[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ona naprawdę jest damą - mruknął Jace, a w jego głosie nie było ani śladu ironii.
- A on moim ulubionym pastuchem - dodała Amanda.
- A teraz was przeproszę i poszukam tej ładniutkiej Sullevanówny - rzekł Duncan. - A
wam - dodał - radzę odsunąć się od okna. Matka was obserwuje.
- Duncan - powstrzymała go Amanda. -Tak?
- Dlaczego właściwie ściągnąłeś tutaj mnie i Terry'ego? Dlaczego zaproponowałeś nam
ten kontrakt?
Duncan uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Bo kiedy wyjechałaś stąd sześć miesięcy temu, zauwa\yłem, \e Jace chodzi wściekły i
wpada w szał, kiedy ktoś wymienia twoje imię. Pomyślałem sobie, \e spróbuję mu
pomóc. Zadzwoniłem więc do twego wspólnika, który okazał się bardzo uczynny -
wyjaśnił, patrząc to na jedno, to na drugie. - A mówią, \e Amor u\ywa łuku. Bzdura, łączy
ludzi przez telefon. Na razie, braciszku - mrugnął wesoło do Jace'a.
Jace wybuchnął śmiechem i Amanda, nie po raz pierwszy zresztą, stwierdziła, jak
bardzo, w gruncie rzeczy, bracia się kochają.
- Chcesz, \ebyśmy zaraz ogłosili nasze zaręczyny? - szepnął Jace do ucha Amandy. -
Niech wszyscy wiedzą, \e jesteś moja.
- I to się nigdy nie zmieni.
Jeszcze raz chwycił ją w ramiona. Stojąca w oknie w sali balowej siwowłosa dama
uśmiechnęła się do siebie. Planowała ju\ przygotowania do pierwszego chrztu w
rodzinie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \