[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Widzisz tamte wysepki?
Ana�d widziała je doskonale, znajdowały się niedaleko od brzegu.
- To skały, którymi ciskał cyklop Polifem rozwścieczony na Odyseusza, gdy
zorientował się, że ten wydostał się z jaskini.
Podekscytowana Ana�d podążyła wzrokiem w kierunku, który wskazywała
Valeria. Ciemne wgłębienia sugerowały schronienia, jaskinie. A więc to jest
wybrzeże, na którym według Homera przebywał Odyseusz?
- Jeśli nadarzy się okazja, pokażę ci mitologiczne siedziby Scylli i Charybdy w
Cieśninie Mesyńskiej.
- A tamta twierdza w oddali? - wzruszona Ana�d wskazała na budowlę.
- Clodio, może ty zajmiesz się pokazywaniem Ana�d miejsc, przez które
przejeżdżamy?
Clodia przyjęła propozycję matki z takim entuzjazmem, jakby kazała jej ona
stąpać po rozżarzonych węglach. Ana�d poczuła się zakłopotana. Valeria była
sympatyczna, Clodia natomiast okazywała wyrazną niechęć, którą manifestowała
każdym gestem. Spojrzała obojętnie i wyrecytowała:
- Na to wybrzeże przybyli pierwsi greccy osadnicy i założyli tutaj miasto Naksos,
w pobliżu Taormimy. My mamy domek na wybrzeżu, ale Taormina, znana z tego, że
znajduje się tam grecki teatr u podnóża Etny, została wzniesiona na wzgórzu i była
sycylijskim miastem noszącym nazwę Tauromenio.
Mówiła ta tak znudzonym głosem, z tak wielką niechęcią, że Ana�d wolałaby,
żeby zamilkła.
- Dziękuję, ale jestem bardzo zmęczona, spróbuje się zdrzemnąć.
Zanim zamknęła oczy u ułożyła się do snu, zauważyła, z jaką ulgą Clodia
przyjęła tę deklarację. Dziewczynka o ciemnej karnacji, jak jej matka, z lokami i
mnóstwem pierścionków na palcach, włączyła walkmana, założyła na uszy
słuchawki i nucąc pod nosem, zapomniała o obecności gościa.
Ana�d posmutniała. Przypomniała sobie, z jakim zachwytem matka wyrażała się
o Clodii. Potwierdziły się jej najgorsze przypuszczenia: to ona, Ana�d nie potrafi
znalezć wspólnego języka z rówieśnikami. Próbowała zasnąć, ale nie mogła. Valeria
prowadziła rozmowę z Criseldą, mówiła cicho, lecz Ana�d z zamkniętymi oczami,
udając, że śpi, uważnie się przysłuchiwała, tak jak nauczyła ją tego Criselda.
- Są coraz bardziej zuchwałe, sytuacja robi się rozpaczliwa  mówiła Valeria. -
Odkąd zniknęła Selene, jest ich już siedem i trójka dzieci.
- A Salma? To prawda, że pojawiła się ponownie?
Valeria przytaknęła.
- Widziano ją w czterech różnych miejscach. Jedno z nich to pobliska wyspa.
Dzisiaj rano otrzymałam taką informację.
Criselda wzdrygnęła się.
- Czyli nie została spalona?
- Nie. To ona sama była sprawczynią całego nieporozumienia. Zginęły tylko
Omar.
- Gdzie była przez te wszystkie lata? Dlaczego teraz powraca?
- To bardziej niż oczywiste. Nadeszła jej chwila. Czekała na to od wieków.
Głos Criseldy zrobił się ochrypły.
- Jedyną, która okazała się odporna na klosz, jest dziewczynka, Ana�d. Zdołała
skontaktować się z Selene i nie poddała się apatii.
- A co z tą Odish?
- Schwytała małą na zaklęcie uwodzenia, ale nie zdołała uśpić jej świadomości.
- Dziwne.
- Ana�d dwukrotnie nam wygarnęła, że jesteśmy pasywne.
- Nie podjęłyście żadnych działań? - szorstko, z wyrzutem zapytała Valeria.
- %7ładnych. Dwa stracone miesiące  pokajała się Criselda. - I pomyśleć, że Karen,
Elena i Gaya wciąż znajdują się tam, w środku...
- Szybko się wydostaną, to pewne  oświadczyła Valeria.
- Tak myślisz? - spytała Criselda z niedowierzaniem.
- Jeśli Odish podążała za Ana�d, a Ana�d pokonała zasieki, jeszcze raz spróbują
nas odizolować, ale już im na to nie pozwolimy.
To ma sens  pomyślała Criselda, nie mogła jednak pozbyć się goryczy, jaka jej
pozostała po własnej ospałości. Poczucie winy jej nie opuszczało.
- Co zrobiłyśmy w ciągu tych dwóch miesięcy? - uskarżała się. - Nie natrafiłyśmy
na żaden ślad w sprawie Selene.
- Ani jednej wskazówki, choćby najmniejszej.
- Nic.
- To też jakaś informacja.
- Chyba tak.
Na jakąś minutę zaległa cisza. Valeria postanowiła potwierdzić swoje najgorsze
przypuszczenia.
- Jesteście pewne?
- Całkowicie. Selene nie chciała, byśmy podążały jej śladem.
- Powiedziałaś, że dziewczynce udało się z nią skontaktować.
- Zdołała dostać się na granicę dwóch światów.
- Sama?
- I do tego bez przewodnika. Ale Selene ją odrzuciła.
Valeria odwróciła się w stronę udającej sem Ana�d, lecz jakiś ledwie widoczny
gest dziewczynki podpowiedział jej, że powinna zachować ostrożność.
- Zatem... Ana�d... jest kluczowym elementem układanki.
- Jest naszą jedyną szansą.
- Co wie?
- Niewiele, bardzo mało, ale szybko się uczy.
- Bardzo szybko. Przez cały czas przysłuchiwała się naszej rozmowie. Prawda,
Ana�d?
Ana�d zawahała się przez sekundę. Nie miało sensu zaprzeczanie czemuś, co
było oczywiste. Otworzyła oczy i skinęła głową.
- Przepraszam. Nie wiem, co mogę, a czego nie powinnam słuchać.
- Co myślisz o tej sytuacji? - zapytała ją znienacka Valeria.
Ana�d natychmiast odpowiedziała:
- Gdybyśmy w Urt podjęły szybkie działania w celu odnalezienia Selene i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \