X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

usłyszałem jednak dobie�gający z bliska głos stracharza.
- Zostaw go! - mówił. - Daj mu spokój, dziewczyno. Na razie tylko tyle możemy zrobić.
Uniosłem powieki i zobaczyłem pochylającą się na�de mną Alice. Za jej plecami widziałem
ciemną ścianę katedry. Alice mocno ściskała moje lewe przedramię, ostre paznokcie wbijały
się w skórę. Schyliła się jesz�cze niżej i wyszeptała mi do ucha:
- Nie zdołasz uciec tak łatwo, Tom. Już wróciłeś. Tu, gdzie twoje miejsce!
Odetchnąłem głęboko. Stracharz podszedł ku nam, nie kryjąc zdumienia. Gdy ukląkł u mego
boku, Alice wstała i cofnęła się.
- Jak się czujesz, chłopcze? - spytał łagodnie, po�magając mi usiąść. - Sądziłem, że nie
żyjesz. Kiedy niosłem cię z katakumb, przysiągłbym, że w twoim ciele nie pozostała nawet
iskra życia.
�%- Co z Morem? - spytałem. - Nie żyje?
- Zgadza się, chłopcze. Załatwiłeś go i przy okazji sam o mało nie zginąłeś. Dasz radę
iść? Musimy stąd znikać.
Za plecami stracharza widziałem strażnika z dwie�ma pustymi butelkami. Wciąż siedział
pogrążony w pijackim śnie, lecz w każdej chwili mógł się ocknąć.
Z pomocą stracharza zdołałem podnieść się z ziemi.
370
371
We trójkę zostawiliśmy za sobą katedrę, maszerując pustymi ulicami.
***
Z początku byłem słaby i roztrzęsiony, lecz kiedy wyszliśmy spomiędzy rzędów szeregowych
domów na wiejskie drogi, poczułem się lepiej. Po jakimś czasie odwróciłem się i spojrzałem
w stronę leżącego w dole Priestown. Chmury odpłynęły, na niebie świecił księ�życ, wieża
katedry zdawała się błyszczeć w mroku.
- Już wygląda lepiej - mruknąłem, zatrzymując się na chwilę.
Stracharz przystanął obok mnie i także spojrzał w tamtą stronę.
- Większość rzeczy z daleka wygląda lepiej - rzekł. -1 dotyczy to także większości
ludzi.
Uznałem, że żartuje, toteż uśmiechnąłem się.
- Cóż - dodał z westchnieniem. - Od tej pory bę�dzie to lepsze miejsce. Lecz mimo
wszystko nieprędko tam wrócimy.
Po jakiejś godzinie marszu znalezliśmy starą, opuszczoną stodołę, w której mogliśmy się
schronić. Wewnątrz szalały przeciągi, przynajmniej jednak by�ło sucho, a stracharzowi
pozostał jeszcze kawałek żół�tego sera. Alice niemal natychmiast zasnęła, ja jed�nak
siedziałem bardzo długo, rozmyślając o tym, co się zdarzyło. Stracharz także nie wyglądał na
zmę�czonego. Siedział w milczeniu, obejmując rękami ko�lana. W końcu przemówił
pierwszy.
- Skąd wiedziałeś, jak zabić Mora?
- Obserwowałem cię - odparłem. - Widziałem, jak mierzysz w jego serce. - Nagle
jednak nie mogłem dłużej znieść własnych kłamstw i zawstydzony zwie�siłem głowę. - Nie,
przepraszam - rzekłem. - To nie�prawda. Podkradłem się, kiedy rozmawiałeś z du�chem
Naze'a. Słyszałem każde słowo.
- Faktycznie, masz za co przepraszać, chłopcze. Wiele ryzykowałeś. Gdyby Mór zdołał
odczytać twe myśli.
- Naprawdę mi przykro.
" - I nie wspomniałeś mi, że masz srebrny łańcuch -dodał.
- Mama mi dała - wyjaśniłem.
- I dobrze się stało. Na razie leży bezpiecznie w mojej torbie, do czasu gdy znów
będziesz go potrze�bował - dodał złowieszczo.
Znów zapadła cisza. Stracharz sprawiał wrażenie zamyślonego.
372
373
- Kiedy wyniosłem cię z katakumb, wydawałeś się zimny i martwy - powiedział w
końcu. - Zbyt wiele razy oglądałem śmierć, by się pomylić. A potem dziewczyna złapała cię
za rękę i wróciłeś. Nie wiem, co o tym sądzić.
- Byłem z Małym Ludem - rzekłem. Stracharz pokiwał głową.
- No tak, teraz, gdy Mór nie żyje, wreszcie zaznają spokoju. Także Naze. Ale co z tobą,
chłopcze? Jak to wyglądało? Bałeś się?
Pokręciłem głową.
- Bardziej się bałem, kiedy przeczytałem list mamy
- odparłem. - Wiedziała, co się stanie. Czułem, że nie mam wyboru. Ze wszystko już się
zdecydowało. Ale jeśli wszystko jest z góry ustalone, to jaki sens ma ży�cie?
Stracharz zmarszczył brwi i wyciągnął rękę.
- Daj mi ten list - zażądał.
Wyjąłem go z kieszeni i podałem mu. Przez długi czas pochylał się nad nim, ale w końcu mi
go oddał. Jakiś czas czekałem w milczeniu.
- Twoja matka to przebiegła i inteligentna kobieta
- powiedział w końcu stracharz. - To wyjaśnia wiele z tego, co tu napisała. Domyśliła
się dokładnie, co za�mierzam zrobić, pamiętaj jednak, że ma stosowną wiedzę. To nie
proroctwo. Zycie i tak jest dość ciężkie bez wiary w przepowiednie. Sam zdecydowałeś się
zejść do katakumb. Miałeś jednak wybór: mogłeś odejść i wtedy wszystko wyglądałoby
inaczej.
- Ale gdy już zdecydowałem, miała rację. We trójkę stawiliśmy czoło Morowi i tylko dwoje
przeżyło. By�łem martwy, wyniosłeś mnie na powierzchnię. Jak zdołamy to wyjaśnić?
Stracharz nie odpowiedział i stopniowo cisza sta�wała się coraz głębsza i dłuższa. Wkrótce
potem poło�żyłem się i zasnąłem. Nie śniłem o niczym. Nie wspo�mniałem też o klątwie.
Wiedziałem, że wolałby o tym nie rozmawiać.
374
D
ochodziła już północ i rogaty księżyc wznosił się ponad drzewa. Zamiast podejść do domu
najbliż�szą drogą, stracharz poprowadził nas od wschodu. Pomyślałem o wschodnim
ogrodzie i dole czekającym na Alice. Dole, który sam wykopałem.
Z pewnością nie zamierzał jej teraz tam uwięzić. Nie po tym, co zrobiła, by wszystko
naprawić. Pozwo�liła mu zasłonić sobie oczy i zatkać uszy woskiem. Siedziała też całymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.