[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wnuki i że Adele musi osobiście pokierować ich edukacją.
Zazwyczaj doskonale się spisywała w tej roli. Ubarwiała lekcje
fascynującymi opowieściami z życia dworu. Wspominała swoje
dzieciństwo, mówiła o przedziwnych obyczajach króla i
królowej Francji. Za takie przynajmniej uznawały je dzieci.
Pewnego razu opowiedziała im, jak to królowa zażądała, żeby
stroje przynoszono jej w wiklinowych koszach ozdobionych
zieloną taftą. Materiał po jednokrotnym użyciu oddawano
295
służącym. Dzieci przyczepiły sobie do ubrań liście i bawiły się
w służących Adele. Była zachwycona.
Czasem jednak wystarczał jakiś drobiazg, by Adele dostała
napadu szału. Kiedyś Mandy zawiązała sobie wokół szyi
czerwoną wstążkę. Adele przypomniało to jej przyjaciółki, które
zginęły na gilotynie, i przez wiele godzin nie dawała się
uspokoić. Dzieci nie bały się już jej krzyku. Wzruszały
ramionami i uciekały, albo wołały Nicole. Przez kilka dni Adele
kuliła się ze strachu, opowiadała o śmierci i morderstwach, aż
wreszcie wróciła do swego wyimaginowanego świata. Nie
przyjmowała do wiadomości, że mieszka w Ameryce i że jest
daleko od Francji. Uznawała jedynie Nicole i bliznięta, Janie
tolerowała, zaś Gerarda traktowała jak powietrze. Nie
pozwalano, by stykała się z obcymi, których śmiertelnie się
bała.
Gerard wyglądał na zadowolonego, że jego żona nie ma
pojęcia, kim on jest. Przy Nicole zapominała o czasie
spędzonym w więzieniu i u rodziców Gerarda. Rozmawiała z
nią o swoim mężu i ojcu, jakby ciągle jeszcze żyli, jakby w
każdej chwili mogli wejść do pokoju.
Gerard trzymał się z dala od reszty mieszkańców domu
Nicole. Zrobił się z niego odludek. Od dnia, kiedy Nicole
uderzyła go w twarz, bardzo się zmienił. Czasem znikał na kilka
dni i wracał w środku nocy bez słowu wyjaśnienia. Kiedy był w
domu, często siadał przy ogniu i wpatrywał się w Nicole tak
intensywnie, że aż upuszczała robótkę albo kłuła się w palec.
Nigdy ani słowem nie wspomniał już, że chciałby się z nią
ożenić, choć Nicole czasem żałowała, że tego nie robi. Nieraz,
widząc jego natarczywe spojrzenie, pragnęła, żeby zaczął
wreszcie mówić, żeby porządnie się pokłócili. Ale zawsze
karciła się za takie myśli. Przecież nic złego jej nie robi, kiedy
tak się w nią wpatruje.
Cokolwiek by mówić o Gerardzie, miał poważny wkład w
wysokie dochody z młyna. Jego wytworne maniery i silny
francuski akcent przysporzyły Nicole równie wielu klientów co
296
konkurencyjne ceny. Mnóstwo młodych kobiet przyjeżdżało ze
swoimi ojcami do młyna i Gerard wszystkie je traktował jak
francuskie arystokratki, nieważne: stare czy młode, grube czy
chude, ładne czy brzydkie. Kiedy brał je pod rękę i oprowadzał
po młynie, krygowały się i chichotały. Nigdy jednak nie
dopuścił, by choć na chwilę zniknęły z oczu swoim rodzicielom.
Tylko raz Nicole udało się przyłapać Gerarda. Jakaś
wyjątkowo nieinteresująca dziewczyna wznosiła z za chwytu
oczy, kiedy Gerard całował ją w rękę, mrucząc coś przy tym po
francusku. Wiatr zawiał w stronę Nicole i dosłyszała jego słowa.
Z promiennym uśmiechem nazywał kobietę świńskim łajnem.
Nicole wzruszyła ramionami i odeszła. Nie chciała nic więcej
słyszeć.
Wyprostowała się i spojrzała na drugi brzeg rzeki. Nie
widziała Claya od dnia, kiedy jej powiedział, że Bianka
spodziewa się dziecka. Wydawało jej się, że to było wieki temu,
a równocześnie miała wrażenie, że zaledwie przed paroma
minutami. Co noc wzywała Claya, myślała o nim. Także jej
ciało pragnęło Claya. Nicole nieraz była bliska napisania do
niego z prośbą, by się z nią spotkał na polanie. Nic ją nie
obchodziła godność własna czy wzniosłe ideały. Chciała poczuć
na skórze silny, gorący dotyk jego ciała.
Potrząsnęła głową, żeby odpędzić te myśli. Lepiej nie
wracać do tego, co było, a czego nie ma. %7łyje jej się dobrze, są z
nią jej najbliżsi. Nie ma prawa narzekać ani czuć się samotna.
Przyglądała się plantacji Armstrongów. Nawet z tej
odległości widziała, że majątek jest zaniedbany. W ubiegłym
roku nie zebrano plonów. Serce jej się ściskało, kiedy na to
patrzyła, ale nie mogła nic zrobić. Izaak na bieżąco informował
ją, co się dzieje w Arundel Hall. Większość najemnych
robotników odeszła dawno temu, część służby i niewolników
sprzedano. Została tylko garstka ludzi.
Z nadejściem wiosny obsiano część pól, ale to było
[ Pobierz całość w formacie PDF ]