[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Są mile widziane. Czytałaś już gazetę?
Tak& odpowiedziała. Ale czy nie możemy kazać im tego wycofać?
Rafael podniósł tacę ze stolika i zaniósł do kuchni.
Nie ma sensu. Wymyślą coś innego. Z zasady to ignoruję. Zajmą się kimś innym. Nasz romans
wkrótce będzie jak wczorajszy śnieg.
Ale nie chcę, żeby ludzie myśleli, że jestem& no, wiesz& że sypiam z tobą, bo tak nie jest.
To zakrawa na ironię, nie sądzisz?
Bardzo. To ją rozbawiło.
Jak on da radę się jej oprzeć?
Gdzie mam podać? zapytała, nagle stając się energiczną gospodynią. Lord jadał większość
posiłków w porannym saloniku, ale mogę podać w kuchni albo w oficjalnej jadalni, jeśli wolisz.
Może się zdziwisz, ale nie pamiętam już, kiedy ostatnio jadłem w kuchni odparł Rafael.
W zasadzie to pamiętał, ale było to zbyt bolesne: jego śliczna mama, na dwa dni przed śmiercią,
w kwiecistym fartuszku, z jednym policzkiem przyprószonym mąką, gdy pochylała się, aby podać mu
do posmakowania łyżeczkę surowego, słodkiego ciasta& Odgonił to wspomnienie. Nasz dziadek
nie wierzył w bratanie się ze służbą. Przynajmniej nie w kuchni.
Widać nie był miłą osobą stwierdziła Poppy.
Rafael obserwował, jak nakrywa dla dwóch osób w kuchni, starannie układając sztućce, zanim
poszła po kieliszki i serwetki. Znała ten dom; przecież spędziła tu dzieciństwo.
Masz ochotę na drinka? zaproponował. Mam wino, czerwone i białe.
Podniosła wzrok.
A lemoniadę? Zanim zdążył odpowiedzieć, dodała: Nie, na pewno nie masz. Jest o wiele za
słodka.
Mam wodę mineralną albo sodową.
To dobrze.
Przy niej Rafael bardziej uświadamiał sobie swoją męskość niż przy jakiejkolwiek innej kobiecie.
Jednak miał opory z wykorzystaniem sytuacji. Czy wypadało uwieść Poppy, skoro wiedział, że nie
może jej dać tego, czego ona naprawdę szuka? Toczył w sobie zajadłą walkę. Pragnął jej dotknąć.
Pożądanie dochodziło do granic możliwości.
Rafael podał jej napój i nalał sobie kieliszek czerwonego wina.
Cóż więc przygotowałaś dla mnie?
Mam lekką przystawkę, bo nie chciałam przeładować ci podniebienia przed głównym daniem.
Postawiła przed nim sałatkę z gruszki, rukoli, orzechów włoskich i pleśniowego sera.
Wyśmienita stwierdził, biorąc do ust kilka kęsów. Jednak to nie jedzenie go urzekło.
Obserwował Poppy, jak zgrabnie nadziała na widelec kawałek gruszki i włożyła do ust. Musiał na
siłę odciągnąć od niej wzrok. Sięgnął po kieliszek i upił duży łyk, by opanować szalejący w nim
wilczy głód& bynajmniej nie jedzenia.
Jak twoja rodzina doszła do tak dużych pieniędzy? zapytała, aby przerwać milczenie.
Moi pradziadkowie ze strony ojca byli królami na rynku nieruchomości odparł Rafael.
Gospodarstwa, wille, hotele, firmy& co chcesz. Kupowali tanio, sprzedawali drogo. Robię z braćmi
to samo.
Lubisz to, co robisz?
Zdecydowanie tak, odpowiedziałby aż do tego frustrującego dnia. Jednak dzisiaj kwestionował
wszystkie plany& nawet, do pewnego stopnia, swoje życiowe.
Jak w każdym zawodzie, są dobre i złe strony powiedział. Uwielbiam wyzwania: znalezienie
zaniedbanej nieruchomości i uczynienie z niej luksusowego hotelu. Lecz utarczki z lokalnymi
urzędami samorządowymi są strasznie męczące.
Nie wspominając trudnych sąsiadów.
Przez ciebie omal nie zwolniłem mojego dyrektora rzucił kwaśno.
Przeraziła się.
Oj, nie!
Rafael zakręcił winem w kieliszku, przyglądając się, jak krwistoczerwony wir zmasowanej energii
spływa po ściankach.
Widziałem Dalrymple w internecie i spodobało mi się. James uważał, że to będzie dobra
inwestycja. Poszperał i przesłał mi zdjęcia wnętrza, a ja wyraziłem zgodę. Teren był duży, a sam
dwór potrzebował dużego zastrzyku gotówki, by odzyskać dawną świetność.
Ale?
Na mojej drodze niespodziewanie pojawiła się przeszkoda wzrostu metr sześćdziesiąt dwa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]