaje się, że tam upolowano mnóstwo kaczek.
- Jadłeś kiedyś mięso kaczki? - �shild nie spuszczała oka z kaczek, płynących na środek
jeziora. Ptaki stroniły najwyrazniej od ludzi, o ile nie wabili ich jakimś pożywieniem.
- Tak, w Danii to jedno z często podawanych dań. Kacze piersi i kaczka nadziewana to
znakomite potrawy. Zdaje się, że pan Ole powinien wkrótce zamienić parę słów z kucharką.
Zazwyczaj bez trudu osiąga to, czego chce w sprawie menu. Zwłaszcza że dość dawno nie
podawano tu kaczek.
- Zdaje się, że pan Ole zawsze osiąga to, czego chce tutaj w S�rholm. - �shild podkreśliła
bardzo wyraznie słowa  pan Ole" i oboje wybuchnęli śmiechem.
- Przyzwyczaiłem się, że mnie tak tytułują. Ale w twoich ustach brzmi to jak żart. A co
powiesz o  pani �shild"?
Zaśmiewając się jak dzieci, poszli dalej brzegiem jeziora, aż dotarli do końca wschodniego
skrzydła pałacu. Gdyby poszli aleją w prawo, dotarliby do dziedzińca z fontanną.
- Wracamy? - Ole wskazał głową pałac. - Czas coś przekąsić. Może poprosimy, by podano
herbatę w bibliotece. Tylko dla nas dwojga. Skoro Birgit jest zajęta, będziemy mieli trochę czasu
dla siebie - dodał ze śmiechem. - Ostatnio nie odstępuje nas nawet na krok.
Ole miał ochotę pokazać żonie bibliotekę. Była już tam, rzecz jasna, ale na pewno nie
poczuła jeszcze atmosfery. Ole miał szczególny sentyment do tego pokoju i pragnął, by �shild
poczuła to samo. Teraz nadarzała się ku temu doskonała okazja.
Ole poprosił, by podano im herbatę i ciasteczka do biblioteki. �shild uniosła tymczasem
nieco bawełnianą spódnicę i zaczęła wspinać się po schodach. Gdy szła tamtędy, czuła się jak w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \