[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w taki upał! Na nogi założyła japonki i udała się do kuchni. Odgłos prysznica
potwierdzał, że Atan zajął po niej miejsce w łazience, więc wzięła sok z
mango i pomarańczy i udała się na pobliskie leżaki, opierając się wygodnie o
miękkie poduszki.
Tu się ukryłaś! Głęboki męski głos obwieścił nadejście Atana. Miał
na sobie jasne szorty i błękitną koszulę, w jednym ręku trzymał dzbanek z
sokiem, a w drugim szklankę.
O zachodzie słońca otworzę butelkę szampana. A póki co sok.
Zamoczył usta w napoju i patrzył na nią uwodzicielsko spod zasłony rzęs.
Ja też poproszę odpowiedziała z uśmiechem, pokazując na swoją,
opróżnioną w międzyczasie szklankę. Atan nalał jej soku, odstawił karton na
pobliski stolik i położył się koło niej na szerokim leżaku, zostawiając
odrobinę miejsca między nimi. Marisę to cieszyło. Nie czuła skrępowania, a
jednocześnie leżeli na tyle blisko siebie, że czuła ciepło jego ciała.
Nie chcę przyspieszać spraw, ma być idealnie. To ma być coś nie do
zapomnienia!
R
L
T
Nie wierzę, że tu jestem. Tu jest tak pięknie. Jak we śnie.
Nie, to jawa. Atan wydawał się rozbawiony, ale w jego głosie
usłyszała inną nutę. Spojrzała na niego. Przez moment miała wrażenie, że coś
przed nią ukrywa. Ale ta chwila minęła. Stuknął w jej szklankę swoją.
Za wakacje, których nie zapomnimy. Upił łyk napoju i odwrócił się
lekko.
Ja na pewno nie! Przez chwilę znów widziała w jego oczach
skrywaną tajemnicę.
Wpatrzyli się w ocean, który oczekiwał na słońce schodzące coraz niżej,
jakby w jego objęcia.
Tak jak ja czekam na otwarte ramiona Atana...
Siedzieli w ciszy przeplatanej rozmowami oniczym, słuchając, jak
ciepły wiatr śpiewa w koronach palm, patrząc, jak srebrzyste fale uderzają o
brzeg. Było niesamowicie cicho i spokojnie. Marisie wydało się nagle, że są
jedynymi osobami na plaży, albo i na całej wyspie.
Czy to naprawdę kokos? zapytała, wpatrując się w owoc na szczycie
pobliskiego drzewa.
Atan roześmiał się. Był rozczulony jej naiwną ciekawością.
Myślisz, że to podróbka? zapytał rozbawiony.
Może hotel przywiązuje fałszywe kokosy na szczytach palm, by
dogodzić turystom odpowiedziała.
Poprosimy kogoś z pracowników, by przyniósł nam jednego, jeśli
chcesz powiedział Atan.
Powinnaś zobaczyć, jak wspinają się na drzewa. Używają krótkiej
liny, którą obwiązują się dookoła tułowia, po czym podciągają się na niej aż
na samą górę. To nie lada wyczyn!
Brzmi, jakbyś już to widział zauważyła Marisa.
R
L
T
Widziałem to, choć nie tutaj przyznał. Nigdy jeszcze nie byłem w
tym kurorcie.
Rozmyślał o swoim planie. Specjalnie wybrał to miejsce, by byli
odosobnieni i nie wpadli na nikogo ze znajomych. Widział, jak bezgranicznie
mu ufała, i przez chwilę miał wątpliwości, czy może aż tak cynicznie ją
wykorzystać, ale wziął się w garść.
Przywiozłeś ją tu, by zapragnęła ciebie zamiast Iana. O reszcie teraz nie
myśl.
A ona rzeczywiście go pragnęła, całą sobą, tak jak on pragnął jej.
Miękło mu serce, gdy patrzył, jak bezpieczna się przy nim czuje.
Za nas wyszeptał, podnosząc szklankę. Jej oczy lśniły w
zapadającym mroku.
Marisa zmrużyła oczy, przysłuchując się rozmowie dwóch
mieszkańców wyspy, mówiących w swoim języku. Próbowała zrozumieć, o
czym dyskutują. Po chwili jednak porzuciła te próby, skupiając ponownie
uwagę na Atanie siedzącym naprzeciw niej przy stoliku.
Nie rozumiem ani słowa powiedziała. To nawet nie przypomina
angielskiego.
To prawda odpowiedział. Kreolski jest oparty na francuskim
pochodzącym jeszcze z czasów, gdy St. Cecile była pod panowaniem Francji,
ale zawiera również słowa z dialektów afrykańskich i języków tutejszych
Indian. Nie przejmuj się, jeśli nie rozumiesz. Ludzie spoza wyspy zazwyczaj
nie rozumieją tego języka. Wszystkie narzecza kreolskiego ewoluowały w
coraz bardziej swoiste formy. Mają również własną literaturę i walczą o to, by
zachować ją dla przyszłych pokoleń wyspiarzy.
Marisa potrząsnęła głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]