[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dama  pomyślał.  Taka życzliwa dla swojej pokojówki podczas rejsu na Korsykę, po
wzburzonym morzu. Opiekowała się nią z anielską dobrocią, a dopiero następnego dnia
odzyskała swój autokratyczny, despotyczny sposób bycia, który służba przyjmowała w owych
czasach bez żadnych oznak buntu.
Maria. Tak, tak właśnie miała na imię księżna. Kochana, stara Maria Leith. No cóż.
Umarła przed kilku laty. Pamiętał, że miała serwis śniadaniowy  Arlekin . Tak. Duże,
okrągłe filiżanki w różnych kolorach. Czarne. %7łółte, czerwone i jaskrawocynobrowe. Doszedł
do wniosku, że cynober musiał być ulubionym kolorem księżnej. Przypomniał sobie, że w jej
serwisie do herbaty z Rockingham dominował ozdobiony złotem cynober.
 Ach  westchnął Satterthwaite  to były czasy. Chyba wejdę do środka. Może
zamówię filiżankę kawy albo coś innego. Pewnie będzie z mlekiem i już posłodzona. Ale
muszę jakoś zabić czas.
Wszedł. Kawiarnia była niemal pusta.
Chyba jest jeszcze zbyt wcześnie  pomyślał  żeby ktoś miał ochotę na filiżankę
herbaty. Zresztą w dzisiejszych czasach mało kto pije herbatę. Może jedynie starsi państwo
we własnych domach.
Stolik przy oknie zajmowała jakaś młoda para, a pod ścianą siedziały dwie zagadane
kobiety.
 Powiedziałam jej  trajkotała jedna  powiedziałam, że nie powinna robić tego
rodzaju rzeczy. %7łe tego nie zniosę. To samo powiedziałam Henry emu, a on przyznał mi
rację.
Panu Satterthwaite owi przemknęła przez głowę myśl, że ów Henry musi mieć dość
ciężkie życie i że bez względu na to, o co chodziło, zapewne przyznał rację swej
rozmówczyni, nieatrakcyjnej kobiecie, podobnie zresztą jak jej przyjaciółka. Skierował
uwagę na drugą część sali.
 Czy mogę się trochę rozejrzeć?  spytał cicho.
 Oczywiście, sir  odparła uprzejma sprzedawczyni.  Mamy sporo interesujących
przedmiotów.
Satterthwaite popatrzył na kolorowe filiżanki, parę z nich wziął do ręki, a potem z rozwagą
obejrzał dzbanek na mleko, porcelanową figurkę w kształcie zebry i kilka popielniczek
ozdobionych dość ładnym wzorem. Usłyszał za sobą odgłos przesuwania krzeseł, więc
odwrócił głowę i zauważył, że dwie panie w średnim wieku, nie przestając narzekać,
zapłaciły już rachunek i właśnie opuszczają kawiarnię. Kiedy zniknęły za drzwiami, do
środka wszedł wysoki mężczyzna w ciemnym ubraniu. Usiadł przy stole, który przed chwilą
zwolniły. Był odwrócony tyłem do Satterthwaite a, który widział tylko jego muskularne
plecy, ponieważ w kawiarni panował półmrok. Znów spojrzał na popielniczki.
Mógłbym kupić jedną z nich, żeby nie sprawić zawodu właścicielce sklepu, pomyślał.
Kiedy dokonywał swego zakupu, wyszło słońce.
Nie zdawał sobie sprawy, że sklep wydaje się ciemny z powodu braku słońca, które od
pewnego czasu było ukryte za chmurą. Przypomniał sobie, że zaczęło się już chmurzyć, kiedy
dojeżdżali do warsztatu. Teraz promienie wdarły się nagle do wnętrza. Uwydatniły barwy
porcelany i kolory witrażowego okna, które musiało  jak domyślił się Satterthwaite  być
reliktem dawnego wiktoriańskiego wystroju. Mroczna kawiarnia również była zalana
światłem, w którym Satterthwaite dostrzegł wyraznie siedzącego przy stoliku mężczyznę.
Jego ciemna sylwetka nabrała jaskrawych barw, wśród których dominowała czerwień, błękit i
żółć. Satterthwaite uświadomił sobie nagle, że intuicja go nie zawiodła.
Wiedział, kto siedzi przy stoliku. Wiedział to tak dobrze, że nie musiał zaglądać mu w
twarz. Wrócił do kawiarni, obszedł okrągły stół i zajął miejsce naprzeciw mężczyzny.
 Pan Quin  powiedział.  Wiedziałem, że to pan.
 Pan wie tak wiele rzeczy  odparł Quin z uśmiechem.
 Dawno pana nie widziałem  oświadczył Satterthwaite.
 Czy czas ma jakieś znaczenie?  spytał Quin.
 Może i nie. Najprawdopodobniej ma pan racje. Być może nie.
 Czy mogę zaproponować panu coś do picia?
 A czy mają tu coś takiego?  mruknął Satterthwaite z powątpiewaniem.  Choć
przypuszczani, że taki był cel pańskiej wizyty w tym lokalu.
 Nikt nigdy nie jest całkiem pewny swego celu, prawda?  spytał Quin.
 Cieszę się, że znów pana widzę  oznajmił Satterthwaite.  Niemal zapomniałem.
Zapomniałem, jak pan mówi i co pan mówi. Zawsze pobudza mnie pan do myślenia i do
działania.
 Ja& pobudzam pana do działania? Bardzo się pan myli. Zawsze pan wiedział, co i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \