[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlaczego miałabym być zła?
Zachowałem się jak zwierzę. Lekko dr\ącą dłonią odgarnął jej z twarzy potargane
włosy. Wziąłem cię na tym stole, jakbym rozum stracił.
Zauwa\yłam. Westchnęła zadowolona. To było cudowne.
Naprawdę? Poczucie winy w mgnieniu oka przeistoczyło się w dumę. Podobało ci
się?
Bess była szczęśliwa, zaspokojona. Nie miała powodów, by nie połaskotać mile jego
męskiej dumy.
Jakby mnie porwał jakiś barbarzyńca. Dosłownie. Nawet nie rozumiałam, co mówiłeś.
Pasjonujące prze\ycie. Pocałowała go w policzek. Najbardziej erotyczne doświadczenie w
całym moim \yciu.
Dlatego płakałaś?
Dlatego. Dotknęła dłonią jego twarzy. Nikt nigdy nie dał mi odczuć w taki sposób,
\e a\ tak bardzo mnie pragnie, \e nie potrafi mi się oprzeć.
Ja nie potrafię ci się oprzeć. Przykro mi tylko, \e narobiłem ci siniaków.
W tych okolicznościach to nieistotne. Raz jeszcze westchnęła głęboko. Dopiero potem
rozejrzała się po pokoju. Jak ja tu będę pracować?
Mo\e cię to zainspiruje. Aleksij uśmiechnął się szelmowsko.
A wiesz... Objęła go nogami. To całkiem niezły pomysł.
Ju\ ją zainspirował. Obserwowała, jak po\ądliwie patrzy na jej odsłonięte piersi. Od razu
się zorientowała, \e ma jeszcze pewne mo\liwości. Postanowiła natychmiast je wykorzystać.
ROZDZIAA JEDENASTY
Naprawdę chcesz spędzić sobotnie przedpołudnie w takiej zapyziałej sali
gimnastycznej? Wchodzili na metalowe stopnie wiodące do sali Rocky'ego, lecz Aleksij wcią\
jeszcze miał wątpliwości.
To twoja sala gimnastyczna powiedziała Bess i pocałowała go w policzek.
Kilka ostatnich dni upłynęło jak miodowy miesiąc. Z wyjątkiem tych godzin, które oboje
poświęcali pracy, cały czas spędzali razem. Przytulali się do siebie na wielkiej kanapie w
mieszkaniu Bess, gotowali cudaczne potrawy w kuchni Aleksija i ćwiczyli zapasy w łó\ku
zarówno u niej, jak i u niego.
Bess zaczęła nawet mieć nadzieję, \e Aleksij wreszcie uwierzył w jej miłość do niego.
Nie mogła się doczekać, kiedy całkiem go przekona. Mogłaby wtedy zrobić następny krok. Krok,
który doprowadziłby do prawdziwego miodowego miesiąca.
Wczoraj ty byłeś w mojej sali gimnastycznej przypomniała.
Ty to nazywasz salą gimnastyczną? W jego głosie słychać było drwinę. To jest
śliczna sala baletowa. Eleganckie oświetlenie, cicha muzyka w tle. I te lustra...
Dzięki lustrom odpowiednio wcześnie zauwa\ę, jak mi zaczną zwisać pośladki.
Po co ci lustra? Poklepał ją po pupie. Jak coś się zmieni, to ci powiem.
Bess otworzyła dwuskrzydłowe drzwi z matowymi szybami i weszła do ogromnej sali, w
której rozlegały się jęki, sapanie, uderzenia i łomotanie. Pachniało pleśnią i potem. Na suficie i
wzdłu\ ścian ciągnęły się nieosłonięte rury, a drewniana podłoga wyglądała, jakby ją celowo
nakłuwano dłutem. W kącie sali znajdował się ring bokserski. Był zajęty. Dwaj mę\czyzni
skakali wokół siebie, usiłując podbić sobie oczy.
W trzech pozostałych rogach zwisały z sufitu trzy worki treningowe. Półnagi mę\czyzna z
ciałem przypominającym skałę pastwił się nad jednym z nich.
Tutaj nie dbano ani o światła, ani o lustra. Miejsce było niezbyt schludne i na pewno nie
znalazłoby się w pobli\u \adnego barku, w którym mo\na się napić soku w przyzwoitych
warunkach.
Masz dosyć? spytał Aleksij.
Był wyraznie rozbawiony. Nic wyobra\ał sobie, \eby Bess odwa\yła się przebrać w swój
skąpy kostium. Nie docenił jej.
Czego? spytała całkiem obojętnie. Przecie\ nawet nie zaczęłam ćwiczyć.
Zdjęła bluzkę, została tylko w króciutkiej obcisłej koszulce w zielone i purpurowe
zygzaki.
Daj spokój. Bess. Ubierz się, dobrze? Aleksij podał jej dopiero co ściągniętą bluzkę.
W ogóle nie zwróciła na niego uwagi. Zdjęła workowate szorty, w których tu przyjechała.
Rany boskie jęknął Aleksij. Dolna część jej kostiumu była tak obcisła, \e nie tylko
niczego nie zakrywała, ale znakomicie uwydatniała zgrabne kształty Bess. Tutaj nie mo\esz w
tym ćwiczyć.
Dlaczego? Pochyliła się, wło\yła do torby koszulkę. Prawo tego nie zabrania.
Usłyszała za plecami łomot spadającej sztangi. Jakby ją upuścił przez nieuwagę. Rozległy
się gwizdy, pokrzykiwania i śmiechy tak donośne, \e groziły rozpadnięciem się ścian. Aleksij
obawiał się, \e za chwilę wybuchnie bunt. Sam był gotów stanąć na jego czele.
Do jasnej cholery, nałó\ coś na siebie! Chyba nie chcesz, \ebym musiał kogoś zabić?
Oni nie wyglądają groznie. Wyprostowała się, podniosła ręce, \eby związać gumką
krótkie włosy na karku.
Przyszłam tu poćwiczyć, a nie wywoływać awantury. Uśmiechnęła się wyzywająco,
napięła muskuły. Chyba zacznę od sztangi.
Ani mi się wa\! krzyknął Aleksij, lecz Bess go zignorowała.
Podeszła do mę\czyzny, który przed chwilą upuścił sztangę, poprosiła go o pomoc.
Potę\ny mięśniak bełkotał i plątał słowa jak nie przygotowany do lekcji uczniak.
Aleksij poszedł za nią, choć przecie\ i tak nie mógł nic zrobić. Co najwy\ej powarczeć.
Miał takie same szanse jak jeden pies obronny przeciwko watasze wygłodniałych wilków.
Niepotrzebnie się denerwował, bo Bess sama świetnie sobie poradziła. Właściwie
powinien był to przewidzieć. Ona nawet lwa potrafiłaby obłaskawić.
Koledzy Aleksija najpierw się na nią gapili, potem się śmiali, a w końcu zaczęli się
prześcigać w uprzejmościach. Ka\dy chciał zademonstrować Bess, jak powinna wyglądać
prawidłowa pozycja sztangisty, jak uło\yć ręce, a jak nogi, jak trzymać głowę...
Nim minęła pełna godzina, ju\ pokazywali jej zdjęcia \on i dzieci, opowiadali łzawe
historyjki o dziewczynach, które ich porzuciły, i co najwa\niejsze przestali się na nią
ostentacyjnie gapić. Od czasu do czasu któryś tylko rzucał dyskretne spojrzenie, a i to tylko
wtedy, kiedy Aleksij stał daleko.
Na pewno chcesz ze mną walczyć? Aleksij uderzał pięścią o pięść. Był ju\ w
rękawicach bokserskich.
Oczywiście. Bess uśmiechała się do Rocky'ego, który osobiście sznurował jej
rękawice. Nie mogę stąd wyjść, nie stoczywszy przynajmniej jednej walki.
Uwa\aj na jego lewy sierpowy ostrzegł ją Rocky.
Ten mały mógł być świetnym pięściarzem, ale uparł się, \e zostanie gliną.
Jestem szybka. Bess puściła oko do Rocky'ego.
Nawet mnie nie dotknie.
Dwóch spośród nowych wielbicieli Bess podniosło liny, \eby mogła wejść na ring. Z
ka\dą chwilą bardziej jej się tu podobało.
Najpierw ustaw ręce polecił jej Aleksij. Ustawiła je prawie pionowo, jakby chciała się
bić z sufitem. Aleksij wzniósł oczy ku niebu. Nic zamierzam cię aresztować, dziecinko.
Cierpliwie uło\ył jej ręce we właściwej pozycji i pokazał, jak trzymać gardę.
Masz się tylko bronić, rozumiesz? Lewa ręka w górze. W górze! Jeśli uderzę w ten
sposób wykonał powolny ruch w kierunku jej szczęki ty blokujesz i uderzasz. O, tak.
I robię zmyłkę lewą oznajmiła.
Mo\e być zgodził się Aleksij, patrząc na nią czule. A teraz spróbuj trafić tutaj.
Pokazał na swój podbródek. No ju\. Nie bój się. Uderzyła go, nie wkładając w to wielkiej
siły. Aleksij pokręcił głową. Nie tak. Uderzasz jak dziewczyna. Całe ciało musi iść za ciosem.
Wyobraz sobie, \e ja to Dawn Gallagher.
Oczy jej się zaświeciły, uderzyła. Tym razem z całej siły. I zatrzymała się na blokadzie
Aleksija.
Fantastyczne! Bardzo jej się ta zabawa spodobała. Uderzyła jeszcze raz. Muszę
chodzić dookoła, prawda?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]