[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pomimo narastającego nałogu matka wciąż miała styl, co zaskoczyło
Brittany, choć podejrzewała, że należałoby za to dziękować Lisette,
fryzjerowi i kilku sprzedawczyniom w drogich sklepach. Obiecując sobie
spędzić w towarzystwie matki nie więcej niż dziesięć minut, usiadła
naprzeciwko obu kobiet.
- Cześć, mamo. Piękny ślub, nieprawdaż?
- Nie rozumiem, dlaczego nie mogli się pobrać normalnie, w kościele,
tak jak Parker na to zasługuje - odparła ostro Bonita. - Plaża jest paskudna,
piasek wszędzie włazi. Słyszałam, że masz rodzinnego wroga za wspólnika.
Jak mogłaś coś takiego zrobić?
- Załatwiłam to już z Parkerem. Nie wiedziałam, że Emilio jest
wrogiem Garrisonów. Nikt mi nie powiedział o konflikcie między naszymi
rodzinami - odparła sztywno.
Po krótkiej rozmowie wstała i odeszła. Czas pomoże, pomyślała.
Podszedł do niej Adam, niosąc dwa drinki.
- Szybko zwiałaś - skomentował.
- Rozmawiałam z mamą, która krytykuje wszystko jeszcze ostrzej niż
zwykle i chyba już o dziesiątej rano wypiła za dużo.
- Wiem - przyznał Adam ponuro. - Jeszcze jej nie przedstawiłem
Heidi. Nie wiem, czy w ogóle to zrobię. Matka sprytnie ukrywa alkohol.
118
RS
- Ma duże doświadczenie. Mamie twoja przyjaciółka i tak się nie
spodoba, czy ją przedstawisz, czy nie. Kiedy wreszcie dasz sobie spokój z
tymi wszystkimi kociakami i się ustatkujesz? Masz trzydzieści lat.
- Uwielbiam piękne kobiety - odparł. - Jeśli mam ochotę na
towarzystwo kogoś bystrego, mogę pogadać z Parkerem lub Stephenem. Nie
w tym celu jestem z Heidi - powiedział i odszedł.
Brittany potrząsnęła głową.
- Kobieciarz - mruknęła pod nosem. Adam był niepoprawnym
playboyem. Czasem się zastanawiała, jak starzy będą, gdy się ustatkuje, jeśli
w ogóle.
Wędrując przez tłum gości, zagadując to tego, to owego, zauważyła
wysoką, piękną rudowłosą kobietę rozmawiającą z Anną. Brittany znała
Megan Simmons, więc podeszła się przywitać.
- Słyszałam, że wróciłaś do miasta. Cieszę się, że cię widzę -
powiedziała.
- Cześć, Brittany. Dzięki, zamieszkałam tu na stałe. Anna wygląda
prześlicznie.
- O tak - zgodziła się Brittany, patrząc na szwagierkę.
- Mamy dużo szczęścia. Zmieniła mojego zapatrzonego w interesy
brata w kogoś podobnego do człowieka.
Anna roześmiała głośno.
- Dziękuję wam obu - powiedziała.
- Słyszałam, że zostałaś wspólniczką w swojej dawnej firmie
projektowej. Gratuluję! - Brittany zwróciła się do Megan.
- Dzięki - usłyszała w odpowiedzi. - Urządzam się powoli. Zwietne
miejsce dla projektanta wnętrz. Uwielbiam styl art deco, dzięki któremu
South Beach jest tak wyjątkowe.
119
RS
- Wpadnij do mojej restauracji, Brittany Beach. Jeśli mnie uprzedzisz,
postawię ci obiad.
- To bardzo kusząca oferta, trzymam cię za słowo - odparła, ale coś
mówiło Brittany, że to tylko zdawkowa uprzejmość.
- Oto i mój brat - powiedziała, widząc Stephena zbliżającego się z
poważną miną.
- Miło było cię spotkać, Brittany - odezwała się Megan pospiesznie. -
Wybaczcie, muszę z kimś pogadać - zakończyła i szybko zniknęła w tłumie
gości.
- O co chodzi? - zdziwiła się Brittany.
- To była Megan Simmons, prawda? - spytał Stephen.
- Dlaczego tak nagle odeszła?
- Nie mam pojęcia - odparła Anna.
- Stephen, zatrudniłeś ją do dekoracji Garrison Grand? - zapytała
Brittany. - Uważam, że jest świetna w swoim fachu.
- Dzwoniłem kilka razy, żeby z nią porozmawiać o hotelu, ale się nie
odezwała - odparł.
- Zostawiłeś jej wiadomość?
- Tak. Muszę ją złapać. Przepraszam was - rzucił i odszedł, rozglądając
się uważnie.
- No i o co tu chodzi? - zdumiała się Brittany.
- Nie wiem. Nie pojmuję, dlaczego nie odezwała się do Stephena.
Może to Parker powinien zadzwonić?
- Stephen nigdy nie pozwoli, żeby brat załatwiał za niego telefony!
W tym momencie zobaczyła nadchodzących Adama i Heidi.
- Zostawiam cię w szponach Adama i jego najnowszej zdobyczy -
rzekła Brittany sucho i odeszła.
120
RS
- Udało ci się uciec od mamy - powiedziała Brittany do Brooke.
- W końcu. Lisette czuwa nad nią dyskretnie, więc zwiałam.
- Adam niezle jej pilnuje w sobotnie wieczory, ale zajęty teraz tą
blondynką nie bardzo będzie miał na to ochotę.
- Stephen ma jacht, Adam kobiety - skomentowała Brooke. - Myślę, że
Parker też się zaczął trochę przejmować. Anna ma na niego wielki wpływ.
- Niesamowity - przyznała Brittany. Nagle dobiegły ją odgłosy
zamieszania. - O święci w niebiosach! - wykrzyknęła, łapiąc siostrę
gwałtownie za ramię.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]