[ Pobierz całość w formacie PDF ]

połyskującą błękitną głębię. Chciałam, żeby rana nigdy się nie zagoiła, żeby ból stanowił wieczne
namacalne wspomnienie tego, co utraciłam.
- Alex? Alex? Jesteś tu? - Głos w końcu przebił się do mojej świadomości i wydobył mnie z
otchłani. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że ogród tonie w mroku.
- Tak! - odkrzyknęłam, zanim Josh zdążył wpaść w panikę.
- A, tu jesteś. Nie widziałem, że schowałaś się w ciemności. - W jego głosie wyraznie dało się
słyszeć ulgę.
- Po prostu się zdrzemnęłam - wyjaśniłam. - Czy Grace opowiedziała ci wszystko?
Jego rozbiegane spojrzenie wystarczyło mi za odpowiedz. Grace wpadła po swoje rzeczy razem z
Jackiem, a ja ocknęłam się na tyle, żeby zrobić im kawę i wysłuchać plotek. Wymawiałam się od
imprezy, która miała przeciągnąć się do wieczora, aż w końcu dali mi spokój. Byłam jednak prawie
pewna, że Grace podała Joshowi aktualne informacje o moim stanie, i okazało się, że miałam rację.
13 - Błękitna magia
193
1
- Mogła po prostu zadzwonić - zaczął nonszalancko, ale szybko zrezygnował z tego tonu. -
Wiesz, ona się martwi o ciebie.
- Tak, wiem, to miło z waszej strony. Po prostu potrzebuję trochę czasu, to wszystko.
- Taa... Gdybym mógł jakoś pomóc...
- Josh, wiem, że wolałbyś raczej wbić sobie szpilki w oczy, niż mieć do czynienia z płaczącą
dziewczyną, ale do-ceniam twoją propozycję, naprawdę.
- A może chociaż... - Zerwał się z krzesła. - Kolacja! -wykrzyknął radośnie. - To jest coś, co mogę
zrobić. Jeszcze nic nie jadłaś, prawda? Powinnaś coś zjeść.
- Mama byłaby z ciebie dumna. - Zdobyłam się na blady uśmiech. - Ale nie fatyguj się, zjadłam
wcześniej kanapkę -skłamałam. Josh nigdy by się nie zorientował, że niczego nie ubyło z lodówki.
Usiadł i znowu spoważniał.
- Mam pewien problem, Alex - rzekł. - Chciałbym jechać jutro na ten festiwal, a rodzice wrócą
dopiero w niedzielę. Może wolisz, żebym został w domu? Zrobię to z przyjemnością, jeśli mnie
potrzebujesz. Wciąż nie wiemy, gdzie zniknęła ta wariatka, a nie chcę zostawiać cię samej. Okropnie
bym się martwił.
- Nie bądz śmieszny, Josh, wszystko będzie dobrze. Grace na pewno przybiegnie, jeśli
poproszę. Jack też. Będę bezpieczna.
- Rzecz w tym, że odkąd ta Catherine napadła na ciebie na polu golfowym nie mogę przestać
myśleć o tym, że coś ci grozi.
- Ona chciała zdobyć moją bransoletkę i dostała ją. Po co miałaby wracać?
- Jesteś pewna, że nic się nie stanie? - Wziął mnie za ręce i czekał, aż na niego popatrzę.
- Jestem. Catherine ma to, czego chciała. Teraz odeszła. - Choć bardzo się starałam, pojedyncza
łza spłynęła mi po rzęsach i kapnęła na dłoń.
194
Josh przytulił mnie na chwilę.
- No dobrze, prześpijmy się z tym - powiedział. - Obudzę cię rano i wtedy zdecydujemy, czy
pojadę, czy nie.
- Nie waż się! - zaprotestowałam. - Nie chcę wstawać tak wcześnie. Jeśli zostanę sama, to przy
odrobinie szczęścia prześpię cały dzień. - Włożyłam w uśmiech tyle uczucia, na ile mogłam się zdobyć.
Gdy następnego ranka Josh zajrzał do mojego pokoju, zastanawiałam się, czy nie udawać pogrążonej
we śnie. Nie chciałam jednak, żeby się o mnie martwił. Otworzyłam więc oczy i zapewniłam go jeszcze
raz, że jestem w stanie sama o siebie zadbać. Wtedy wyszedł, obładowany sprzętem kempingowym i
plecakiem. Kiedy usłyszałam chrzęst żwiru pod oponami, ostrożnie przewróciłam się na plecy i
leżałam dobrych kilka minut ze wzrokiem wbitym w sufit. Miałam za sobą kolejną ciężką noc; mimo
wyczerpania nie mogłam zasnąć. Audziłam się, że jeśli zostanę w łóżku, w którymś momencie usnę,
ale po chwili uznałam, że to mało prawdopodobne. Próbowałam myśleć o czymkolwiek innym niż to,
jak bardzo tęsknię za Callumem, ale z moim pokojem łączyło się zbyt wiele wspomnień. W końcu
zrezygnowana zwlokłam się z łóżka i poszłam wziąć prysznic.
Kiedy schodziłam na dół, do bólu w sercu dołączyło nieco inne poczucie pustki i zdałam sobie sprawę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \