[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zbyt blisko niej.
Prawdopodobnie nie był to najlepszy pomysł. Jego dżinsy ocierające się o jej
sukienkę zbijały ją z tropu, czuła się tak, jak gdyby siedziała przy piecu kuchennym, a
nie przy swoim starym przyjacielu - komputerze. Musi jednak przystąpić do gry i na-
kazać sobie skupienie.
- Zrób próbny ruch - zaproponowała. Może grając, odzyska spokój.
- Ja nie potrzebuję prób. Siedzę tu cały wieczór i przyglądam się.
Rozpoczął grę. Musiał bardzo pilnie uważać i miał chyba wrodzone zdolności.
Panowała cisza, ciężka, napięta, jak gdyby obserwujący ich mężczyzni powstrzymali
oddech, czekając, co się stanie. Każdemu z nich pomagała grać. Dawała im fory, nie
wykorzystywała wszystkich swoich szans, każda gra była więc wyrównana. Ale kiedy
jej przeciwnikiem stał się Clayton, zaczął rządzić nią jakiś instynkt, z którego nie
zdawała sobie sprawy. Pragnęła wygrać, i to wysoko. Chciała go zwyciężyć, pobić tak
mocno, by musiał przyznać, że jest w czymś dobra.
Kiedy przyszła na nią kolej, ten instynkt całkowicie nią zawładnął.
Clayton przez cały wieczór patrzył z rosnącym zdumieniem, jak zręcznie
poruszała się na różnych poziomach gry. Teraz jego zdumienie przeszło w osłupienie.
Stała się inną osobą - kompetentną, pewną siebie, odpowiedzialną i... żądną krwi. Już
to, że musiał siedzieć przy niej i czuć ciepło jej ciała, dostatecznie zbijało go z tropu.
Ale jej nowe oblicze wprawiło go w taki zamęt, że przegrał.
Ale heca! Wszyscy jego lojalni pracownicy bili dziewczynie brawo.
- 81 -
S
R
Klepali ją po plecach, gratulowali, śmiali się, gadali i wreszcie wyszli. Clayton
odstawił swoje krzesło i wstał z wymuszonym uśmiechem.
- Było fajnie - skłamał.
Podniosła na niego oczy, znów jak nieśmiała dziewczyna oczekująca pochwały.
Jej upojenie zwycięstwem minęło.
- Naprawdę?
Jego wymuszony uśmiech stał się szczery. Niech jej będzie. Zasłużyła na to, by
choć raz zwyciężyć. On sam spróbował teraz, jak smakuje klęska i to klęska w
obecności całej gromady. Nic dziwnego, że była na to tak uwrażliwiona.
- Naprawdę. Jesteś bardzo dobra.
Zarumieniła się, ale tym razem z radości, a nie, jak zazwyczaj, z zakłopotania.
- To tylko dlatego, że ja sama wymyśliłam tę grę.
Nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Nie mógł jej oskarżyć o kłamstwo. Być
może wierzyła w to, co powiedziała. W końcu przyjechała tutaj przeświadczona, że
potrafi prowadzić dom i gotować. Możliwe, że całe lata niepowodzeń w wielu dziedzi-
nach kazały jej wyobrażać sobie, że umie zrobić coś, o czym w istocie nie miała
pojęcia.
- Nie wierzysz mi, prawda? - Szczerość i smutek zabrzmiały w jej głosie i
odbiły się na jej twarzy.
- Jeżeli to wymyśliłaś... - chrząknął i przestąpił z nogi na nogę - to dlaczego nie
ma twojego nazwiska na etykietce?
- Prawa autorskie posiada firma, dla której pracuję. - Zerwała się z krzesła z
prawdziwym oburzeniem. - To, że nie umiem tańczyć ani gotować, nie oznacza, że
wszystko mi się nie udaje. Ty nie potrafisz posługiwać się komputerem, więc jesteśmy
kwita.
Z podniesioną głową wybiegła z pokoju.
- Hannah, ja nie myślałem... - wołał Clayton, biegnąc za nią.
Zatrzasnęła za sobą drzwi swojej sypialni, zostawiając go na korytarzu.
Zmartwiony spuścił głowę. Z pewnością była przewrażliwiona, a poza tym właśnie
przed chwilą dała mu popalić, grając we własną grę. Ostatecznie to możliwe,
- 82 -
S
R
pomyślał. Te fioły komputerowe znane są z tego, że nie potrafią funkcjonować w
realnym świecie.
Ale Hannah nie wygląda tak, jak powinien wyglądać fioł komputerowy. Była
delikatna i smukła, i tak cudownie osuwała się w jego objęcia. A także nie całowała
jak fioł komputerowy. Inna sprawa, że nie miał zielonego pojęcia, jak taki fioł całuje.
Chciał zapukać, by przeprosić, ale się rozmyślił. Jeżeli zapuka, a ona otworzy i
popatrzy na niego, on znowu zmięknie i zacznie się wycofywać, i zapewniać, że nie
przeszkadza mu to, że ona wymyśla gry komputerowe, że okropnie gotuje i niszczy
jego koszule, że ważne jest tylko to, by mógł ją objąć i dotknąć... Nie, nic dobrego z
tego nie wyniknie. Nie jest ważne zresztą, czy opracowuje te gry, czy nie. Wciąż jest
osobą delikatną, upragnioną dziewczyną, która odwraca jego myśli od obowiązków na
farmie. Chodzi o to, że Hannah jest tu zupełnie nie na miejscu, podobnie jak tamten
nieszczęsny, zagubiony jeżozwierz...
Wsadził dłonie do kieszeni, byle tylko nie zrobić jakiegoś głupstwa, na
przykład nie ująć za klamkę i nie otworzyć drzwi jej pokoju. Jutro, jak zawsze, będzie
trudny dzień.
Nadal nie miał pojęcia, jak rozwiązać problem tej dziewczyny. Może tak się na
niego rozzłościła, że sama wyjedzie i nie będzie musiał o niczym decydować. To
byłoby najlepsze wyjście. Wiedział o tym. Ale dlaczego właśnie to rozwiązanie spra-
wiało, że w sercu czuł pustkę i ból?
- 83 -
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Następnego ranka Hannah, przygotowując śniadanie, tylko od czasu do czasu
zaglądała do książki kucharskiej. Nie miało to już żadnego znaczenia, bo cokolwiek by
zrobiła, i tak sos holenderski będzie pełen grudek. Nigdy nie nauczy się gotować, .
prać i sprzątać tak, by zadowolić Claytona, a dla niego nic poza tym się nie liczy.
Dowiodła, że zna się na komputerach, a on wciąż uważał ją za niezdarę, taką
kompletną niezdarę, że nie mógł uwierzyć, by mogła opracować własną grę.
Przynajmniej tego ranka miała sporo zimnej coli, gdyż włączyła trzy tuziny
puszek do ostatniego zamówienia. Otworzyła puszkę i upiła długi łyk, ale z jakiegoś
powodu łagodny napój nie polepszył, jak zwykle, jej nastroju. Wyrzucając do kosza
fusy po kawie, zauważyła, że poprzednio nie usunęła starych. A, świetnie, to znaczy,
że już wczoraj bez skargi wypili kawę zaparzoną na starych fusach. Cóż, nawet podła
kawa nie może nikomu zaszkodzić. Nalała wody do ekspresu i włożyła do tostera
następną grzankę. Nie umiała opiec więcej niż jedną naraz. Kiedy wyciągała ostatnią,
pierwsza była już zimna. Tak zimna, jak Clayton wczoraj wieczorem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \