[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Patrick dał ostentacyjnie wyraz swojemu rozczarowaniu.
- Gdybyś jednak zmieniła zdanie, wiesz, gdzie mnie szukać.
Jarrod nie miał już wątpliwości. Tych dwoje miało za sobą przeszłość i wcale
mu się to nie podobało. Nie był w stanie zaakceptować faktu, że Briana mogłaby za-
dzwonić do Patricka, umówić się z nim na drinka, a potem pójść z nim do łóżka.
- Nie sądzę, żeby to miało nastąpić - odpowiedziała Briana i odwróciła się, koń-
czÄ…c rozmowÄ™.
Jarrod spojrzał jeszcze raz na Patricka, a potem też się odwrócił i zaczął otwie-
rać samochód. Chciał coś powiedzieć, ale zobaczył, że Briana jest zupełnie pogrążona
we własnych myślach, i zdecydował się poczekać. Jednak gdy tylko weszli do miesz-
kania, zapytał ją:
- Jak długo ty i Patrick byliście razem? Jako kochankowie, mam na myśli.
Briana rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie, ale zdecydowała się odpowiedzieć.
Była mu to winna.
- Rok.
- To on, prawda? To przez niego straciłaś zaufanie do mężczyzn?
- Straciłam o wiele więcej niż zaufanie - wyznała gorzko.
- Mów dalej.
Briana zawahała się przez chwilę.
- Zainwestował wszystkie moje oszczędności i wszystko straciłam.
- Jak to się stało? - zapytał z niedowierzaniem Jarrod.
Briana wyjaśniła mu, co zrobił Patrick.
- Ten facet wygląda co najmniej podejrzanie. Jak chcesz, mogę sprawdzić, czy
to wszystko prawda. Jako prawnik mam dość spore możliwości.
R
L
T
- Nie! - zaprotestowała stanowczo. - Wszystko już sprawdzałam, uwierz mi.
Niestety, to po prostu nieudana inwestycja.
Nagle bardzo nie spodobał mu się sposób, w jaki go broniła.
- Czy nadal coÅ› do niego czujesz?
- Szczerze mówiąc, nie wiem, co ja w nim widziałam - parsknęła Briana.
- Dlaczego więc go bronisz?
- Nie bronię! Tylko... - zawahała się. - Słuchaj, ja i Patrick to już przeszłość. To
wszystko, co mam w tej sprawie do powiedzenia.
Coś tu nie było do końca jasne. Był tego pewien. Zaczął się też zastanawiać, czy
to nie z tego powodu została jego kochanką.
- Czyli przyjmując ten milion dolarów, wyrównujesz swoje rachunki?
- Owszem - odpowiedziała szybko Briana. - W ten sposób odzyskałam część
straconych pieniędzy.
Zawahała się i Jarrod zrozumiał, że nie powiedziała mu prawdy. A przynajmniej
nie całą prawdę.
- Dlaczego wzięłaś ten milion, Briano? - zapytał miękko.
Briana spojrzała na niego niepewnie.
- Już ci powiedziałam.
- Czyżby? - Doskonale znał taktykę unikania odpowiedzi.
Był przecież prawnikiem. Wiedział, jak można odpowiedzieć na pytanie, nie
udzielając tak naprawdę żadnej informacji. I Brianie udawało się to całkiem dobrze.
Zbyt dobrze. Zrozumiał, że nie powiedziała mu wszystkiego, ale wiedział też, że w
tym momencie nie dowie się niczego więcej. Musiał poczekać.
Nagle jednak zdał sobie sprawę, że już niewiele tego czasu pozostało. Bez słowa
zabrał Brianę do sypialni i tam kochał się z nią z desperacją. Pamiętał bowiem, że
wkrótce będzie musiał pozwolić jej odejść.
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
Briana spędziła weekend z Jarrodem, a potem kilka dni u siebie, przygotowując
się do następnej podróży. Przez cały czas jednak nie mogła się pozbyć przykrego
uczucia po spotkaniu z Patrickiem, które sprowadziło zbyt wiele nieprzyjemnych
wspomnień.
Ale reakcja Jarroda martwiła ją bardziej, niż to chciała przyznać. Czy przypad-
kiem nie był zazdrosny? Z drugiej strony, może po prostu nie mógł znieść myśli, że
należała kiedyś do innego mężczyzny. Tak, prawdopodobnie chodziło o to, zdecydo-
wała, wychodząc spod prysznica i odbierając telefon.
- Odwiozę cię na lotnisko - usłyszała w słuchawce głos Jarroda, zanim zdążyła
cokolwiek powiedzieć.
- Jesteś przecież w pracy.
- Odwiozę cię - powtórzył.
- Dlaczego? Myślisz, że sama sobie nie poradzę? - zapytała, nie czując się zbyt
komfortowo. Miała wrażenie, że nie chodziło o zwykłą arogancję Jarroda, ale o de-
monstrację, że posiada coś, czego chciał inny mężczyzna, choćby Patrick.
- Czy nie przyszło ci na myśl, że mogę po prostu chcieć spędzić z tobą trochę
czasu?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]