[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Oczywiście, że pamiętała. Często odwiedzała je w snach. To tutaj ją uwiódł i to tu-
taj poznała smak jego pocałunków. Zadrżała na wspomnienie dotyku jego ciała.
- Tak.
Jak tylko zabierze ją na górę, odetnie jej drogę ucieczki. Będzie mógł z nią zrobić
wszystko, czego zapragnie. Jeśli postanowi ją uwieść, na pewno nie zdoła mu się oprzeć.
Po prostu wyciągnie po nią ręce, a ona wpadnie w jego ramiona.
Tymczasem Diego wysiadł z samochodu i obszedł go, żeby otworzyć dla niej
drzwi.
- Powiedziałeś, że zabierzesz mnie do domu. - Spojrzała na niego nieśmiało. - Ja tu
nie mieszkam.
R
L
T
- Ale chcę, żebyś zamieszkała. - Podał jej rękę. - Jesteś przemoczona i padasz z
nóg. Musisz odpocząć, najeść się i porządnie wyspać. - Gdy się nie poruszyła, dodał: -
Proszę. Daj mi szansę, żebym mógł traktować cię tak, jak na to zasługujesz.
Z rozmarzeniem pomyślała o gorącym prysznicu i miękkim łóżku. Ale jeszcze
bardziej kuszący był jego uśmiech. Spojrzała na jego silną dłoń, a potem na szczupłe,
umięśnione ramiona. Te ręce należały do wojownika, a mimo to potrafiły dawać zmy-
słową rozkosz.
- Dobrze - odparła zduszonym głosem. - Dam ci szansę.
Pomógł jej więc wysiąść z bentleya. Zadrżała, gdy jego palce oplotły jej przedra-
mię. Zachowywał się tak samo jak podczas ich ostatniego wspólnego pobytu w Rio. Je-
steś taka piękna", mówił jej wtedy. Umrę, jeśli cię nie zdobędę". Pamiętała każde do-
znanie towarzyszące spędzonym wspólnie chwilom...
Po trzech miesiącach nie mogła uwierzyć, że tak szybko dała się uwieść. Właści-
wie, jak tylko zrozumiał, że jest jej pierwszym kochankiem, chciał się wycofać, ale ona
mu nie pozwoliła. Trzymała go tak kurczowo, jakby nigdy nie zamierzała go puścić.
Od tamtej nocy wydarzyło się tak wiele. Odkryła, że jest w ciąży i że Diego ją
okłamał. Pózniej usłyszała przykre słowa, które sprawiły jej ból. Jednak w slumsach
wydarzyło się coś, czego nie potrafiła zrozumieć. W jednej chwili Diego zmienił się w
czarującego mężczyznę i zaczął zachowywać się tak, jakby mu na niej zależało. Ale dla-
czego? Nieważne. Bez względu na to, co nim kierowało, nie mogła myśleć o nim w ten
sposób. Musiała zachować czujność.
Zaprowadził ją do środka. Cały hol wypełniały strzeliste palmy i pozłacane meble.
Jednak na Ellie przepych tego miejsca nie wywarł wrażenia. Wpatrywała się tylko w
Diega. W małej, prywatnej windzie przekręcił klucz, nim wybrał guzik ostatniego piętra.
Ochroniarze posłusznie zostali na zewnątrz. Zachowywali się tak, jakby w ogóle nie do-
strzegali Ellie.
I nie można było im się dziwić. Zapewne widywali Diega w towarzystwie wielu
kobiet. Przecież nie była jego pierwszą i prawdopodobnie także nie ostatnią kochanką.
Ta myśl ją zmroziła.
- Drżysz - zauważył, przyglądając się jej uważnie.
R
L
T
- Nie. Nic mi nie jest.
- Wejdz do środka. Musisz się rozgrzać.
Za progiem zsunęła zabłocone buty i stanęła na puszystym dywanie. Poczuła się
znacznie lepiej, chociaż wnętrze apartamentu nie wyglądało zachęcająco. Właściwie
wszystko dookoła było w nowoczesnym, minimalistycznym stylu. Szklane i metalowe
rzezby stały wzdłuż białych ścian. Przezroczyste ściany otaczały wolno stojący biały
kominek. I chociaż Diego bez wątpienia wydał fortunę na urządzenie tego miejsca, nie
dopilnował, by efekt końcowy przywodził na myśl przytulny dom.
Gdy zamknął drzwi, Ellie potarła stłuczony nadgarstek. Nadal bolał, choć nie tak
bardzo jak wcześniej.
- Zrobiłaś sobie krzywdę? - zapytał.
- To nic takiego. Upadłam i...
- Pokaż - rozkazał.
Niechętnie wyciągnęła rękę w jego stronę.
- Naprawdę jest znacznie lepiej. Nie musisz...
Syknęła, gdy dotknął posiniaczonej skóry. Delikatnie poruszał jej dłonią w prawo i
lewo.
- To na pewno nie jest złamanie - oświadczył, puszczając ją. - Przez dziesięć lat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]