[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żeby kogoś obmówić. Nie ma żadnego powodu, żeby uważać to, co
ona mówi, za prawdę. Jeśli on teraz zażąda wyjaśnień od Vicki i
okaże się, że przypuszczenie Alice to wierutne bzdury, będzie to
miało wielkie znaczenie dla ich znajomości i nie pogłębi wzajemnego
zaufania. Nie, musi to rozwiązać inaczej.
Podniósł słuchawkę i zatelefonował do swojego adwokata w San
Francisco.
- George? Tu Wyatt Edwards. Przepraszam, że zawracam ci
głowę w niedzielę, ale potrzebuję pewnych informacji i to
natychmiast. Chcę znać dokładną datę ślubu niejakiej Victorii Dalton
z Robertem Binghamem oraz datę urodzenia ich syna. Ma na imię
Richie, przypuszczam, że to zdrobnienie od  Richard". Ten ślub i
narodziny chłopca miały miejsce około piętnastu lat temu,
prawdopodobnie w Dallas, w stanie Teksas. Aha... George, pamiętaj,
93
RS
że to sprawa prywatna i całkowicie poufna.
- Oczywiście, zrobię wszystko, co w mojej mocy - zapewnił go
George, chociaż niezbyt zdecydowanym tonem. - Zaraz się tym
zajmę. Jeśli nie natknę się na jakieś specjalne przeszkody, to
powinienem mieć dla ciebie konkretne informacje jutro w południe.
Najdalej we wtorek.
- Zrób to najszybciej, jak potrafisz. Prześlij mi informacje
faksem do domu. Chciałbym też dostać kopie aktu małżeństwa i
metryki chłopca, jeśli to możliwe.
Czy to możliwe? Stał przy oknie i rozmyślał. Richie mógłby być
jego synem. Ta myśl spowodowała, że w jego sercu rozprzestrzeniło
się dziwne, nieznane ciepło, ale zaraz zastąpił je przypływ gniewu.
Kochał się z Vicki dwa razy w odstępie tygodnia. Połączyła ich tak
wielka namiętność, jaka rzadko chyba się zdarza. Vicki mogła mu
wtedy powiedzieć prawdę, ale wolała milczeć. Wyatt wytłumaczył
sobie, że musi się uspokoić i poczekać na raport Georga. Ale to
znaczyło, że powinien przez ten czas nie widywać się ani nie
rozmawiać z Vicki. Nie potrafiłby zachowywać się normalnie w
atmosferze takiej niepewności.
Odetchnął głęboko i pogratulował sobie rozsądku. Udało mu się
zapanować nad gniewem - nie dopuścił, żeby zaślepiła go złość i
zniekształciła pole widzenia. Spróbował nawet usprawiedliwić Vicki,
że mu nie powiedziała o tym, że mają syna. W końcu aż do wczoraj
trwała w przeświadczeniu, że to on ją zostawił.
Tak, ale dzisiejszy ranek sprzyjał szczerej rozmowie. Znów rodził
się w nim gniew, żal i rozpacz.
Jak na niedzielę, w sklepie panował bardzo duży ruch, ale Vicki
właściwie była z tego zadowolona. Przynajmniej nie miała czasu na
rozmyślanie.
Spojrzała na zegarek, stwierdzając, że już pora zamknąć sklep.
Zabezpieczyła wszystkie drzwi i pospieszyła do domu. Lada chwila
może wrócić Richie i na pewno będzie głodny jak wilk po takiej
wycieczce. Zaczęła przyrządzać kolację, usiłując zarazem odsunąć na
bok wszystkie obawy. Richie nie może niczego podejrzewać, musi
94
RS
pokazać mu pogodną twarz.
Nie upłynęła jeszcze godzina, kiedy usłyszała, jak Richie wszedł i
rzucił na podłogę worek ze śpiworem. Potem pojawił się w drzwiach
kuchni i stał bez słowa, patrząc na nią oskarżycielsko. Poczuła, jak
żołądek zawiązuje jej się na supeł.
- Richie? Co się stało?
- Co jest między tobą a Wyattem?
Słowa, które padły, były pełne gniewu, ale usłyszała też w nich
niepewność. Spróbowała przełknąć ślinę.
- O czym ty mówisz?
- Czy on spędził tutaj noc tydzień temu?
- Co takiego? - Jej zdumienie nie było udawane, gdyż nie takiego
pytania się spodziewała.
- Był tutaj przez całą noc czy nie? - powtórzył Richie powoli, z
jeszcze większym naciskiem. - Przecież to proste pytanie i nie ma się
nad czym zastanawiać... był albo nie był.
Vicki ogarnęła panika. Nie wiedziała, jak uciec od tego pytania,
gdyż przecież nie mogła powiedzieć synowi prawdy. Miała
przeczucie, że to na zawsze zaważyłoby na ich dalszym życiu.
95
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Vicki kilka razy przełknęła ślinę, próbując rozpaczliwie zyskać na
czasie, znalezć jakąś odpowiedz na pytanie, które przed chwilą
usłyszała. W końcu wyprostowała się, żeby spojrzeć na Richiego z
góry, i użyła tonu, jakim matka zwykła napominać syna.
- Nie wierzę własnym uszom - powiedziała. - Jak w ogóle
możesz mnie pytać o coś takiego?
Jej stanowcza postawa najwyrazniej zrobiła wrażenie na chłopcu,
bo przestał być tak pewny siebie i agresywny. Zaczerwienił się
nawet i wbił wzrok w podłogę.
- Ja... wczoraj w nocy słyszałem, jak koledzy gadali między sobą.
Pewnie myśleli, że śpię - dodał.
- Ciekawe, skąd mają takie informacje?
- No... - Teraz Richie nie wiedział, co powiedzieć. - Zdaje się, że
słyszeli, jak pani Thackery mówiła o tym do kogoś.
- Proszę, proszę, na kogo to się powołujesz! Z ciekawych zródeł
informacji korzystasz, mój drogi. Ta sama Alice Thackery, która
powiedziała mi, że wpadłeś na nią na motorowerze i o mało jej nie
przejechałeś.
- No tak... ale...
- To prawda, że Wyatt był wtedy tutaj - mówiła teraz spokojniej,
chcąc, żeby syn pozbył się resztek wątpliwości. - Jedliśmy kolację i
rozmawialiśmy o dawnych czasach... Dość długo rozmawialiśmy.
Siedział do pózna, więc może ktoś widział jego samochód i stąd
wysnuł mylny wniosek...
Każde kłamstwo pociąga za sobą kolejne. Brnęła w nie coraz
bardziej, a wór z kłamstwami nie miał dna.
- Tak czy owak, to nie jest niczyj interes - dodała, chcąc
zakończyć ten temat. - Jesteś głodny? Może zanieś rzeczy do swojego
pokoju, a ja podam kolację.
Richie wahał się przez chwilę, jakby miał zamiar jeszcze o coś
zapytać, ale w końcu wzruszył ramionami, wziął worek i ruszył do
96
RS
swojego pokoju. Vicki westchnęła z ulgą. Tym razem udało jej się
wykręcić, ale była pewna, że na tym się nie skończy. Zbyt dobrze
znała Alice Thackery.
Nakrywała do stołu, a w jej głowie kłębiły się tysiące myśli. Gdyby
jednak musiała wyznać prawdę... Zmieszne, jeszcze dwa dni temu
myślała, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw. Teraz zrozumiała, że
tylko oszukiwała siebie samą. Ale czy był jakiś sposób, żeby mogła
powiedzieć prawdę zainteresowanym osobom i żeby wszystko było
jak dawniej? Wyatt znienawidzi ją, kiedy się dowie o swoim
ojcostwie, a Richie znienawidzi ich oboje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \