[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie ma sprawy - odparła Megan. Spojrzała na rękę, którą ściskał jej dłoń.
Teraz puścił, odchrząknął i klepnął się w udo.
- Co, Hailey tak cię urządziła? - Finn zerknął na pokancerowane nogi. Wycisnął trochę
farby na paletę i pędzlem zmieszał kolory.
- Skąd wiesz? - spytała Megan.
- Bo znam Hailey - odparł Finn, zdmuchując kosmyk blond włosów, który opadł mu na
oko. - W drugiej klasie podstawówki na imprezie z okazji czwartego lipca ukradła mi loda i
we- I tchnęła mnie do głębokiego basenu. Od tego czasu zawsze jej ||ę bałem.
 % Poważnie? - Megan uÅ›miechnęła siÄ™ kpiÄ…co.
" " " Nigdy nie żartuję na temat lodów - odparł Finn z półuśmiechem.
Megan roześmiała się i zaczęła rozglądać wkoło. Na wpół Wykończony obraz najbliżej niej
ukazywał parę wdzięcznie złoconych dłoni. Ale palce nie zostały domalowane i kończyły się
białą plamą. Za nim stał obraz nagiego ramienia i szyi dziewoj czyny, która odwracała się od
patrzącego, ale jej włosów i rysów| nigdy nie dokończono. W sumie na każdym płótnie były
fragmenty postaci widziane pod najrozmaitszymi kątami, ale żaden obraz nie został
dokończony i nie stanowił tradycyjnego portretu en face.
- Wiem, co myślisz - powiedział Finn, dotykając pędzlem] płótna, które miał przed sobą. -
Ten facet nigdy niczego nie kończy.
Megan się zarumieniła.
- Nie... Tylko że...
-Ja właśnie to sobie myślę, ile razy tu wchodzę - ciągnął Finn. - To takie dziwne. Mam
natchnienie i przychodzę tutaj, gotów natychmiast realizować swoją wizję, ale kiedy już mija
pierwsza! gorączka, zupełnie nie wiem, co robić dalej. - Finn włożył pędzel do kubka z wodą
i spojrzał na Megan przez ramię. - No| i jak, bardzo daje ci w kość?
- Kto?
- Hailey - odparł Finn.
Megan uśmiechnęła się złośliwie.
- Nie dzieje się nic, z czym nie mogłabym sobie poradzić,
Finn odwrócił się od sztalug, żeby się do niej uśmiechnąć.
- Zwietnie - powiedział.
Z jakiegoś powodu to proste słowo przyniosło Megan ulgę Może ze względu na sposób, w
jaki je wypowiedział. Jakby był z niej dumny. Albo jakby mu zaimponowała. Albo jakby
wcale Jego to nie dziwiło.
- Może nawet każę jej zapłacić za tego twojego loda - zażartowała Megan.
- Nie trzeba. Już wyrosłem z lodów - oznajmił Finn. - Teraz] wolę koktajle mleczne. -
Wsunął palce za szlufki dżinsów i podciągnął je wysoko. Oboje się roześmieli.
Finn podtrzymywał spojrzenie Megan, póki ona nie odwróciła wzroku. Nagle ogarnęło ją
przemożne i znajome poczucie, że nie wie, co teraz powiedzieć. Finn wydawał się całkiem
miłym facetem, ale jak reszta młodszych McGowanów, też brał udział w debacie: jak się
pozbyć Megan. Czy był dla niej uprzejmy tylko dlatego, że w pobliżu nie kręcił się żaden z
jego braci? Czy po prostu udawał?
Finn znów odchrząknął i spojrzał na nią spod oka. Megan rozmyślała o tym, co w szkole
powiedział jej Evan - że najlepiej radzić sobie z jego braćmi, stawiając im czoło. Może gdyby
to robić z każdym z osobna, byłoby prościej. Poza tym rozmowa z Finnem wydawała się
dziwnie łatwiejsza niż z kimkolwiek z pozostałych mieszkańców domu.
- No więc... Ja... Słyszałam, jak o mnie rozmawialiście wczoraj wieczorem - zagaiła
Megan, spoglądając na własne dłonie.
Finn opuścił rękę, w której trzymał pędzel, i spojrzał na Megan, najwyrazniej zażenowany.
- Och, okay. Ty... Dobrze.
- Dobrze? - spytała.
Finn się zarumienił.
- No tak. Zdarza mi się to czasami. Zamierzałem powiedzieć:  naprawdę?", ale chciałem
też dodać:  niedobrze"- wyjaśnił, odkładając pędzel i paletę na zabałaganioną półkę. - Po
prostu miewam takie skróty myślowe.
Megan się uśmiechnęła. Znała to uczucie.
- A więc... słyszałaś nas... - Finn wepchnął dłonie w kieszenie dżinsów.
- Taa, no więc... Wszyscy chcecie się mnie pozbyć... - zaczęła Megan.
- My tylko... W pewnym sensie przyzwyczailiśmy się do tego, jak było przedtem.
- Rozumiem. Naprawdę - przyznała Megan. - Ale nie wydalę się wam, że dla mnie to też
jest trudne? Nigdy nie musiałam mieszkać wśród tylu ludzi, moi rodzice wyjechali i, no cóż,
W razie gdybyś nie zauważył, wy, faceci, jesteście trochę...
- Dominujący? - spytał Finn.
- Dobre słowo - przytaknęła.
- Słuchaj, wszyscy po prostu potrzebujemy czasu, żeby się przyzwyczaić. - Finn wzruszył
ramionami. - Spróbuj się tym nie przejmować.
Megan spojrzała Finnowi w szaroniebieskie oczy i uśmiechnęła się lekko.
-A więc... Nie jesteś z nimi.
Finn uśmiechnął się w odpowiedzi. Jemu też, jak Millerowi, w uśmiechu rozjaśniała się cała
twarz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \