[ Pobierz całość w formacie PDF ]

%7łołnierz przystanął zdumiony, po czym na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zaczął
zbliżać się do niej, odkładając karabin.
W tym momencie w upalnym powietrzu poranka rozbrzmiały echem trzy głuche
eksplozje. %7łołnierz krzyknął, zatoczył się i padł jak długi u stóp pani Warmington, rzucając
się jak wyjęta z wody ryba. Na wysokości ramienia bluza jego munduru była zaplamiona
krwią.
Eumenides wyskoczył jak diabeł z pudełka ze swojej dziury w tej samej chwili, gdy Julie
zaczęła biec. Kiedy dotarła na dno kotliny, pochylał się nad leżącym żołnierzem, który
wydawał jakieś jęki. Spojrzał obojętnym wzrokiem na zakrwawioną rękę i stwierdził:
- Jes zaścielony!
- Szedł w moim kierunku! - krzyczała pani Warmington, wymachując trzymanym
w dłoni pistoletem. - Chciał mnie zgwałcić, zamordować!
Julie miała już tego dość i z całej siły trzasnęła ją na odlew w twarz. Była doprowadzona
do ostateczności. Musiała za wszelką cenę uciszyć tę histeryczkę. Pani Warmington nagle
zamilkła, a jej pozbawione czucia palce puściły pistolet. Eumenides pochwycił go i szeroko
otworzył oczy.
- To mój! - stwierdził ze zdumieniem.
Julie odwróciła się gwałtownie, słysząc za plecami krzyk i zobaczyła trzech
zbiegających po zboczu żołnierzy. Pierwszy z nich, spostrzegłszy leżącą twarzą do ziemi
postać i pistolet w dłoni Eumenidesa, nie tracił czasu na dyskusje. Podniósł broń i strzelił
Grekowi w żołądek.
Eumenides jęknął i zgiął się wpół, trzymając się rękami za brzuch. Upadł na kolana
i pochylił się do przodu. %7łołnierz uniósł karabin i pchnął go bagnetem w plecy. Gdy
Eumenides padł na ziemię, tamten postawił na nim nogę i wyciągnąwszy bagnet dzgał go tak
długo, aż leżące ciało otoczyła kałuża krwi.
Rawsthorne, obserwujący to wszystko z krawędzi kotliny, odczuwał mdłości, ale nie
mógł oderwać wzroku od oglądanej sceny. Słyszał krzyki i widział, jak brutalnie
potraktowano kobiety. Jeden z żołnierzy szturchał je bezlitośnie bagnetem i widać było, jak
Julie spływa z ramienia krew. Pomyślał, te natychmiast je zastrzelą, ale nadszedł jakiś oficer
i obie kobiety wyprowadzono z kotliny, pozostawiając tam tylko martwe ciało Eumenidesa
Papegaikosa.
Rawsthorne potrzebował kilku minut, by jego zszokowany umysł zaczął znów normalnie
funkcjonować. W końcu ruszył z miejsca, czołgając się na brzuchu. Nie wiedział jednak,
dokąd właściwie pójdzie, ani co dalej zrobi.
III
Wyatt przekonał się, jak trudno jest zlokalizować Favela. Razem z Dawsonem trafił
w ręce jakiegoś młodszego oficera, który był zbyt przejęty bieżącymi działaniami
taktycznymi, by zwracać na niego uwagę. Aby pozbyć się ciężaru, oficer przekazał ich dalej
pod eskortą pojedynczego szeregowca, który był zrozpaczony, że zabierają go z pola walki.
Dawson popatrzył na niego i powiedział:
- Morale tych chłopców jest w najlepszym porządku.
- Bo wygrywają - stwierdził lakonicznie Wyatt. Prześladowało go przekonanie, że musi
natychmiast zobaczyć się z Favelem, rozumiał jednak, iż nie będzie to łatwe. Wojnę toczono
w dwóch oddzielnych miejscach, na zachód i na wschód od St. Pierre. Potężne, uderzenie
Favela w środek armii Serruriera rozbiło ją na dwie nierówne części: większość wojska
wycofywała się na wschód, ciągle stawiając opór, a mniejsza grupa uciekała w popłochu na
zachód, aby dołączyć do nie wykrwawionych jeszcze jednostek, które strzegły Cap Sarrat.
Jeden z nieco starszych oficerów zaśmiał im się w twarz, gdy Wyatt zażądał spotkania
z Favelem.
- Pan chce się z nim widzieć? - powtórzył z niedowierzaniem. - Blanc, ja też bym chciał,
tak samo, jak wszyscy. Favel nie siedzi w jednym miejscu. Ma mnóstwo pracy.
- Czy zjawi się tutaj? - zapytał Wyatt.
- Postaram się tego uniknąć - mruknął oficer. - Przyjeżdża tylko tam, gdzie są kłopoty,
a ja wolałbym mu ich nie przysparzać. Ale niewykluczone, że się zjawi - zawyrokował. -
Wyruszamy przeciwko Rocambeau.
- Czy możemy tu zostać?
- Proszę bardzo, jeśli tylko nie będziecie nikomu przeszkadzać. Zostali więc
w dowództwie batalionu i Wyatt przekazał Dawsonowi pokrótce, czego się dowiedział.
- Moim zdaniem ma pan cholernie małe szansę, żeby się z nim zobaczyć - stwierdził
Dawson. - Czy pan zawracałby sobie w takiej sytuacji głowę jakimś stukniętym naukowcem?
- Chyba nie - przyznał niechętnie Wyatt. Przysłuchiwał się uważnie wszystkiemu, co
działo się wokół i zaczynał powoli zdawać sobie sprawę z sytuacji na polu walki.
O Serrurierze nie wspominano prawie wcale, natomiast nazwisko Rocambeau było na ustach
wszystkich.
- Kim, do diabła, jest ten Rocambeau? - dopytywał się Dawson.
- Był jednym z młodszych generałów sił rządowych - wyjaśnił Wyatt. - Przejął
dowództwo, kiedy zginął stary Deruelles i okazał się sprytniejszy, niż sądził Favel. Favel
liczył, że rozstrzygnie losy wojny jednym uderzeniem, ale Rocambeau wyprowadził wojska
rządowe z pułapki, z powodzeniem dokonując odwrotu. Wycofał się na wschód
i przegrupowuje siły do kolejnego ataku, a co najważniejsze, udało mu się zdobyć dość
ciężarówek, by opróżnić arsenał San Juan. Ma dostatecznie dużo amunicji i zapasów broni, by
zakończyć tę wojnę w nieprzyjemny dla Favela sposób.
- Czy Favel nie może pójść za ciosem i wykończyć go, zanim ten będzie gotowy? Zanim,
że tak powiem, złapie oddech?
Wyatt pokręcił głową.
- Favel wyczerpał już prawie wszystkie siły. Walczy bez przerwy z przeważającymi
siłami. Przedarł się tutaj aż z gór i jego ludzie padają z nóg ze zmęczenia. On także musi się
zatrzymać, aby odpocząć i przegrupować siły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \