[ Pobierz całość w formacie PDF ]

płomienie. %7ładne marzenia nie dorównywały rzeczywistości. Emily
108
RS
odrzuciła troskę o dzień jutrzejszy i zdecydowanym ruchem ściągnęła
czarny golf Jacka.
Widok jego opalonej, gładkiej skóry otworzył przed nią nowy
wszechświat.
- Jesteś cudowny - szepnęła z zachwytem. Na jego twarzy pojawił się
szeroki uśmiech.
- Przypomnę ci to, kiedy będziesz się ze mną kłócić, kto ma
rozmawiać z potencjalnym klientem. - Zanim zdążyła odpowiedzieć,
położył palce na jej wargach. -Musisz wierzyć w siebie, Emily. Może twój
ojciec chciał mieć syna - powiedział ochrypłym głosem, nie spuszczając z
niej wzroku - ale ja jestem szczęśliwy, że ma córkę.
I to nie dlatego, że chciałbym się wżenić w waszą rodzinę i kierować
firmą, tak jak Baxter. On na ciebie nie zasługiwał.
- Dziękuję - szepnęła Emily. - Cieszę się, że mnie tak dobrze
rozumiesz.
- Ale nie twierdzę, że na tym nie skorzystam - powiedział,
pochylając się, żeby ją znów pocałować.
Następnego ranka Emily otworzyła oczy, czując na nagim brzuchu
szorstki dotyk meksykańskiego dywanu. Nie miała pojęcia, jakim cudem
pod jej głową znalazła się poduszka z sofy. Jack leżał obok, obejmując ją
muskularnym ramieniem.
Uśmiechnęła się, widząc swoją błękitną bluzkę na podłodze, obok
spodni Jacka. Ona nie zdjęła spodni, a Jack pozostał w bokserkach. Jak na
dwoje dorosłych ludzi w romantycznej scenerii domu z bali przy płonącym
kominku, z zapierającym dech w piersi widokiem na jezioro Tahoe,
zachowali się nad wyraz skromnie i powściągliwie, choć posunęli się tak
109
RS
daleko, jak tylko mogli. Jakby niewidzialna siła powstrzymywała ich od
wykonania tego ostatecznego kroku.
Emily wiedziała, co to było. Kiedyś Todd wykorzystał jej zaufanie.
Nie była kobietą na jedną noc. Mogłaby kochać się z Jackiem Devonem,
gdyby wiedziała, że nie zechce już żadnego innego mężczyzny. Nie mając
tej pewności, wahała się. Przecież nie powiedział jej, że kłamał albo
zmienił zdanie i myśli teraz o małżeństwie.
Co go powstrzymywało? Wycofywał się w chwilach, kiedy mógłby
ją przekonać i pociągnąć za sobą. Rzucał wtedy jakiś dowcip albo wracał
do delikatnych, czułych pocałunków, w których był mistrzem. Nie mogła
tego pojąć, znając jego reputację. Instynkt podpowiadał jej, że pewnie nie
miał prezerwatywy i nie chciał podejmować ryzyka. Ale teraz, gdy leżała
przytulona do jego ciała, zastanawiała się, czy naprawdę był takim
podrywaczem, jak przedstawiono to w gazecie.
Może nie uprawiał z nią seksu, bo po prostu nie chciał? Wysunęła
rękę spod jego ramienia i zerknęła na zegarek. Za piętnaście szósta. O
dziewiątej mieli samolot. Pora wstać i zacząć się szykować. Nie może
zostawić bałaganu w domu. Droga na lotnisko też potrwa ze trzy
kwadranse.
Cichutko podniosła się z dywanu. Przykryła Jacka kocem i złożyła
jego ubranie w kostkę. Potem podniosła bluzkę i na palcach poszła na
górę, żeby wziąć prysznic. Jack może jeszcze trochę pospać.
Pół godziny pózniej, kiedy wróciła, żeby zrobić kawę, Jacka nie było
już w salonie. Wełniany dywan leżał równo na podłodze, a koc i poduszki
znajdowały się znów na swoich miejscach. Nawet kominek był
uprzątnięty, popiół wymieciony i wyrzucony do kubła na śmieci.
110
RS
Emily jeszcze raz obrzuciła wzrokiem pokój. Serce zabiło jej
mocniej, gdy zobaczyła na granitowym blacie rozmrażające się na talerzu
bajgle. Nigdy w życiu nie pomyślałaby, że Jack jest takim domatorem.
O Boże! - westchnęła w duchu. W co ja się wplątałam?
I co będzie, kiedy wrócą do Bostonu?
W Bostonie było inaczej.
Jack przyłożył słuchawkę do ucha, patrząc przez okno niewidzącym
wzrokiem, i czekał na połączenie z działem kontraktów w Outland
Systems. Powinien skoncentrować się na negocjacjach z klientem, ale jego
głowę wypełniały myśli o Emily. Kiedy czuł zapach kawy, od razu
przypominał sobie śniadanie po wspólnie spędzonej nocy. Gdy szedł
korytarzem, nie potrafił się powstrzymać i nie zerknąć na jej drzwi.
Nie mógł spojrzeć Lloydowi i Carmelli w oczy. Spotkanie z szefem
godzinę po przylocie z Reno kosztowało go dużo nerwów. Jeśli ojciec
Emily potrafił - tak jak twierdziła - czytać w jej myślach, czy nie domyśli
się, że Jack spędził z jego córką noc na dywanie? W dodatku w jego
własnym domu! Czy będzie wiedział, że Jack obudził się, gdy poczuł brak
jej ciepła u swego boku?
Na szczęście spotkanie było krótkie, bo Lloyd spieszył się na
umówioną kolację. Ale Jack i Emily zostali w jego gabinecie, nie mając
pojęcia, co robić dalej.
Jack zamierzał właśnie zamknąć drzwi, żeby nikt im nie
przeszkadzał, kiedy spyta Emily, czy zechce umówić się z nim na randkę,
tym razem prawdziwą, z kolacją i kwiatami, gdy do gabinetu weszła
Carmella z raportem finansowym. Spojrzała na nich, zarumieniła się i
szybko wyszła.
111
RS
Jack zastanawiał się, jak dalece Carmella jest zorientowana w
sytuacji. Jeśli Lloyd nie wypytywał córki o szczegóły wyjazdu do Reno, to
Carmella na pewno sobie tego nie darowała. Była najbardziej opiekuńczą
kobietą na świecie. Musiała podejrzewać to, o czym Jack teraz dobrze
wiedział: że Lloyd chciał, by zamieszkali w jego domu, bo miał nadzieję,
że się dogadają.
A może Emily sama jej wszystko powiedziała? To tłumaczyłoby
zmieszanie Carmelli.
Jack obracał w ręku pióro. Gdyby wiedział, o czym myślała teraz
Emily, po weekendzie spędzonym z dala od niego. Jeśli opowiedziała
Carmelli, co się stało w Reno, czy będzie uważała też za konieczne
powiedzieć ojcu o finansowych machinacjach Patricka Devona? Gdyby te
informacje dotarły do prasy albo gdyby Lloyd dowiedział się o tym
z innych zródeł, miałby pretensje do Jacka, że nie powiedział mu o tym
osobiście.
Z drugiej strony, zwierzając się Lloydowi, Jack ryzykowałby utratę
pracy, na której tak mu zależało - dzięki niej mógł przecież zapewnić
utrzymanie matce, zanim powtórnie wyszła za mąż. Nadal pomagał jej
spłacać apartament zapisany na jej nazwisko. Oboje nie chcieli, by jeszcze
kiedykolwiek w życiu była zależna finansowo od męża.
- Devon? Jesteś tam? - rozległ się znajomy głos partnera z Outland
Systems, - Podpisujemy tę umowę czy nie? Chodzi o pięć milionów
dolarów.
Kupa forsy. W rękach syna hazardzisty.
Jack oderwał wzrok od linii horyzontu, za którą była stocznia
Quincy. Spojrzał na drzwi. O parę kroków stąd siedziała Emily.
112
RS
- Tak, ale najpierw uzgodnijmy parę rzeczy.
- Och, Emily! - westchnęła Carmella, zamykając za sobą drzwi do
gabinetu Emily. - Coś zaszło w Reno między tobą i Jackiem, prawda? Tak
się starałyśmy, a twój ojciec i tak okazał się lepszy. Czy Jack zaprosił cię
na randkę? Twój ojciec go do tego skłonił, bo ma nadzieję, że kiedyś się
pobierzecie.
Emily skrzywiła się, przewracając oczami.
- Nie gadaj głupstw, Carmello. Jack Devon nie ma zamiaru się żenić.
Właśnie dlatego wszystko było inaczej, gdy wrócili do Bostonu, od
chwili gdy wysiedli z taksówki przed budynkiem Wintersoftu, z walizkami
w ręku, spiesząc na spotkanie z Lloydem. I dlatego podniecające napięcie
między nimi w jednej chwili zmieniło się w trudny do zniesienia koszmar.
Niestety...
W Reno była zabawa, przynajmniej wtedy, gdy skrywali się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \