[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Shane i dziewczyna. Shane przyciągnął ją bliżej, kryjąc
swą twarz za nią, Steele obrzucił ich przelotnym spoj
rzeniem i poszedł dalej.
Shane wyszedł z bramy i odprowadził go wzrokiem aż
do rogu, gdzie Steele zakręcił. Spojrzenie Shane'a pełne
było goryczy. Zza jego pleców odezwała się Jenny:
- No więc o co w tym wszystkim chodzi? Czy ty także
jesteÅ› niÄ… zainteresowany?
Odwrócił się szybko z ponurą miną.
- Już ją widywałaś?
Skinęła głową.
- Odwiedza go w klubie przez cały czas, odkąd tu
pracuję, a to już prawie dwa lata.
Ruszył przed siebie ulicą. Twarz miał jak maskę, tak
ściągniętą, że w bladym świetle lamp ulicznych przy
pominała trupią czaszkę. W sercu czuł lodowatą, morder
czą złość.
Laura Faulkner wystrychnęła go na dudka. Odwiedziła
go wcześniej tego wieczoru w jednym tylko celu: aby
wyciągnąć go z pokoju, dając Steele'owi czy któremuś z
jego zbirów czas na znalezienie pistoletu. Najbardziej ob
ciążało ją to, że właśnie ona zaproponowała, by zostawił
parabellum. Cała sprawa była od początku do końca
sprytnie ukartowana. Wykorzystali fakt, że zaprosił ją na
drinka. Gdyby tego nie zrobił, zapewne propozycja wy
szłaby od niej samej.
Zatrzymał się na rogu, zastanawiając się nad następ
nym posunięciem i nagle poczuł, że jest zmęczony. Nie
pamiętał, od jak długiego czasu nie był tak bardzo
zmęczony. Laura Faulkner może poczekać do ich wy
znaczonego spotkania. Westchnął głęboko. Przynajmniej
jedno dobre z tego wynikło: teraz miał już pewność, że
coś tu się przed nim ukrywa. Co to było, nie wiedział.
Ale może z tym poczekać do następnego popołudnia. Ru
szył przed siebie, a Jenny Green odezwała się:
- Hej, a co będzie ze mną?
Odwrócił się zdziwiony, że dziewczyna nadal się tutaj
znajduje, a jego twarz powoli rozjaśnił uśmiech.
- Czy nie wspominałaś czasem o kawie? - zapytał.
Uśmiechnęła się i wsunęła mu dłoń pod pachę. Ramię
w ramię opuścili plac i skierowali się w stronę głównej
ulicy.
Mieszkała na tyłach uniwersytetu. Stały tam szeregiem
stare domy z piaskowca, mały ogródek oddzielał każdy z
nich od ulicy. Jej mieszkanie znajdowało się na najwy
ższym piętrze, a gdy zapaliła światło, Shane ujrzał, że
znajduje siÄ™ w obszernej, wygodnej bawialni.
Machnięciem nóg zrzuciła pantofle i uśmiechnęła się
do niego z ulgÄ….
- Muszę umyć twarz i przebrać się w coś wygodniej
szego - oświadczyła. - Czuj się jak u siebie w domu. To
potrwa tylko minutkÄ™.
Przeszedł się po pokoju, przyglądając wszystkiemu, co
tam stało. Przez półotwarte drzwi sypialni zobaczył ją
stojącą przed lustrem i odpinającą pończochy od paska.
Kształty jej zwinnego ciała rysowały się w całej krasie
przez nylonowÄ… halkÄ™.
W gardle mu zaschło, odwrócił się szybko i usiadł w
fotelu przy kominku. Gdy brał do ręki magazyn
ilustrowany, dłonie lekko mu drżały, a oddech miał chra
pliwy i nierówny. Usłyszał, jak gdzieś w głębi miesz
kania odkręcany jest kurek i płynie woda. W kilka minut
pózniej wróciła do pokoju, upinając włosy z tyłu głowy.
Ubrana była w stary, pikowany szlafrok i nocne pan
tofle obramowane futerkiem. Umyła twarz i bez makijażu
wyglądała zaskakująco młodo i niewinnie.
Poszła do kuchni i napełniła dzbanek wodą. Shane za
palił papierosa, poszedł za nią, oparł się o framugę drzwi
i spytał ze zdziwieniem:
- Jak, u diabła, wplątałaś się w tego rodzaju tryb ży
cia?
Odwróciła się, spoważniawszy nagle.
- Nie wyciągaj błędnych wniosków. Pracuję w show-
biznesie, nie w tym drugim zawodzie. Jeśli zapraszam tu
kogokolwiek, to dlatego, że go lubię, a nie z jakichkol
wiek innych powodów.
- Przepraszam, jeśli postawiłem sprawę zbyt otwarcie.
- Uśmiechnął się łagodnie. Jenny zaczęła sypać kawę do
dzbanka, on zaś kontynuował: - Jak to się stało, że za
częłaś pracować u Steele'a?.
Zaniosła kawę na tacy do bawialni, więc poszedł za
niÄ….
- Banalna historia - odpowiedziała. - Przez całe życie
chciałam zostać aktorką. Wychowałam się, jeśli można to
nazwać wychowaniem, w manczesterskim slumsie. Gdy
miałam siedemnaście lat, wyjechałam do Londynu,
znalazłam dzienną pracę w sklepie, a wieczorami uczęsz
czałam na kursy trzeciorzędnej szkoły teatralnej.
- To wszystko brzmi jak marny scenariusz.
Potwierdziła ruchem głowy.
- Na koniec pomyślałam sobie, że umiem już dość, by
[ Pobierz całość w formacie PDF ]