[ Pobierz całość w formacie PDF ]
praca posuwała się naprzód bardzo powoli, bo Nat dawała pierwszeństwo
takim zajęciom, które integrowały ze sobą Alessandra i Juliana. Or-
ganizowała więc często wspólne wyprawy na plażę, oglądanie filmów czy
wycieczki kursującym po rzece statkiem turystycznym.
Rozglądając się po domu, poczuła coś w rodzaju dumy. Dzięki jej za-
biegom przestał on przypominać pozbawione ozdób eskimoskie igloo i stał
się przytulną przestrzenią mieszkalną. Miała wrażenie, że to również przy-
czyniło się do zbliżenia między chłopcem a jego ojcem.
Otworzyła najbliższe pudło i znalazła w nim schludnie ułożony stos bie-
lizny pościelowej. Musiała przyznać, że Camilla miała dobry gust, gdyż
wszystko było w najlepszym gatunku. Prześcieradła z egipskiej bawełny i
ozdobne puchowe kołdry były może zbyt eleganckie jak na Brisbane, ale
zbyt ładne, by trzymać je w kartonach.
Wyjęła kilka obrusów i ujrzała pod nimi stos oprawionych w ramki fo-
tografii. Poczuła nerwowe podniecenie. Czyżby były to owe rodzinne zdję-
R
L
T
cia, których nie mógł dotąd znalezć Alessandro? Czy będzie miała w końcu
okazję się przekonać, jak wyglądała Camilla?
Na samym wierzchu leżała fotografia Juliana, który siedział jak mały
Budda, głaszcząc lśniącego czarnego kota. Nat uśmiechnęła się ze wzru-
szeniem. Chłopiec wydawał się szczęśliwy i w niczym nie przypominał za-
straszonego dziecka, które poznała w żłobku. Był przy tym uderzająco po-
dobny do ojca, a w jego oczach lśniły radosne błyski, które widywała ostat-
nio coraz częściej w spojrzeniu Alessandra.
Sięgnęła po następne ramki i obejrzała szereg portretów chłopca, wyko-
nanych w różnych etapach jego życia. Było tam też kilka zdjęć młodszego
o kilka lat Alessandra. Na jednym z nich stał obok jakiejś damy, której uro-
da sugerowała, że może być Włoszką. Nat zastanawiała się przez chwilę,
czy jest to jego matka, czy raczej owa ciotka, u której spędzał wiele czasu
w dzieciństwie.
W pudle pozostała już tylko jedna duża, składana, tekturowa ramka,
mieszcząca zapewne dwa zdjęcia. Nat była przekonana, że znajdzie w niej
podobiznę byłej żony Alessandra. Wahała się przez moment, nie będąc
pewna, czy ma prawo ją otwierać. Ale po chwili, wiedziona ciekawością,
wzruszyła ramionami, zajrzała do jej wnętrza i dostrzegła parę jasnoniebie-
skich oczu.
Miała wrażenie, że cały świat zastygł nagle w bezruchu. Jej serce prze-
stało bić, a w płucach zabrakło powietrza. Poczuła się tak, jakby miała w
głowie kompletną pustkę. Ramka wysunęła się z jej bezwładnych palców i
upadła na podłogę.
Kiedy odzyskała świadomość, leżała na podłodze, a pokój wirował wo-
kół niej jak karuzela. Kurczowo zacisnęła powieki i zaczęła miarowo oddy-
chać. Po chwili zawroty głowy minęły, a ona zdała sobie sprawę, gdzie jest
R
L
T
i co robi. Czuła ból w klatce piersiowej i przyspieszone bicie serca, ale po-
woli wracała do siebie.
Otworzyła oczy i zerknęła na leżącą przed nią fotografię. Odniosła wra-
żenie, że widzi na niej twarz, którą ogląda codziennie w lustrze. Camilla
miała takie same oczy, jasne włosy związane w koński ogon, lekko wy-
stające kości policzkowe. A także identyczny uśmiech, błąkający się po
idealnie umalowanych ustach. Wyglądała jak kobieta, która osiągnęła w
życiu wszystko to, czego chciała, i jest tego świadoma.
Nat ze zdumieniem zauważyła, że po jej policzkach spływają łzy. Nagle
zdała sobie sprawę z własnej naiwności. Poczuła się bezradna, oszukana i
zdesperowana.
Uświadomiła sobie, że jest śmiertelnie zakochana w Alessandrze. A
równocześnie pojęła, że jej podobieństwo do Camilli nie może być dziełem
przypadku. %7łe miłość do byłej żony kazała mu szukać kogoś, kto będzie ją
do złudzenia przypominać. Kto zostanie jej idealną zmienniczką. Kopią nie
odbiegającą zbyt daleko od oryginału.
Przypomniała sobie Roba i swojego ojca. Dwóch mężczyzn, którzy
złamali jej serce, ponieważ kochali kogoś innego i nie odwzajemniali jej
miłości. Ale tamte kobiety przynajmniej żyły. A ona teraz jest skazana na
rywalizowanie ze wspomnieniem. Z duchem.
Dlaczego jestem zawsze stawiana na drugim miejscu? - spytała się w
duchu. Czy nie zasługuję na miłość? Czy jest we mnie jakaś wrodzona ska-
za? Ojciec porzucił mnie dla nowej rodziny. Rob - dla swej byłej żony. A
Alessandro?
- Nat! Nat!
R
L
T
Do pokoju wbiegł nagle wyraznie rozradowany Ju-liano, a ona wzdry-
gnęła się i odruchowo przycisnęła ramkę z fotografią do piersi.
- Papa i ja upiekliśmy ciasto na podwieczorek - zawołał chłopiec. - Do-
staliśmy ten przepis od babci z Rzymu i wszystko wspaniale się udało. Czy
mogę teraz zabrać Flo do ogrodu?
Zamrugała oczami, wracając myślami do rzeczywistości. Ujrzała w głę-
bi korytarza sylwetkę Alessandra i choć była na niego wściekła, poczuła
magnetyczne działanie jego osobowości.
- Możesz, Juliano, ale obiecaj mi, że umyjesz ręce przed kolacją - od-
parła, starając się opanować drżenie głosu.
- Obiecuję! - zawołał chłopiec, a potem wybiegł z pokoju i zaczął wołać
kotkę.
Alessandro pchnął drzwi i podszedł do niej szybkim krokiem. Chciał
wykorzystać nieobecność syna i przynajmniej ją pocałować. Nie robił tego
od wczorajszego wieczoru i wydawało mu się, że od tej pory upłynęła cała
wieczność.
Spojrzał na jej zalaną łzami twarz i zatrzymał się gwałtownie.
- Nathalie! Co się stało?
Nat postąpiła krok do tylu, by znalezć się poza zasięgiem jego wycią-
gniętych rąk, a on zmarszczył brwi.
Potem odwróciła w jego kierunku trzymaną w ręce fotografię.
- Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć? - spytała przez łzy.
R
L
T
Alessandro opuścił wzrok i ujrzał twarz Camilli, swojej byłej żony, tak
podobnej do kobiety, która przed nim stała. A równocześnie tak bardzo od
niej innej.
Na widok jej przewrotnego uśmiechu ogarnęły go bolesne wspomnienia.
Przypomniał sobie swe pozbawione miłości małżeństwo, konflikty, spory i
wzajemne wyrzuty.
- Hm - mruknął, wkładając ręce do kieszeni. Oburzona jego zdawkową
reakcją, poczuła jeszcze większą wściekłość. Zrozumiała nagle, dlaczego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]