[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Fabiani zażądał pieczy nad tajnymi archiwami: to tak zwana Riserva, schron atomowy
o powierzchni siedmiuset metrów kwadratowych, ukryty pod dziedzińcem biblioteki
watykańskiej. Teraz trzyma w garści połowę rządów na tej planecie, zarówno dzięki tajnym
raportom finansowym, jak i teczkom z przepowiedniami: ma tam tajemnice fatimskie,
zaszyfrowany klucz do przepowiedni Nostradamusa, skarb z Rennes-le-Chateau, świętego
Graala, rzekomego syna Jezusa, który wylądował w Saintes-Maries... Rozumie pani, o co
chodzi?
Przytakuję, żeby nie rozniecać jeszcze bardziej furii tego mitomana.
 Jest dwóch kardynałów, którzy manipulują papieżem: Damiano Fabiani i Luigi Solendate,
prefekt Kongregacji Spraw Zwiętych, który z kolei jest typem w miarę uczciwym, ale skłonnym
do tuszowania najgorszych świństw, jeśli leży to w interesie wiary. Już od siedemdziesięciu lat
Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna prześladuje Kościół w Meksyku. Po to, żeby mógł on
odzyskać władzę w czasie lipcowych wyborów za sprawą liberalnego kandydata Vincentego
Foxa, Juan Diego musi absolutnie zostać kanonizowany. To ludowy bohater, a żarliwość ludu
popłynie prosto do urn, więc adwokat diabła znalazł panią, bo pani jest taka jak ja, bo nikt nie da
pani wiary, bo rzuciła się pani na cuda w Lourdes, bo przypięto pani łatkę antyklerykałki i na
dodatek jest pani %7łydówką  dlatego pani zastrzeżenia, jeśli je pani ma, nie będą nic znaczyły
w dossier, no, chyba że poprę je moimi odkryciami.
 Jakimi odkryciami? %7łe to nie agawa tylko poliester?
Macha ręką na moją ironiczną sugestię, po czym zmienia zdanie i punktuje oskarżycielsko,
mierząc we mnie palcem wskazującym:
 Właśnie, że jest pani całkiem blisko prawdy, pani doktor. Jeżeli pomogę pani udowodnić,
że Juan Diego to jedno wielkie oszustwo, Fabiani będzie zniszczony. Jeśli nie dojdzie do
kanonizacji, to cała wina spadnie na niego i w ten sposób w Watykanie będzie o jedną gnidę
mniej. Umowa stoi?
Opieram łokcie na stole i walę mu prosto w oczy:
 Nie potrzebuję pana, żeby cokolwiek udowodnić, panie Ponzo.
 Tak pani sądzi?  uśmiecha się szyderczo.
 Czego wy wszyscy ode mnie chcecie, do cholery! Opublikowali moje zdjęcie w Internecie,
czy co?
Przewracając oczami z przerażenia, zmusza mnie do ściszenia głosu, po czym dodaje przez
zęby, bez tchu, że on jest po mojej stronie, sugerując istnienie zbiorowego spisku przeciwko
mnie.
 Nie potrzebuję nikogo, dziękuję.
Wzdycha, załamany moją naiwnością.  Naprawdę pani sądzi, że znajdzie pani w tych
oczach jakąś anomalię? Nieszczęsna, przecież oni zachowali wszystkie środki ostrożności!
W tajnych lochach Watykanu mieszczą się największe pracownie fałszerskie na świecie! Skąd
się wziął, pani zdaniem, całun turyński? A chusta z Oviedo? A święte nakrycie głowy z Cahors,
na którego wewnętrznej stronie widnieje negatyw głowy Chrystusa? Najwybitniejsi specjaliści
wyprodukowali na pani użytek cały cyrk, który odkryje pani w oczach Matki Boskiej.
Trzynaście postaci, odbicia Purkatego-Simpsona...
 Purkyniego-Sansona.
 Najmocniej przepraszam. A propos, co to właściwie jest?
 Jeśli przysunę świeczkę do pańskiego oka, zobaczę w nim trzy obrazy płomienia: dwa
proste odbicia na przedniej ścianie rogówki i soczewki, które działają jak zwierciadła wypukłe,
i jedno odwrócone na tylnej ścianie soczewki. To zjawisko odkryli w 1832 roku Louis Joseph
Sanson w Paryżu i Jan Evangelista Purkynć we Wrocławiu.
 Ktoś mógłby na to powiedzieć, że w 1531 roku już istniały świeczki.
 Jaka jest pana teoria, panie Ponzo? %7łe obraz jest dziełem malarza miniaturzysty z XVI
wieku?
 Tak. Na początku.
 Co to ma znaczyć?
Rzuca nerwowe spojrzenie na oficjalny stół, przy którym nikt nie zwraca na nas najmniejszej
uwagi, wszyscy zajęci są rozczłonkowywaniem skorupiaków, śmiejąc się z dowcipów
rosyjskiego astrofizyka.
 Moja teoria jest taka, że oni wymieniają tilme co dziesięć lat, żeby przetrwała. I za każdym
razem wykorzystują najnowsze odkrycia możliwe do zbadania przez najnowocześniejsze
instrumenty badawcze. Za każdym razem też dorzucają szczegóły, których dostarcza im postęp
nauki, i w ten sposób nabijają w butelkę kolejnych naukowców. Brak podkładu malarskiego,
potwierdzony pod mikroskopem, układ gwiazd zgodny z obrazem nieba z 12 grudnia 1531 roku,
równania matematyczne ukryte wśród symbolicznych motywów azteckich, zjawiska zgodne
z prawami optyki, malutkie postaci uczestników całej sceny, których oczy odbijają siebie
nawzajem przy powiększeniu... Niech się pani nie śmieje. Nie ma pani pojęcia, do czego są
zdolni ich miniaturzyści i iluminatorzy, którzy od średniowiecza przekazują sobie sekret pędzli
z podwójnego włosa utwardzonego w byczej żółci. Zwłaszcza że dzisiaj ponadto posługują się
biegle paletą graficzną i fotochemią. Watykan dysponuje najlepszymi specjalistami w każdej
dziedzinie, najnowszą technologią, nieograniczonymi środkami. No i stawka jest gigantyczna:
jeśli zabraknie cudów, które podsycają wiarę  koniec z wierzącymi, z Kościołem, z bankiem
i koniec z władzą!
Chwyta mój kufel, opróżnia go jednym haustem i pochyla się do przodu, a kurtka podnosi
mu się na ramionach.
 Niech im się pani przyjrzy, tym pani kolegom ekspertom, którzy tak hulają na całego:
myśli pani, że zostali wybrani przypadkowo? Rosjanin, który od upadku komunizmu jest
prawosławny, osiem lat temu dokonał epokowego odkrycia dotyczącego praw matematycznych
rządzących konstelacjami: proszę bardzo, dostanie je na tilmie. I oczywiście stwierdzi boskie
pochodzenie obrazu, skoro ten potwierdza jego odkrycie! Niemiec opublikował serię badań na
temat irydescencji włókien: teraz potwierdzi słuszne założenia swoich publikacji i będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \