[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mocno objął.
- Zaraz ci pokażę, coś ty ze mną zrobiła, querida - wyszeptał, po czym
gorąco ją pocałował.
Drżenie przebiegło przez jej ciało, usta rozchyliły się i już nie myślała o
rozwadze. Chciała jedynie, by ten pocałunek trwał bez końca.
- Przez cały czas marzyłem tylko o jednym: żeby cię znowu wziąć w
ramiona, znowu poczuć twoje cudowne ciało, dotknąć twojej skóry - szeptał jej
do ucha.
Jego usta muskały jej policzek, kark, szyję. Niezwykła delikatność tej
pieszczoty sprawiła, że zawirowało jej w głowie, jak po szybko wypitym
kieliszku mocnego wina. Usiłowała zebrać myśli i kiedy ostatkiem woli
skierowała wzrok na jego twarz, zauważyła jego na wpół przymknięte oczy,
pociemniałe z pożądania.
RS
100
I wtedy nagle przyszło otrzezwienie. Co ona najlepszego robi? Jak mogła
pozwolić, aby potrzeby ciała wzięły górę nad rozsądkiem? To szaleństwo!
Mobilizując resztki sił, odepchnęła go od siebie.
- Nie rób tego, Nick. Nie pozwolę sobą manipulować. Czepiałeś się mnie z
powodu Rafaela i przez kilka ostatnich tygodni prawie się do mnie nie
odzywałeś. Teraz zjawiasz się nagle, jakby nic się nie stało, jakbyś uważał, że
masz prawo ingerować w moje życie, kiedy ci się tylko podoba. Mylisz się.
Nie możesz mnie to przyciągać, to znowu odtrącać, oczekując, że za każdym
razem z radością padnę ci do stóp. Nie odpowiada mi taka gra.
Patrzył na nią ze zdumieniem.
- A więc uważasz, że to gra? - Pokręcił z niedowierzaniem głową. - Jeśli
trzymałem się od ciebie z daleka, to nie dlatego, że tak chciałem. Tego
wieczoru, w restauracji, kiedy świętowaliśmy powrót do zdrowia Matta, to ty
mnie odtrąciłaś. To ty stwierdziłaś, że jestem zbyt zaborczy, że powinienem
panować nad swoimi instynktami i trzymać się od ciebie z daleka. Starałem się
więc dać ci trochę czasu na przemyślenie tego. Byłem na ciebie wściekły z
powodu Rafaela, to prawda, ale nie wiedziałem o wielu rzeczach. Sądziłem, że
jesteś jego kochanką, i zżerała mnie zazdrość. Dopiero pózniej dowiedziałem
się, że w tajemnicy trzymałaś nie wasz romans, ale jego chorobę.
- Ciebie zżerała zazdrość? - Spojrzała na niego z oburzeniem. - Ty w ogóle
nie byłeś zazdrosny. Zachowywałeś się jak ktoś zupełnie obcy, unikałeś mnie.
Nie wiem, dlaczego dziś nagle się u mnie pojawiłeś. - Odwróciła się od niego,
ale on chwycił ją za przegub dłoni i zmusił, żeby na niego popatrzyła.
- To nieprawda - powiedział głucho. - Musiałem zająć się operacją Rafaela i
dopilnować zdrowia mojej siostry. Gdybyś wtedy była blisko mnie, nie
potrafiłbym rozsądnie myśleć.
- Nie wierzę w ani jedno twoje słowo...
- To uwierz, querida... - Pochylił się i znowu ją pocałował, lekko, raz i drugi.
- Dios, starałem się nie angażować - szeptał, wtulony w jej włosy. -
Wiedziałem, że powinienem dbać o to, aby nasze kontakty ograniczały się
jedynie do spraw zawodowych. Jestem przecież twoim pracodawcą i nie
powinienem cię uwodzić. Czy jednak, będąc przy tobie codziennie i pożądając
coraz bardziej, mogłem nie uznać, że to zadanie ponad moje siły? Straciłem dla
ciebie głowę już w pierwszej chwili, kiedy cię ujrzałem. Chodziłem jak ogłu-
szony, intrygowałaś mnie, podniecałaś i nie mogłem przestać o tobie myśleć. A
kiedy cię bliżej poznałem, stało się dla mnie oczywiste, że muszę cię zdobyć.
RS
101
Jego głos był urywany, oddech nierówny, a niecierpliwe dłonie przesuwały
się po jej skórze. Caitlin czuła, że drży i że rozbudzone zmysły zaczynają
wypierać resztki rozsądku. Musi to przerwać, zanim będzie za pózno.
Zaczęła się cofać w kierunku otwartych drzwi, lecz Nick szedł za nią, nie
wypuszczając jej z ramion.
- Dlaczego ciągle ze mną walczysz? - spytał, nie odrywając wzroku od jej
ust. - Myślałem, że ci na Tnnie zależy.
- Bardzo mi na tobie zależy - wyszeptała. - To jednak nie ma sensu. - Nie
potrafili się porozumieć, jakby nadawali na innych falach. Nim kierowały
wyłącznie zmysły, podczas - gdy ona oczekiwała od niego czegoś znacznie
więcej.
Cofała się, po czym w pewnej chwili zrobiła gwałtowny unik, zostawiając go
z rękami opartymi o framugę. Nick jednak nie patrzył już na nią. Jego wzrok
zatrzymał się na leżących na łóżku walizkach, w połowie wypełnionych ubra-
niami.
- Co ty robisz? - zapytał ze zdumieniem. - Dlaczego się pakujesz?
- Wracam do Londynu. Mam zamiar znalezć tam pracę
- odpowiedziała, ciężko dysząc.
- Do Londynu? - powtórzył. - Infierno. - Jego twarz gwałtownie zbladła. -
Nie możesz wyjechać. Nie pozwolę ci.
- Wszedł do pokoju i z furią zrzucił walizki na podłogę.
Caidm zaskoczona patrzyła, jak jej ubrania rozsypują się po dywanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]