[ Pobierz całość w formacie PDF ]

następujących słowach:  Dyspozycyjność, całkowite oddanie dziewcząt: to, \e nie
trzeba zapewniać ich o swojej miłości, czego wymagają przyjaciółki. Oraz to, \e nie
pozostają \adne zobowiązania, dramaty duszy czy wyrzuty sumienia, kiedy
namiętność mija: Nawet (albo właśnie) poni\enie
związane z takim kontaktem mo\e zwiększyć podniecenie  jednak o tym nie
opowiada się ju\ zbyt chętnie . (Podkreślenie moje  A.M.)
Poni\enie, pogarda dla siebie i poczucie wyobcowania przypominają pogardę
sytuacji pierwotnej i odtwarzają w przymusie powtarzania te same tragiczne warunki
zaspokajania potrzeby przyjemności. W tym sensie przymus powtarzania stanowi
pewną szansę. Mo\e zostać rozpuszczony, jeśli pacjent dostrze\e to podobieństwo i
przepracuje je. Jeśli nie wykorzysta szansy i zignoruje wymowę przymusu
50
powtarzania, to przez całe \ycie mo\e powtarzać swoją patologiczną sytuację w
najró\niejszych wariantach.
Tego, co nieświadome, nie mo\na usunąć za pomocą proklamacji czy zakazów.
Mo\emy jedynie uwra\liwić się, aby móc je rozpoznać, doświadczyć świadomie i w
ten sposób uzyskać nad nim kontrolę. Matka nie będzie traktować swego dziecka z
szacunkiem, dopóki nie zacznie dostrzegać, \e aby np. skryć własną niepewność,
zawstydza swoje dziecko ironiczną uwagą. Ale nigdy nie zauwa\y, jak bardzo
dziecko czuje się upokorzone, lekcewa\one i niedoceniane, je\eli nie nawią\e
świadomie kontaktu z tymi uczuciami zamiast bronić się przed nimi ironią.
Podobne zjawisko mo\emy zaobserwować u większości psychiatrów,
psychologów klinicznych i terapeutów. Nie u\ywają co prawda słów  zły ,  brudny ,
 niedobry ,  egoistyczny ,  zepsuty , ale rozmawiają między sobą o pacjentach
 narcystycznych ,  ekshibicjonistycznych ,  destrukcyjnych ,  regresyjnych czy
 borderline , nie zauwa\ając, \e nadają tym słowom pejoratywne znaczenie. Być
mo\e, ich abstrakcyjne słownictwo, ich obiektywna postawa, a nawet tworzone przez
nich teorie i namiętne diagnozowanie maja coś wspólnego z pełnym pogardy
wzrokiem matki skierowanym na trzyletnich chłopców i dziewczynki, którymi kiedyś
byli.
Nierzadko lekcewa\ąca postawa pacjenta skłania terapeutę do próby wzmocnienia
swojej przewagi za pomocą teoretyzowania. Jednak prawdziwe Ja pacjenta nie
odnajdzie go za tymi murami obronnymi. Będzie ukrywać się przed terapeutą
podobnie jak przed pełnymi oburzenia oczami matki. Je\eli będziemy umieli
dostrzegać za ka\dym przejawem lekcewa\enia kontynuację historii lekcewa\onego
dziecka, to nie poczujemy się zaatakowani i nie będziemy zmuszeni do
wewnętrznego okopywania się za najró\niejszymi teoriami. Znajomość teorii jest
bardzo wa\na, ale teoria nie powinna pełnić funkcji obronnych u terapeuty, ani stać
się narzędziem autorytetu przejmującego funkcję surowych, kontrolujących rodziców.
 Zepsucie młodego Hermanna Hessego jako forma realnego  zła , którego
doświadczał
Niełatwo jest opisać, w jaki sposób człowiek postępuje z doznaną w dzieciństwie
pogardą, a szczególnie pogardą dla jego zmysłowości i radości \ycia, nie podając
konkretnych przykładów. Oczywiście, mo\na by skorzystać z ró\nych modeli
teoretycznych, aby przedstawić  odrzucanie afektywności , ale nie przeka\e to
emocjonalnego klimatu. Dopiero ten klimat pozwoli nam wzuć się w owo cierpienie,
tzn. umo\liwi czytelnikowi empatię. Natomiast nie anga\ujemy się w czysto
teoretyczne rozwa\ania  pozostajemy na zewnątrz. Mo\emy rozmawiać o innych,
grupując ich, przyporządkowując, klasyfikując, etykietując, diagnozując i dyskutując
w specjalistycznym \argonie, którego nie rozumieją. Je\eli odrzucimy ten język,
potrzebne nam będą \ywe przykłady.
Tylko prawdziwe \ycie pokazuje, jak człowiek doświadcza realnego zła, które go
spotkało w dzieciństwie, jako  zła istniejącego w nim . Tylko indywidualna historia
czyjegoś \ycia pozwala nam poczuć, \e dla dziecka dostrze\enie i zrozumienie
przymusów rodziców jest właściwie niemo\liwe i \e ta ślepota mo\e czasem trwać
51
całe \ycie, nawet gdy wcią\ podejmowane są próby wyrwania się z tego
wewnętrznego więzienia.
Zdecydowałam się opisać te skomplikowane procesy na przykładzie \ycia
Hermanna Hessego. Po pierwsze, koleje jego losu są powszechnie znane, a po
drugie, to on sam je opisał.
Na początku powieści Demian Hermann Hesse opisuje dobro i czystość panujące
w rodzinnym domu, w którym nie ma miejsca ani zrozumienia dla zrodzonego z
konieczności kłamstwa dziecka. (Bez trudu mo\na rozpoznać, a autor potwierdza to
pośrednio, jego własny dom.) Dziecko musi nosić samotnie swój grzech i czuje się
zepsute, złe i odrzucone, mimo \e nikt na nie nie krzyczy, lecz wszyscy (nie wiedząc
o  okropności ) są wobec niego mili i przyjazni.
Wielu ludzi zna tę sytuację. Równie\ ten wyidealizowany sposób opisywania
swego  czystego domu nie jest nam obcy i odzwierciedla zarówno dziecięcą
perspektywę, jak i ukryte okrucieństwo tak dobrze znanego stylu wychowania.
 Podobnie jak niemal wszyscy rodzice , pisze Hesse w Demianie,  moi równie\ nie
wspomagali budzących się instynktów,  o których się nie mówiło . Pomagali jedynie z
niewyczerpaną troskliwością, przy moich beznadziejnych próbach negowania
rzeczywistości i przebywania nadal w dziecięcym świecie, który z ka\dą chwilą
stawał się bardziej zakłamany i nierealny. Nie wiem, czy rodzice mogą wiele dokonać
w tej dziedzinie, więc nie czynię im z tego powodu wyrzutów. Moja to była sprawa
poradzić sobie z samym sobą i wywiązałem się z tego zadania zle, jak większość
tych, których dobrze wychowano .* (Podkreślenie moje  A.M.)
Temu dziecku rodzice wydawali się wolni od jakichkolwiek popędów, gdy\ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \