[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nauczyła się, że ludzie nie zawsze są tacy, na jakich wyglądają.
Dlatego też zdecydowała się odpowiedzieć pytaniem na pytanie.
- Czy zna pani Fredericka Gwynna?
90
anula
ous
l
a
and
c
s
- Miałam przyjemność go poznać, proszę pani. Pan Gwynn i ja
spotkaliśmy się w mieście kilka tygodni temu. W ogrodach Vauxhall.
- W Vauxhall? - powtórzyła Harriet wciąż niepewna, jak ma się
zachować. - Czy pan Gwynn dobrze się miewa?
- Całkiem dobrze, proszę pani. Zresztą już wkrótce sama się pani
będzie mogła o tym przekonać. Tak się składa, że mam podstawy
przypuszczać, iż pan Gwynn zatrzyma się w tej karczmie. Jutro lub
pojutrze.
Frederick Gwynn tutaj? W Róży i Koronie"? Harriet
przeklinała go w duchu za mało trafny wybór chwili.
Z pewnością przebywał w mieście od tygodni i nawet nie
pofatygował się, by odwiedzić swoich bratanków i zobaczyć, jak się
miewają. A teraz musiał się pojawić w Kipworth, właśnie w tym
samym miejscu, co oni.
Jako szwagier jej ciotki, Frederick Gwynn w zasadzie nie był
żadnym krewnym Harriet i nie mógł mieć wpływu na jej
postępowanie. Był jednak wujem i prawnym opiekunem Milesa i
Anny. Nigdy co prawda nie korzystał ze swych praw, co jednak
będzie, jeśli przyjdzie mu taka ochota i zacznie nalegać, by Harriet
natychmiast zabrała kuzynów z powrotem do Londynu?
Jeszcze wczoraj nie miałaby mu tego za złe. W końcu
przyjechała tu załatwić tylko swoje sprawy i nie zamierzała tracić
czasu na przyjemności. Jednak dwadzieścia cztery godziny temu nie
wiedziała jeszcze, że w pobliżu przebywa pan Randolf. Nawet się nie
domyślała też, jaką radość jej przyniesie możliwość odnowienia
91
anula
ous
l
a
and
c
s
znajomości z tym wysokim, przystojnym dżentelmenem, którego
uwodzicielski uśmiech i sposób bycia sprawiały, że jej serce biło tak,
jakby należało do psotnego uczniaka.
- I z powodu przyjazdu pana Gwynna ja również postanowiłam
zatrzymać się tutaj - oświadczyła kobieta.
Na te słowa Harriet nagle ocknęła się z zamyślenia. Musi
koniecznie porzucić marzenia o panu Randolfie, a także przestać
rozkoszować się perspektywą spędzenia w jego towarzystwie kilku
najbliższych godzin.
- Proszę wybaczyć, ale chyba się zadumałam. Czy byłaby pani
tak miła i powtórzyła to, co przed chwilą powiedziała?
- Powiedziałam, iż zatrzymałam się w Róży i Koronie" tylko po
to, by pozwolić panu Gwynnowi nadrobić czas i mnie dogonić.
To ostatnie stwierdzenie wręcz odjęło Harriet mowę.
- Dogonić panią? Kobieta skinęła głową.
- Mam wszelkie podstawy przypuszczać, że jedzie on na północ
tylko w jednym celu, a mianowicie, by poprosić mego ojca o moją
rękę.
Harriet nie dała poznać po sobie zaskoczenia. Z trudem jednak
przyszło jej wyobrazić sobie tę energiczną kobietę jako żonę
człowieka, którego intelekt i siła charakteru były raczej mierne, i
którego jedynym powodem do dumy mógł być nieskazitelny gust,
jeśli chodzi o dobór koszul.
- Wiem, co sobie teraz pani myśli, panno Wilson.
- Naprawdę?
92
anula
ous
l
a
and
c
s
- Myśli pani, że muszę się mylić co do intencji pana Gwynna.
Znając go tak dobrze, uważa pani niewątpliwie, że mężczyzna z jego
pozycją i koneksjami mógłby zdobyć każdą młodą pannę, której by
zapragnął.
- Zapewniam panią, że nic takiego nie przeszło mi przez myśl.
Gdyby Harriet miała w zwyczaju dzielić się swymi poglądami z
innymi, nie omieszkałaby zauważyć, że Frederick Gwynn zbliża się
do czterdziestki i staje się coraz bardziej otyły. Co więcej jako
młodszy z braci nie odziedziczył żadnego majątku ani tytułu, a
jedynie małą sumkę na własne utrzymanie. W konsekwencji jego
kieszenie były prawie zawsze puste. Dla rodziców nawet najmniej
atrakcyjnych młodych dziewcząt mężczyzna w wieku i sytuacji
finansowej Fredericka Gwynna z pewnością nie był wymarzonym
kandydatem na zięcia.
- Nie chcę opowiadać pani jakiś niestworzonych historii, panno
Wilson. Nie umiem kłamać i jeśli pani pozwoli, będę z panią
całkowicie szczera. - Nie oczekując nawet odpowiedzi, kobieta
mówiła dalej: - Zrozumie pani zapewne zainteresowanie pana
Gwynna moją osobą, gdy dowie się pani, iż moim ojcem jest Homer
Shaw, właściciel dwóch dobrze prosperujących kopalni węgla.
A więc tu tkwi istota sprawy!
- Tata jest wdowcem, a ja jestem jego jedynym dzieckiem. Mój
posag przekracza sumę dwudziestu tysięcy funtów, a jako że jestem
jedyną spadkobierczynią, pewnego dnia stanę się bardzo bogatą
kobietą.
93
anula
ous
l
a
and
c
s
- Och, to bardzo... bardzo miło.
Harriet nie mogła uwierzyć, że prowadzi taką rozmowę. I to
jeszcze z zupełnie nieznajomą kobietą! Mimo że pracowała w
kupieckim fachu, była dość zaskoczona tymi przesadnie szczerymi
wyznaniami na temat finansów. Prawdziwa dama nigdy by nie
dyskutowała o pieniądzach poza zaciszem swego domu. Jednak nawet
jeśli panna Shaw zdawała sobie sprawę z popełnionej gafy, nie dała
tego po sobie poznać.
- Tak naprawdę, panno Wilson, ja i pan Gwynn bardzo dobrze
się rozumiemy, a on odnosi się do mnie jak prawdziwy dżentelmen.
Jest jednak człowiekiem mało zdecydowanym i pomyślałam, że może
lepiej będzie, jeśli spędzimy kilka dni razem, zanim pojedziemy do
mego ojca. Pomogę mu podjąć właściwą decyzję, zanim dotrzemy na
miejsce.
Harriet była kompletnie zaskoczona wyznaniami kobiety, więc
jedynie patrzyła na nią w milczeniu. Na szczęście panna Shaw nie
zdawała się oczekiwać z jej strony jakichkolwiek komentarzy.
- Jako że Frederick jest dżentelmenem, wierzę, że nigdy by nie
złamał raz danego słowa. Jak tylko założę na palec pierścionek
zaręczynowy, nie będzie odwrotu. Nieważne, czy mój ojciec będzie
się gniewał i próbował odwieść go od tego zamiaru.
Odwieść go od tego zamiaru? Harriet nie mogła uwierzyć
własnym uszom. Może panna i jest dziedziczką fortuny Shawa, lecz
nie zalicza się do piękności i przeżywa już drugą, jeśli nie trzecią
94
anula
ous
l
a
and
c
s
młodość. Być może Frederick Gwynn nie ma majątku, ale posiada
wykwintne maniery i jest przyjmowany we wszystkich salonach.
Ludzie z wyższych sfer dobrze rozumieją potrzebę napełnienia
pustych rodzinnych szkatułek i z pewnością nie potępiliby Fredericka
za wybór takiego sposobu osiągnięcia wypłacalności. Nie byłby
zresztą jedyną stroną, która skorzystałaby na tym mariażu. Związek z
mężczyzną o jego pozycji otworzyłby pannie Shaw drzwi do
najlepszego towarzystwa i zapewnił akceptację, jakiej nie mogłaby
uzyskać w żaden inny sposób. Nie, Harriet nie wierzyła, że ojciec tej
kobiety mógłby nie dostrzec wszystkich tych korzyści.
- Mój ojciec jest najlepszą osobą pod słońcem, ale przy całej
swojej dobroci jest też bardzo stanowczy. I - dodała panna Shaw nieco
konspiracyjnym tonem - ma trochę mylne przekonanie o mojej
urodzie. Wysłał mnie do stolicy, instruując, abym przywiozła z
powrotem jakiegoś lorda albo księcia.
Harriet o mało nie wybuchnęła śmiechem. Księcia! Od czasów
słynnych sióstr Gunning, słynących z niepospolitej piękności, jeszcze
żadnej kobiecie z niższej sfery nie udało się uwieść księcia.
- Zapewne wie pani - mówiła dalej panna Shaw - że nie ma aż
tak wielu książąt i lordów do wyboru, nawet dla kobiety o posagu
dwudziestu tysięcy funtów i przyszłej spadkobierczyni ogromnej
fortuny, co czyni związek ze mną jeszcze bardziej atrakcyjnym. Poza
tym od razu polubiłam pana Gwynna. Zawsze jest taki wytworny i ani
trochę nienapuszony. W końcu jest dżentelmenem, synem, bratem i
95
anula
ous
l
a
and
c
s
wujem lorda. I przy tym wszystkim - dodała, wygładzając dłonią w
rękawiczce niebieską narzutkę - ma doskonały gust.
Przynajmniej z tym jednym stwierdzeniem Harriet mogła się
zgodzić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]