[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprawę, że nie ma zielonego pojęcia gdzie znajduję się w pokoju. Zwykle mógł
zorientować się w dowolnym miejscu, ale stracił wszystkie punkty zaczepienia.
- Uklęknij - powiedziała gdy dotarli do celu.
Ze związanymi kostkami i ramionami, nie mógł uklęknąć bez przewrócenia się, ale zrobił
bez wahania to o co go prosiła. Zaszedł za daleko, żeby zawrócić. Złożył kolana.
Jej silna ręka chwyciła jego uprzęż i opuściła na ziemię.
Zaczął rozumieć tą grę. Też trzymała się liny. Zarabiała na jego zaufanie. Odchylając głowę
do przodu, oparł czoło o jej brzuch. Po chwili jej ręce lekko osiadły na jego głowie.
W tym kontakcie, uciekł z niej świetny błysk emocji, tak silny i szybki, że nie mógł go
nazwać. Nastawił uszu i słuchał jak walczy z oddechem aby odzyskać nad sobą kontrolę.
- Alya?- wiedział, że nie miał się odzywać bez pozwolenia, ale martwił się o nią.
Zignorowała jego ciche zapytanie i zaczęła łączyć liny zwisające z jego nadgarstków z tymi
wiążącymi nogi.
Gdy skończyła, usłyszał pisk koła pasowego. Przyczepiła coś do sieci lin, które otaczały
jego mostek. Kolejny zgrzyt dobiegł z góry i podłączyła coś kolejnego do uprzęży na
wysokości pępka.
Co miała zamiar zrobić? Nie zamierzała go powiesić, prawda?
- Mikhail. Oddychaj - jej dłoń pieściła jego policzek.- Wszystko co dotychczas się stało było
przygotowaniem. To test o który prosiłeś. Jesteś gotowy?
Skinął głową.
- Nie walcz z tym.
Ta mała rada nie sprawiła, że stał chociaż trochę mniej nerwowy.
Koła pasowe kliknęły i napięły się i podniósł się z ziemi, jego ciało obracało się aż zawisł
dzięki dwóm punktom na jego piersi. Zawisł jak kawał mięsa. Bezradny aby się bronić.
- Ufasz mi?- spytała go trzy noce temu.
- Sądzisz, że jestem szalony?- a on odpowiedział.
Zwariował.
Alya obeszła go sprawdzając połączenia. Wszystko bolało. Nic co zrobiła nie pomogło. Nie
było to dobre. Był to najgorszy pomysł jaki miał. Zacisnęła linę łączącą jego ręce i nogi aż
się nie skrzyżowały, rozciągając mięśnie nie przyzwyczajone do rozciągana.
Może rozerwę liny wokół moich nóg. Może uda mi się znalezć podłogę. Nie potrzebuję moich rąk...
- Wez głęboki oddech - jej ręka uspokajała falowanie jego piersi. Kolejna ręka chwyciła tył
jego czaszki, zabierając ciężar z jego szyi.- Pozwól opaść swojej głowie.
Stare wspomnienie przyszło do niego. Jego ojciec wspierał go w wodzie pokazując mu jak
ma się unosić. Zaufaj wodzie, Mikhail.
Wypełnił płuca.
- Uwolnij swoje ramiona. Rozluznij biodra.
Zaufaj wodzie.
Odpuścił i nic nie bolało. Odpuścił i się unosił.
Alya spadła na kolana, rozdarta między płaczem a modleniem się. Błogosław geny tancerki
Natalii Faustin. Nigdy nie widziała niczego bardziej pięknego jak związanego Mikhaila
Faustina.
Długie, chude ciało Mikhaila było tak elastyczne i tak potężne gdy wisiał wygięty w okrąg,
zawieszony pod sufitem. Jego potężna szyja była wygięta do tyłu, całkowicie odsłonięta.
Po przeciwnej stronie związania, jego erekcja wzrosła niczym doskonały kontrapunkt. Jej
skomplikowanie praca cieszyła go pod postacią liny.
Przez moment, gdy po raz pierwszy odpłynął, obawiała się że go straci, ale odnalazł
równowagę. Był naturalny.
Nie wiedziała jak długo my się przypatrywała z otwartymi ustami zanim przypomniała
sobie co robiła. Nie mógł tak pozostać na długo.
Podczołgała się na dłoniach i kolanach do jego głowy. Chociaż każdy jego wiersz mówił o
spokoju i nie mogła usłyszeć żadnego echa paniki, sprawdziła jego puls. Powolny i głęboki.
Aby przypomnieć mu gdzie był, pokrążyła palcami za jego uchem. Kilka łez uciekło spod
maski na czole. Niewątpliwie czuł dużo, jednak po cichu.
- W porządku?
- Mmm - jego usta wygięły się w pięknym uśmiechu, który mógł złamać serce. Pochyliła
się i dała mu pocałunek do góry nogami, rozkoszując się leniwie słodyczą jego ust, ale nie
pozwoliła sobie na długi relaks.
Jej usta przesunęły się na jego szyję. Krew mocno biła pod jego napiętą skórą.
Przypomniało jej to jak bardzo była głodna. Pozwoliła mu poczuć ten głód. Jego
rozmarzenie zniknęło.
Uśmiechając się, przesunęła paznokciem wzdłuż jego szyi, od wgłębienia jego szczęki do
zagłębienia gardła, pozostawiając w wyniku cienką linię krwi. Był oficjalnie uprzedzony.
Uprząż z dwóch liny jak uplotła pracowała jak diamenty, które izolowały i odsłaniały jego
mięśnie na klatce piersiowej. Od tego czasu jego małe, płaskie sutki zabarwiły z bladego
różu na głęboką, wiśniową czerwień. Piękne kuszenie. Zabezpieczając jego tors rękoma,
ugryzła jego mięsień tuż pod lewym sutkiem.
Niczym zaprojektowany narkotyk, jego krew wpadła prosto do jej krwiobiegu. Otwarła
szeroko oczy, starając się odetchnąć. Wydawało się niemożliwe, żeby jego krew była
mocniejsza od jej pierwszego karmienia.
Cienki, czerwony strumyczek spłynął po jego piersi i wsiąknął w linę. Otarła ten szlak
palcem i wylizała do czystości. Mmm, Mikhail. Pochyliła i nadgryzła jego drugą stronę jego
piersi.
Tak traktowała swoich karmicieli - podejmowała jeden łyk, pózniej wgryzała się znowu i
znowu do momentu aż nie błagali o litość lub tracili przytomność. Sądziła, że jeśli go tak
potraktuje, to wydobędzie jego prawdziwe, dominujące kolory, ale po pierwszym ukąszeniu
tylko cicho jęknął. Na sekundę zrelaksował się przy tym ugryzieniu. Wiedziała, że jeśli
ściągnęłaby maskę, znalazła by jego oczy zaćmione i przysłonięte ciężkimi powiekami.
To naprawdę prawda.
Chciała pozostać podejrzliwa, ale radość która ją napełniała nie mogła być stłumiona.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]