[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego domu i zyskiem ze sprzedaży antyków Margaret na aukcji byłaby zabezpie-
czona finansowo do końca życia. A przecież pracując W winiarni, dostaje całkiem
przyzwoitÄ… pensjÄ™.
- I jak? - Zack zaczął się niecierpliwić.
- Nie zastanawiałam się nad sprzedażą domu - odpowiedziała zgodnie z
prawdÄ….
Zack wyraznie uznał to za zachętę do negocjacji.
- O warunkach możemy jeszcze podyskutować. Wymienioną przeze mnie
sumę możesz traktować jako propozycję wyjściową.
Jaye zamknęła teczkę i podniosła wzrok.
- Ale chcesz mój dom, prawda? Do tego to się ostatecznie sprowadza. Chcesz
go kupić i urządzić w nim pensjonat.
- ChcÄ™.
Natomiast ona chce winnicę. W głowie Jaye zaczynał kiełkować szalony po-
mysł. Tak podniecający, że aż chciała się uśmiechnąć. Opanowała się jednak i za-
chowała pokerową twarz.
- Jesteś gotowy negocjować?
- Jestem.
- W porządku. - Jaye kiwnęła głową. - Przygotuję swoją kontrpropozycję i
dam ci znać.
Zack nie wyglądał na zadowolonego.
- Rozumiem. Możesz choćby w przybliżeniu określić, kiedy to nastąpi?
Jaye poczuła, że szala sukcesu przechyla się na jej stronę i przez chwilę roz-
koszowała się uczuciem triumfu. Od kilku miesięcy żyła w przekonaniu, że przy-
S
R
szłość już od niej nie zależy, że straciła kontrolę nad własnym życiem. Teraz na-
reszcie ją odzyskała.
- Niecierpliwy, co?
- Ciekawy - sprostował. - Więc jak?
- Postaram się nie trzymać cię w niepewności dłużej niż to konieczne.
- Dzięki.
- Daj mi weekend do namysłu.
W rzeczywistości jednak Jaye chciała od niego znacznie więcej.
ROZDZIAA SZÓSTY
Poprosiła, aby dał jej weekend do namysłu, więc bardzo się zdziwił, kiedy w
niedzielę póznym popołudniem zadzwoniła i zaproponowała drinka w Traverse Ci-
ty.
- Oczywiście - zgodził się natychmiast. - Jadłaś już kolację? - spytał.
- Jadłam pózny lunch - odparła. - Z koleżanką spędziłyśmy prawie cały dzień
na zakupach.
Zack nie potrafił sobie wyobrazić Jaye oddającej się tak kobiecemu zajęciu
jak buszowanie po butikach, i jej to powiedział.
- Z reguły nie lubię tracić czasu w centrach handlowych, ale przyjaciółka
wierciła mi dziurę w brzuchu, że muszę odświeżyć garderobę, więc postanowiłam
dogodzić i sobie, i jej.
Z jakiegoś powodu odpowiedz Jaye wprawiła go w zażenowanie. Może spra-
wiło to słowo  dogodzić", które kojarzyło mu się z Jaye w sposób, z jakim nie
chciałby się przed nią zdradzać.
- Widziałem, co jadasz na te swoje pózne lunche - rzekł - więc proponuję
drinka i kolacjÄ™.
Ku jego zaskoczeniu Jaye nie opierała się.
S
R
- Dobrze. Gdzie siÄ™ spotkamy?
- Może być Minerva?
Restauracja przylegała do jego hotelu i był w niej już kilkakrotnie.
- Będę o szóstej.
- Zgoda. O szóstej.
Zack ogolił się po raz drugi tego dnia i stanął przed trudną decyzją, w co się
ubrać. Dżinsy i sweter? Może dla szyku dodać sportową marynarkę? Albo w ogóle
zrezygnować z dżinsów i włożyć garnitur, jak na ważne spotkanie w interesach? Bo
czymże innym jest ta kolacja? Ostatecznie wybrał opcję drugą. Wkroczenie do re-
stauracji w garniturze mogłoby speszyć Jaye, która w praktyce nie stosowała zasa-
dy, że odpowiednim strojem można zwiększyć swoją szansę na sukces.
Pózniej Zack i tak jeszcze trzy razy zmieniał sweter i wahał się pomiędzy
dwiema sportowymi marynarkami, aż zirytowany sam na siebie porwał z wieszaka
pierwszą marynarkę z brzegu i zanim zmienił zdanie, wybiegł z pokoju. Niemoż-
ność podjęcia decyzji kładł na karb przejęcia. Nie mógł się doczekać, kiedy pozna
odpowiedz Jaye na swoją ofertę. Starał się nie zwracać uwagi na wewnętrzny głos,
który szeptał, iż drugim powodem podekscytowania jest perspektywa ujrzenia Jaye.
Gdy dotarł do restauracji, Jaye już siedziała przy barze, lecz Zack dopiero po
dłuższej chwili w seksownej syrenie sączącej wino rozpoznał kobietę, od której za-
leżała realizacja jego planów.
Przez telefon wspomniała o zakupach z przyjaciółką. Nie uprzedziła jednak,
że nie ograniczyła się tylko do kupna jednego czy dwóch strojów. Przeszła całko-
witą metamorfozę. Włosy miała krótsze, chociaż zaledwie o kilkanaście centyme-
trów, lecz nie splecione jak zawsze w warkocz, a rozpuszczone. Otaczały jej twarz i
kaskadą opadały na plecy, kusząc, by je dotknąć.
Oczywiście Zack pragnąłby dotykać nie tylko włosów Jaye. Kaszmirowy
sweter zajmował wysokie miejsce na tej liście, zwłaszcza że szczupła figura Jaye
prezentowała się pod nim wyjątkowo ponętnie.
S
R
Do swetra Jaye włożyła dżinsy, ale nie luzne, jakie nosiła do pracy, tylko do-
pasowane. Założyła nogę na nogę i leniwie poruszała stopą w rytm powolnej melo-
dii bluesowej śpiewanej przez Norah Jones. Zack zatrzymał wzrok na eleganckich
kozakach na szpilce, z wysoką cholewką ginącą pod nogawką spodni. Dzięki obca-
som, gdyby wstała, dorównałaby mu wzrostem.
Jaye rozejrzała się dookoła, ich oczy się spotkały. Gdy się uśmiechnęła, serce
zabiło mu mocniej. Nigdy nie brakowało jej pewności siebie. W tej chwili jednak
wyglądała na bardziej niż pewną siebie. Wyglądała na... usatysfakcjonowaną.
Uniosła rękę i pomachała mu na powitanie. Błysnęła czerwień. Paznokcie, dotarło
do niego. Na Boga, zrobiła sobie manikiur! Zacka zawsze podniecały czerwone pa-
znokcie. Jak zdoła się teraz skoncentrować na interesach?
- Przepraszam za spóznienie. - Udało mu się zachować normalne brzmienie
głosu. - Mam nadzieję, że nie czekasz długo.
- Nie spózniłeś się - zapewniła go. - To ja przyszłam za wcześnie, ale dla to-
warzystwa zamówiłam sobie kieliszek bardzo przyzwoitego cabernet sauvignon.
Zack wziął kieliszek z jej ręki i upił łyk. Zatrzymał trunek na języku, potem
przełknął. Cały czas nie spuszczał wzroku z Jaye.
- Medallion rocznik 2003, zdaje siÄ™.
Jaye uśmiechnęła się. Ostatnio coraz częściej jej się to zdarzało.
- Dobry w tym jesteś. Chylę czoło.
Z jakiegoś powodu uznał, że musi odpowiedzieć.
- Jestem dobry w wielu rzeczach, niekoniecznie zwiÄ…zanych z winiarstwem.
Staram się być wszechstronny.
- Czyżbym usłyszała nutę nagany?
Zack wzruszył ramionami.
- Nie miałem takiego zamiaru. Po prostu stwierdzałem fakt. %7łycie to nie tylko
wino i praca.
- Cóż, dla nas wino i praca to jedno, prawda? - stwierdziła. - I powód, dla któ-
S
R
rego się tu spotkaliśmy, żeby zjeść razem kolację.
Właśnie.
- W takim razie poszukajmy stolika.
Usiedli, zamówili przekąskę i drinki, lecz Zackowi trudno było skoncentro-
wać się na interesach.
- Widzę, że spędziłyście z przyjaciółką udany dzień. W pierwszej chwili pra-
wie cię nie poznałem.
- Dziękuję. - Jaye wydęła wargi. - To był chyba komplement, prawda?
- Zdecydowanie.
Powiedział to nawet z większym naciskiem, niż zamierzał. Jaye zmrużyła
powieki.
- Znaczy, że teraz wyglądam o niebo lepiej niż poprzednio, tak?
Zack zbyt pózno uświadomił sobie, że wkraczają na grząski grunt.
- Muszę odpowiadać?
- Inteligentny facet by tego nie zrobił.
- W takim razie uznaj mnie za geniusza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \