[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pan zostawić wiadomość.
- Mówi Eddie z warsztatu. Nie miałem dziś dużego ruchu i udało mi
się szybciej zreperować to jej sportowe cacko. To prawda, że jeśli podczas
holowania coś się stanie z samochodem, wina spada na klienta, ale pannę
Barnard potraktuję wyjątkowo. Wystarczy, że odprowadzi mojego
mavericka.
- To pański samochód? - zapytał Hank.
- Na ogół nie pożyczam samochodów - ciągnął dalej Eddie, - ale to
była szczególna sytuacja. Przyjechała z narzeczonym siostry i wie pan,
gdyby jej siostra nie chciała jednak tego faceta, to Lissa powinna się nim
zająć. Zwietnie razem wyglądali.
- Niech pan nawet o tym nie myśli.
Hank podziękował Eddiemu za telefon i wrócił do rozmowy z
szefem.
- Z kim ty, do diabła, tak długo rozmawiałeś?! - pieklił się Mick.
- Już wiem, gdzie jest twoja łódz. Czy trafisz do domu Craigów?
- Wiem, jak można tam dopłynąć.
- Ale my już nie mamy łodzi. - Hank zamilkł, by dać Mickowi czas
do namysłu. Nagle jego uwagę zwrócił jakiś dziwny dzwięk. Przez szparę
w drzwiach ktoś przepychał dyskietkę komputerową. - Poczekaj chwilę! -
krzyknął do Micka i rzucił słuchawkę na biurko.
142
R S
Gdy gwałtownie otworzył drzwi, zobaczył ciemnowłosą dziewczynę
w krótkiej spódniczce i modnym żakiecie, która na jego widok drgnęła jak
oparzona.
- Wystraszyłeś mnie na śmierć! - Przyłożyła dłoń do serca. - Claire
powiedziała, że nikogo tu nie będzie.
- Claire powiedziała - powtórzył Hank z namysłem. - Słuchaj, czy
wiesz, jak dojechać do domu Mirandy Craig?
- Tak, byłam tam kiedyś.
Hank wprowadził ją do biura i wskazał krzesło.
- Nie ruszaj się stąd! Ponownie podniósł słuchawkę.
- Słuchaj, mamy przewodnika - zwrócił się do Micka. - Nazywa się...
- Allie - podpowiedziała.
- Allie - powtórzył Hank. - Już po ciebie jedziemy. Wyszedł z Allie
do holu i zamknął drzwi redakcji. W połowie korytarza zatrzymał się.
- Zapomniałem o czymś - stwierdził i wpadł do pogrążonego w
mroku pokoju. Otworzył szufladę biurka, skąd wyjął nie opisaną dyskietkę.
Chwilę trzymał ją w ręku, a potem pomału włożył do kieszeni. - Teraz
możemy już iść - oświadczył i lekko popchnął Allie w kierunku windy.
143
R S
ROZDZIAA JEDENASTY
Nigdy nie powiedział żadnej kobiecie, że ją kocha. Nawet swojej
matce mówił to rzadko i tylko przy specjalnych okazjach.
Nie stronił od randek, przelotnych flirtów i romansów. Potrafił
jednak zawsze wycofać się w porę, gdy zauważał, że jego partnerka myśli
o poważnym związku. Owszem, czasami marzył o tym, że spotka idealną
kobietę, której będzie potrafił wyznać miłość.
Wyznał to jednak Claire, która jeszcze kilka dni temu doprowadzała
go do szewskiej pasji. Co gorsza, nie znajdowali się w romantycznym
zakątku i nie wybuchały wokół wielobarwne fajerwerki. Leżeli po prostu
na podłodze w pokoju gościnnym Mirandy Craig. Alec podejrzewał
również, że Claire nawet nie usłyszała jego wyznania.
Uwolnił się z jej ramion i sięgnął po koc. Po chwili namysłu wziął
Claire na ręce i przeniósł ją na łóżko. Cichutko zamruczała, lecz po chwili
znów oddychała głęboko. Wszedł pod prysznic. I oto nagle on, który nigdy
nie odczuwał potrzeby zanucenia choćby kilku tonów, zaczął
wyśpiewywać skoczne melodie.
Gdy wyszedł z łazienki, ogolony i w czystej koszuli, Claire nadal
spała. Zimny prysznic nie ostudził jego pragnień. Chciałby usiąść na łóżku
i bez końca wpatrywać się w śpiącą dziewczynę. Natychmiast jednak
pomyślał, że powinien z większym pożytkiem wykorzystać wolny czas.
Trudno pozbyć się starych nawyków.
Wiedział, że nie zdąży przed kolacją napisać artykułu o Mirandzie,
ale mógł przynajmniej przepisać ich rozmowę. Włączył laptop i
magnetofon, a na uszy włożył słuchawki. Gdy usłyszał pierwsze słowa
144
R S
aktorki, poczucie winy kazało mu spojrzeć na Claire. Co sobie pomyśli,
gdy po przebudzeniu ujrzy go pogrążonego w pracy?
Zdjął słuchawki i nerwowo przeczesał palcami włosy. Jeszcze nigdy
żadna kobieta nie zmusiła go do tego, by analizował swoje zachowanie. Po
chwili ponownie włączył magnetofon i nałożył słuchawki.
Podczas pracy popijał zawsze kawę lub colę. Postanowił sprawdzić
zawartość stojącej w rogu lodówki.
W środku zobaczył butelkę chardonnay, kilka puszek dietetycznej
coca-coli, kilka kawałków sera i czekoladowe cukierki, zapewne trufle.
Uznał, że wszystko może się przydać. Przenosząc jedzenie z lodówki na
stolik, potrącił plik zapisanych przez Claire papierów. To na pewno jej
artykuł o południowym Ridgeville.
Spojrzał na pierwszą stronę.  Terri McCormick jako dziecko
uwielbiała zabawy nieopodal rodzinnego domu. Wraz z dziećmi z
sąsiedztwa biegała i szalała do upadłego, by potem bez tchu leżeć wśród
wysokich traw. Gdy zapadał wieczór i na niebie pojawiała się czerwień
zachodzącego słońca, z okolicznych domów rozlegały się nawoływania
zniecierpliwionych matek. Terri, która teraz sama jest matką i nadal
mieszka w tym samym domu, marzy o tym, by jej dziecko też mogło
biegać bezpiecznie po łące. Ale w południowym Ridgeville dzieciom już
od dawna nie wolno bawić się na dworze. Od dwudziestu lat ta ziemia jest
systematycznie zatruwana. Wyschnięta gleba i kikuty drzew porażają [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \