[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powierzchni morza olej przypędzony przez wiatr.
W tym czasie .,Oklahoma", która już w pierwszej fazie bitwy została trafiona pięcioma
torpedami, z każdą minutą przybierała wody i miała coraz większy przechył. Na górnym
pokładzie komandor Kennworthy zastępujący dowódcę, który znajdował się na lądzie, wydał
rozkaz opuszczenia okrętu. Nie wiedzieli o nim ludzie znajdujący się na dole. Mechanik
Curry wraz ze swymi towarzyszami znalazł wentylator, którego kanałem można się było
wydostać na górny pokład. Tam jakiś oficer ranny w rękę odłamkiem namawiał ich, by się
cofnęli, bo na pokładzie jest niebezpiecznie. Pancernik przechylił się jeszcze więcej, wreszcie
przewrócił się do góry dnem. W kilka minut po zatonięciu "Oklahomy" wyleciała w
powietrze "Arizona". Walka, którą toczyła, trwała
72
niedługo. Na początku bitwy trafiła ją torpeda, która przeszła przed dziobem "Vestal". W
chwilę po tym spadła ciężka bomba i przebiła pancerz pokładu przedostając się do magazynu
amunicji przy wieży artyleryjskiej nr 2. Próby ratunku przez zatopienie spełzły na niczym.
Nie można było odnalezć kluczy od drzwi wodoszczelnych. Wybuch, który nastąpił wkrótce
po tym, był potworny. Ogromny słup ognia wystrzelił na 200 metrów w górę. Pancernik skrył
się w koszmarnym grzybie dymu. Poległy setki ludzi. Na całkowicie zniszczonym pomoście
dowodzenia zginęli kontradmirał Isaak Kidd i dowódca okrętu kapitan Van Valkenburgh. Siła
podmuchu była tak wielka, że wysoko w górze podrzuciła bombowiec komandora Fuchidy
obserwującego walkę. W kilka chwil potem ludzie z sąsiednich okrętów i nabrzeży mogli
dojrzeć zamiast potężnego pancernika, który widzieli jeszcze przed nie-wieloma minutami,
jedynie strzaskane, płonące, silnie zanurzone w wodzie stalowe pudło. Zginęło w nim 47
oficerów i 1056 marynarzy.
Eksplozję "Arizony" obserwował admirał Kimmel. Nerwy od początku bitwy napięte do
ostateczności nie wytrzymały już tego widoku. Admirał zapłakał.
Po 35 minutach rdzeń amerykańskiej Floty Pacyfiku przestał istnieć lub został
unieruchomiony. Zatonęły "Arizona", "Oklahoma"' i "West Virginia", tonęła "California".
"Maryland" i "Tennessee", choć nie odniosły poważniejszych uszkodzeń, były ze wszystkich
stron otoczone wrakami pancerników. "Pennsylvania" leżała w suchym doku, który jej
dowódca kapitan Cooke, kazał zatopić, aby uchronić okręt przed całkowitym zniszczeniem.
Spośród pancerników jeszcze tylko "Nevada" nadawała się do akcji. Przycumowana z tyłu
poza rufą "Arizony", na końcu rzędu pancerników, była w tym szczęśliwym położeniu, że nic
nie krępowało jej swobo-
73
dy ruchów. Tym samym jednak nie miała żadnej osłony od torped i bomb japońskich.
Stanowiły ją własne działa i karabiny maszynowe. Bateria dział przeciwlotniczych
dowodzona przez ciężko rannego chorążego Taussiga, który nie opuścił swego stanowiska,
nie dopuszczała samolotów wroga do prawej burty. Pięciocalowe działa chorążego Taylora
chroniące lewą burtę już na początku ataku zestrzeliły dwa torpedowce, trzeci zaś ciężkie
karabiny maszynowe. Chyba właśnie dzięki temu, że "Nevada" na każdy atak odpowiadała
jak zła osa bolesnym dla wrogów ukłuciem swych artyleryjskich żądeł, trafiła ją mimo
eksponowanej pozycji tylko jedna torpeda. I wróg jednak był zacięty. Mimo "parasola"
utworzonego z pocisków i przeciwlotniczych o godzinie 8.25 przedarły się nad "Nevadę"
bombowce nurkujące i wykonały atak. Okręt trafiony został dwoma bombami. Wówczas
zastępujący nieobecnego kapitana okrętu 38-letni rezerwista, komandor-porucznik Francis
Thomas, nakazał wypłynięcie pancernika. Był to najśmielszy i z pozoru nieprawdopodobny
rozkaz w ciągu całej bitwy o Pearl Harbor. Pancernik bowiem potrzebuje normalnie
dłuższego czasu na "uruchomienie kotłów i maszyn, potrzebuje holowników i nadzwyczaj
doświadczonego dowódcy, zdolnego przeprowadzić taki manewr. Tymczasem o godzinie
8.45, a więc w niecałą godzinę po rozpoczęciu bitwy, starszy bosman J. Hill skoczył na molo,
przy którym stał okręt, zwolnił cumy i ostrzeliwany przez myśliwce japońskie z broni
pokładowej rzucił się wpław do pancernika, który właśnie ruszał w swój świetny rejs mimo
braku tego wszystkiego, co określiliśmy jako niezbędne, ale ze 45-stopo-wą za to dziurą od
torpedy w dziobie.
Admirał Furlong, dowodzący z "Oglali" obroną okrętów w porcie, z niepokojem patrzył na
dzielny okręt. Widział, jak natychmiast rzuciły się nań niemal wszystkie samoloty
japońskie krążące nad Pearl Harbor.
74
Wkrótce otoczył "Nevadę". dym z jej własnych nieustannie strzelających dział i pożarów,
które roznieciły uderzenia bomb na śródokręciu i dziobie. Okręt skrył się przed oczyma
obserwujących za ścianą wody powstałej od wybuchających w morzu niecelnych bomb.
Japończycy ze wszelkich sił dążyli do tego, aby zatopić pancernik w kanale wejściowym do
portu, przez który płynął, i w ten sposób uniemożliwić ruchy reszty floty. Wówoczas admirał
Furlong skierował na pomoc "Nevadzie" dwa holowniki wyposażone w sikawki. Małe i
zgrabne, mimo zaciekłego ostrzału i bombardowania, zbliżyły się do burt pancernika. Płynęły
z nim równolegle, ułatwiając gaszenie pożarów. Pomogły mu wreszcie zakotwiczyć się na
twardym dnie przy przylądku Waipio naprzeciwko południowego wybrzeża -Fort Island. Tam
dzielna załoga ugasiła pożary i zabezpieczyła okręt przed zatonięciem.
Gdy "Nevada" odpierała ataki samolotów nieprzyjacielskich, po przeciwległej, północno-
zachodniej stronie Ford Island stary pancernik "Utah" stoczył swą ostatnią walkę. Już dwie
pierwsze torpedy spowodowały niezmiernie silny przechył. Przez tuby głosowe i głośniki na
pokładzie rozległa się komenda: "Wszyscy na pokład. Opuszczać okręt przez prawą burtę".
Dziesiątki marynarzy skoczyło do morza i w ogniu broni maszynowej myśliwców japońskich
poczęło płynąć ku brzegom wyspy Ford. Nie wszyscy jednak zdołali się uratować. Dla wielu
stary "Utah" przewrócony do góry dnem zamienił się w śmiertelną pułapkę.
Komandor-porucznik Isąuith wraz z pierwszym mechanikiem Mac Selwineyem nie opuścili
okrętu. W momencie przewrócenia udało im się wydostać na dno pancernika. Pozwoliło to
ocalić ludzi znajdujących się we wnętrzu okrętu. Leżąc na stalowych płytach dna,
ostrzeliwani przez Japończyków, usłyszeli stukanie wewnątrz kadłuba. W krótkiej przerwie
pomiędzy nalo-
75
tami zawezwali pomoc. Na kutrach motorowych przybyli maszynista Szymański, doskonały
spawacz, Nugent znający budowę okrętu oraz ludzie z "Raleigha" i "Tangier" z przyrządami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \