X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wierzaniem. - W takim razie to rzeczywiście niezwykły mło�
dy człowiek.
- Czuję, że mogę z nim rozmawiać o wszystkim - powie�
działa zamyślona, a kiedy sobie przypomniała, jakie tematy
poruszali, na jej ustach pojawił się blady uśmiech. - Giles jest
bardzo dobry... i odważny, ale wolałby chyba atak wrogiej ka�
walerii niż takie rozmowy.
Gospodyni uśmiechnęła się i ponownie zaproponowała
kąpiel i śniadanie.
- Nie mam pojęcia, gdzie mógł się podziać twój bagaż. Mo�
że pułkownik zapomniał go zabrać z domu Thoroughgoodów.
W kryzysowych sytuacjach nawet najdzielniejszy i najbardziej
troskliwy mężczyzna zapomina o czystej bieliznie i proszku
do czyszczenia zębów, ale nie musisz się tym martwić. Mo�
ja młodsza córka pojechała z wizytą do zamężnej siostry, ale
większość jej rzeczy została w domu. Możesz pożyczyć wszyst�
ko, co będzie ci potrzebne. Na pewno nie będzie miała nic
przeciwko temu.
Wykąpana i przebrana w ładną, czystą suknię Joanna od
razu odzyskała humor i usiadła do śniadania. Poczuła wilczy
głód i zanim się spostrzegła, zjadła cały talerz tostów.
94
- Proszę mi wybaczyć, ale od wyjazdu z domu nie jadałam
prawie nic poza zapiekanką w Biggleswade, którą się zresztą
zatrułam - tłumaczyła się zakłopotana.
- Pułkownik napisał do twoich rodziców, ja także dodałam
kilka słów. Nie zakleiłam jeszcze koperty, więc możesz coś do�
pisać, jeśli chcesz. Potem ktoś zawiezie list do Peterborough,
a stamtąd zabierze go powóz pocztowy.
- Dziękuję pani - szepnęła Joanna.
Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, już dwa dni te�
mu powinna była znalezć się u Georgy, a jej list, w którym
uspokajałaby rodziców, oczywiście bez adresu zwrotnego, był�
by w drodze do Londynu. Nagle uświadomiła sobie, jak bar�
dzo wszyscy muszą się o nią martwić, i zrozumiała, że zle po�
stąpiła, uciekając z domu.
- Nigdy nie powinnam była tego zrobić, ale czułam się
skrzywdzona i zagubiona. Nawet nie chcę sobie wyobrażać,
co pani musi o mnie myśleć.
- Myślę, że byłaś bardzo nieszczęśliwa i nie do końca zdawałaś
sobie sprawę z tego, co robisz. Każdy przynajmniej raz w życiu
zrobi coś głupiego. Pułkownik napisał do twoich rodziców i wy�
jaśnił im, co zaszło. Zrobił to jednak dość ogólnikowo, oszczę�
dzając im szczegółów i nie pisząc oczywiście o tym najgorszym.
Poinformował ich, że zostaniecie tutaj dopóty, dopóki nie od�
poczniesz i nie zakończy się zbieranie i zabezpieczanie dowodów
winy Thoroughgoodów. Obiecałam twojej mamie, że dobrze się
tobą zajmę i znajdę odpowiednią przyzwoitkę, w której towa�
rzystwie wrócisz do Londynu. Jak widzisz, wszystko już zostało
ustalone. Nie musisz się niczym martwić. Odpoczywaj i nabieraj
sił. Najpierw jednak napisz do rodziców.
Potulnie zabrała się więc za pisanie listu, ale nie było to
proste. W końcu udało się jej naskrobać kilka linijek, w któ-
95
rych mówiła, że jest jej bardzo przykro i że jest bezpieczna
w domu pani Gedding. Nie była jednak w stanie przeprosić za
to, że uciekła, by uniknąć oświadczyn lorda Cliftona. Wielkie
łzy kapnęły na papier, rozmazując tusz, ale nie chciała prosić
gospodyni o nową kartkę. Miała nadzieję, że mama, widząc
ten ślad łez, zrozumie...
Kiedy skończyła pisać, gospodyni dołożyła jej list do po�
zostałych. Pakiecik został wręczony stajennemu, który od ra�
zu ruszył do Peterborough, skąd powozy pocztowe odbierały
przesyłki do Londynu.
- Może mogę pani w czymś pomóc? - zapytała Joanna.
- Na pewno nie poczujesz się lepiej, siedząc i rozpamiętu�
jąc, co zaszło, ale nadal jesteś osłabiona i uważam, że nie po�
winnaś się przemęczać. Już wiem! Chodz, zaczniemy przygo�
towywać potpourri. - Gospodyni wręczyła jej nożyce i płaski
wiklinowy kosz.
Na tyłach domu znajdował się przepiękny, tradycyjnie za�
projektowany ogród, pełen kwitnących kwiatów i różanych
krzewów. Miejscami rosły płaczące wierzby, a wśród trawy
wiły się kręte ścieżki.
- Jak tu pięknie! I co za wspaniały zapach! - zawołała z za�
chwytem Joanna.
- Kocham to miejsce - przyznała pani Gedding. - Ten efekt
przypadkowości kosztował mnie dwadzieścia lat pracy, ale
większość ludzi nie umie tego docenić.
- To prawdziwy ogród Zpiącej Królewny. Na pewno nie ma
tu gdzieś ukrytej wieży?
- Nie ma, ale masz rację, świetnie by tu pasowała. Poproszę
męża, żeby latem kazał wybudować wieżyczkę. Na różach nie
ma już rosy, bądz tak dobra i pościnaj główki z kwiatów, które
dopiero co się rozwinęły. Takie są najlepsze do suszenia.
96
Błądząc wśród róż i szukając odpowiednich kwiatów, Jo�
anna spędziła w ogrodzie uroczy poranek. Służąca przyniosła
fotel, koc i kilka większych koszy. Joanna ścinała pachnące
główki, a kiedy jej koszyczek napełnił się, przesypywała ró�
żane główki do większego kosza i odpoczywała przez chwi�
lę na fotelu.
Po pewnym czasie pani Gedding przyniosła lemoniadę
i porozmawiały chwilę o różnicach między życiem na wsi
i w mieście. Kiedy odeszła, Joanna, siedząc wśród koszy peł�
nych pachnących róż, pozwoliła sobie wreszcie wrócić myśla�
mi do wczorajszego dnia.
Bardzo ostrożnie, jakby bała się, że wspomnienie może ją
zaboleć, zaczęła rozważać swoje postępowanie i musiała przy�
znać, że zachowała się wyjątkowo beztrosko i naiwnie. Dopie�
ro teraz w pełni do niej dotarło, w jak wielkim była niebez�
pieczeństwie. Giles co prawda chwalił ją za dzielność i odwagę,
jaką umiała zachować w trudnej sytuacji, ale choć jego sło�
wa były dla jej duszy jak balsam, nie mogła przestać myśleć
o strachu, jakiego napędziła rodzicom.
Zaczęła się zastanawiać, jakim cudem Giles ruszył jej na
ratunek i skąd w ogóle wiedział, gdzie jej szukać. Nie zdąży�
ła jednak dojść do żadnych wniosków, bo w tej właśnie chwi�
li zobaczyła Gilesa. Niósł fotel i składany stolik, a tuż za nim
szła pokojówka z pełną tacą.
- Dzień dobry, Joanno. - Uśmiechnął się, a ona poczuła,
że jej serce gwałtownie przyspieszyło. Jedyne, na co mogła
się zdobyć, to odpowiedzieć uśmiechem. - Pani Gedding
uznała, że przyjemnie nam będzie zjeść w ogrodzie. Zna�
lezliśmy tam mnóstwo różnych papierów, więc wróciliśmy
na chwilę, żeby zabrać urzędnika, który pomoże nam się
z tym uporać. Trzeba to wszystko spisać i uporządkować.
97
Może wtedy uda się coś z tego zrozumieć i przygotować
sprawę dla sądu. Mogę usiąść? - zapytał, kiedy fotel i stolik
stały już na trawie obok Joanny.
- Oczywiście... przepraszam, myślami byłam gdzie
indziej... - Zerknęła na Gilesa, chcąc się upewnić, że to
naprawdę on, a nie żadna iluzja. Obserwując plamki słoń�
ca tańczące na jego ciemnoblond włosach, zrozumiała, że
jest w nim żałośnie i beznadziejnie zakochana. - Gi... puł�
kowniku Gregory...
- Wystarczy Giles. - Nalał lemoniadę do szklanek. - Jak się
dzisiaj czujesz?
- Lepiej niż na to zasługuję - odparła smutno. - Nigdy nie
zdołam panu podziękować za to, co pan dla mnie zrobił. Sie�
dząc w zamknięciu, modliłam się o cud, i wtedy zjawił się
pan! Nie pojmuję, skąd pan się tam wziął?
- Atak podagry przykuł pani ojca do łóżka, więc pani mat�
ka pobiegła szukać ratunku u lordostwa Tasborough, z na�
dzieją, że Alex jest w Londynie. Brała oczywiście pod uwagę
stan, w jakim znajduje się Hebe, ale na szczęście ja też tam
byłem. Wiedziałem, że Alex nie będzie chciał zostawiać żony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.