[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Więc ze mną czujesz się wolna? - spytał gorączkowo Rodney. - A może kiedyś uznasz, że ja też staję się zaborczy.
Co się wtedy stanie?
- Nic, bo cię kocham.
Czas mijał im szybko i szczęśliwie. Drzewa chroniły przed ciekawskimi spojrzeniami. Planowali sobotnią wyprawę.
- Jak to cudownie, że ty uwierzyłaś w Boga. Wydaje mi się, że przyjęłaś Go całym sercem. To przypieczętowało
naszą miłość. Od razu wiedziałem, że On cię dla mnie przeznaczył.
- Opowiadałam Beryl, jak bardzo bałam się ciebie po usłyszeniu twojej modlitwy. Wiedziałam, że nie dorównuję ci,
a ty zniżyłeś się do mnie i pomogłeś mi ujrzeć światło i chwałę w twarzy Chrystusa. Pokochałabym Go już dawno
temu, gdybym poznała Go wcześniej.
W innej części lasu spacerowała Beryl z Jeremim. Rozmawiali o Jessice. Trudno było uniknąć tego tematu. Jerry
opowiadał, jak bał się, by Jessika nie opętała Rodneya.
- On zawsze był cudownym facetem - powiedział Jeremy. - Nie mogłem znieść tego, że dostał się w jej szpony. Po
naszym powrocie z wojny znowu zaczęła się przy nim kręcić.
- On jest wspaniały - potwierdziła Beryl. - Jesteś do niego bardzo podobny.
Jeremy popatrzył na nią z aprobatą.
- Dziękuję - powiedział. - Nic nie sprawiłoby mi większej przyjemności. Zawsze go uwielbiałem.
Jerry wziął ją za rękę i przyciągnął do siebie. Uczynił to po raz pierwszy. Zawsze był bardzo nieśmiały. Spacerowali
w ciszy. Jeremy przyciskając do siebie małą dłoń Beryl, rzekł:
- A teraz, skoro przestałem się martwić o brata, muszę pomyśleć o sobie. Znamy się od lat. Dawniej wydawałaś mi
się nieprzystępna. Byłaś tak piękna, tak doskonale ubrana, pełna dystynkcji. Czułem się przy tobie jak prostak, ale
kochałem cię przez te wszystkie lata. Czy zechcesz spędzić ze mną resztę życia?
Beryl odwróciła się i oparła policzkiem o jego ramię.
- O, Jerry - szepnęła - zawsze cię kochałam. Czasami obawiałam się, że wyczytasz to w mojej twarzy.
Jerry objął ją czule.
Ptak słodko śpiewał nad nimi. Wydawało się, że rozumie, co się stało.
- Jutro pójdziemy do miasta i kupię ci pierścionek. Piękny pierścionek, który będzie do ciebie pasował. Będzie
symbolem tego wszystkiego, czym ty jesteś dla mnie.
20
Jessika miała wyjechać do Nowego Jorku w poniedziałek rano. Chciała spotkać się z narzeczonym Diany, by
przedstawić ją w niekorzystnym świetle. Jej wyjazd uprzedziło nadejście telegramu od męża, który nakazywał jej
jechać na zachód na ważne spotkanie. Musiała więc spakować się i wsiąść do pociągu w przeciwnym kierunku.
Znalazła trochę czasu, by zadzwonić przed wyjazdem do Louelli. Poinformowała ją, o czym ma się dowiedzieć przed
jej powrotem. Obiecała ją sowicie wynagrodzić, jeśli uzyska odpowiedzi na jej pytania.
Louella rozpoczęła poszukiwania. Prawdę mówiąc, potrzebowała pieniędzy. Trapiły ją długi i nie opłacone rachunki.
Na początku odwiedziła Graeme'ów, którzy stanowili główne zródło informacji.
- Gdzie są chłopcy? - zapytała.
- Sądzę, że pojechali do miasta - powiedziała Margaret. - Powiedzieli, że muszą zrobić zakupy.
- Zakupy? - zapytała Louella ze zdziwieniem. - Jakie zakupy?. Nie wiedziałam, że żołnierze robią zakupy, kiedy
wracają do domu.
- Louello, zawsze się złościsz, gdy czegoś nie wiesz - zaśmiała się Margaret. - Dlaczego nie wchodzisz?
- Wejdę na chwilę, muszę cię o coś zapytać. Czy chłopcy dowiedzieli się, co będzie z nimi dalej?
- O, tak - powiedziała Margaret - mają teraz pozostać w kraju. Szykuje się dla nich praca, tu gdzieś w pobliżu, ale nie
wiem dokładnie gdzie. Nie mamy zbyt wielu okazji do rozmów. Dobrze, że na razie nie muszą jechać na front.
- Co będą robić? Na jakich będą stanowiskach? Na pewno czegoś się dowiedzieli.
- Nie pomyślałam, żeby ich o to zapytać. Dla mnie zawsze będą Rodem i Jerrym.
- Margaret, jesteś niemożliwa - powiedziała Louella i zdecydowała się odejść, ku wielkiej uldze swojej kuzynki.
Tymczasem Jessika jechała pociągiem ekspresowym, by się dowiedzieć, co ma uczynić, żeby otrzymać błękitny bry-
lant.
Nazajutrz spotkała się z mężem i dwoma innymi mężczyznami w maleńkim pokoiku, gdzie otrzymała instrukcje. Je-
den z nieznajomych mężczyzn wyglądał na cudzoziemca. Był nadęty i mówił z obcym akcentem, którego jednak nie
mogła określić dokładniej. Drugi wyglądał na sekretarza, bo zapisywał wszystko. Wydawało się, że jest
przełożonym jej męża. Nie wiedziała, dla kogo pracują i dlaczego tamten rozkazuje Carverowi. Carver nigdy nie
występował w takim charakterze. Nie przyjmował od nikogo ani rad, ani tym bardziej rozkazów. Pomyślała, że to
zadanie jest bardzo tajemnicze.
Wywnioskowała z rozmowy pomiędzy mężczyznami, że Carver ma wyjechać z kraju na jakiś czas. Istniały tylko
jakieś wątpliwości związane z misją, którą jej powierzono. Jessika pomyślała, że jeśli mąż wyjeżdża, to mógłby
zabrać ją ze sobą. Miała dosyć tego kraju i z ulgą rozpoczęłaby nowe życie. Gdyby życie z mężem zle się układało,
mogłaby dostać rozwód zarówno tutaj, jak i w Europie, a pózniej zrealizować własne plany.
Mężczyzni sugerowali, że wojna niedługo się skończy, a perspektywa ta napawała ich strachem. Jessika starała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \