[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Uśmie chał się iro nicz nie, jak by zgadł, w ja kim kie run ku po dą ża ją jej my śli.
 Wte dy& dam ci po Å‚a pach  od par Å‚a.
Leo uło żył się wy god nie, z rę ka mi pod gło wą, jak by na sta wiał się na dłuż szą roz -
mo wÄ™.
 Bo& bo zła mał byś za sa dy.
 Ja sne.  Prze cią gnął się, koł dra zsu nę ła się ni żej.  A je śli ty nie utrzy masz rąk
przy so bie?
Draż nił się z nią, spraw dzał, czy ona za mie rza do cho wać ślu bu czy sto ści. Bo był -
by w peł ni uspra wie dli wio ny, gdy by ona&
Ogar nę ła ją ra dość. Roz ma wia li. Wie dzia ła jed nak, że musi mu wy ja śnić pew ne
rze czy. Cho dzi ło o ich mał żeń stwo. Sta li na roz sta ju dróg i od nie go za le ża ło, w któ -
rą stro nę pój dą.
 yle po wie dzia łam, nie ma za sad ani kar. Mo że my być współ lo ka to ra mi, mo żesz
mnie wy rzu cić do dru gie go po ko ju, mo żesz ze drzeć ze mnie pi ża mę. Two ja de cy zja.
To ty się oto czy łeś mu rem. Kie dy ca ło wa li śmy się, ni stąd, ni zo wąd ka za łeś mi
odejść, więc po szłam na górę, ale ani ty tego nie chcia łeś, ani ja.
 Hm?  Ob ry so wy wał pal cem jej ra mię.  A co byś wte dy wo la ła usły szeć?
 Nie in te re su jÄ… mnie gier ki, Leo.  Po pa trzy Å‚a mu pro sto w twarz.  Chcia Å‚a bym,
że by śmy się za przy jaz ni li. I przy zna ję bez bi cia, że cię pra gnę. Chcę czuć na so bie
two je usta. O, tu taj&  Od chy la jąc do tyłu ple cy, za kre śli ła pal cem su tek.  Tak bar -
dzo tego chcę, że aż mnie boli.
Zo ba czy ła, jak spoj rze nie męża sta je się po chmur ne.
 Nie in te re su ją cię gier ki?  spy tał ochry ple.  A to, co te raz ro bisz, to&
Wes tchnę ła. Kawa na ławę to naj lep szy ruch. Opu ści ła rękę na ma te rac.
 Je śli mnie pra gniesz, po każ mi to. Ob naż się nie tyl ko fi zycz nie, ale i emo cjo nal -
nie. Prze ko naj my siÄ™, jak nam bÄ™ dzie z sobÄ….
Spiął się. Znów za czął wzno sić mur.
 Nie za wie le żą dasz?
 Jak nie, to nie. Nie mu si my na wią zy wać głęb szych re la cji. A wra ca jąc do two je -
go py ta nia: co bę dzie, je śli nie utrzy masz rąk przy so bie? Nic nie bę dzie.  Opar ła
siÄ™ o po dusz kÄ™ i wy rzu ci Å‚a na bok ra mio na.  Chcesz sek su? Pro szÄ™ bar dzo. Ja tam
nie będę na rze kać. Seks jest faj ny. Po sek sie świet nie się śpi.
Leo nie ru szył się z miej sca.
 No co?  spy ta ła za czep nie.  Seks to seks. Tu nie trze ba się za sta na wiać, my -
śleć. Nie każ mi cze kać. Je stem na cie bie na pa lo na.
 Prze stań się wy głu piać. To nie jest śmiesz ne.
Wy trzesz czy Å‚a oczy.
 Uwa żasz, że się wy głu piam? By naj mniej. Je ste śmy dwoj giem do ro słych lu dzi,
w do dat ku mał żeń stwem. Ja po żą dam cie bie, a ty mnie. Prę dzej czy póz niej doj dzie
do zbli że nia. Kie dy i jak to na stą pi, za le ży od cie bie.
Prze cze sał ręką wło sy.
 Dla cze go ode mnie?
Po krę ci ła gło wą. Sam mu siał zna lezć od po wiedz. To on się bał, wstrzy my wał od
sek su. Po wi nien opu ścić gar dę, nie bro nić się przed uczu ciem, któ re go pod świa do -
mie pra gnął. Oczy wi ście za mie rza ła mu po móc, bo in tu icja jej pod po wia da ła, że Eli -
se i jej pro gram kom pu te ro wy nie po my li li siÄ™, do bie ra jÄ…c ich w parÄ™.
ROZDZIAA ÓSMY
Przy ję cie trwa ło w naj lep sze. Wszy scy byli za do wo le ni oprócz Lea, któ ry w cią gu
ostat niej go dzi ny może dwa sło wa po wie dział do żony. Dan nie sta ra ła się tym nie
przej mo wać. Krą ży ła po sa lo nie, spraw dza jąc, czy wszy scy mają co pić. Go ście zja -
wi li się w kom ple cie, w su mie dwa dzie ścia pięć osób. Z su fi tu zwi sa ły barw ne chiń -
skie la taw ce, któ re wpro wa dza ły tro chę ko lo ru do mi ni ma li stycz nie urzą dzo ne go
wnÄ™ trza. Na sto le staÅ‚ smok z pa pier-mâché, któ ry w re gu lar nych od stÄ™ pach cza su
pluł ogniem, pod grze wa jąc ron del z fon due.
Se kre tar ka Tom my ego wspo mnia ła, że jej szef uwiel bia Orient, stąd te de ko ra -
cje. Kil ko ro go ści za chwy ci ło się nimi, ale oczy wi ście nie po chwa ły były waż ne, lecz
pod pis Gar ret ta na kontr ak cie.
Z dru giej stro ny, po my śla ła Dan nie, miło by ło by usły szeć kom ple ment od męża.
Mia ła na so bie dłu gą czar ną suk nię, któ rą zna la zła do pie ro pod czas trze ciej wy pra -
wy na za ku py. Suk nia była pięk na i świet nie w niej wy glą da ła, tyle że nikt tego nie
do strze gał. No trud no. Dan nie uśmiech nę ła się do grup ki go ści. Po sta wi ła so bie za
cel być fan ta stycz ną pa nią domu.
Kil ka razy czu ła na so bie czy jeś spoj rze nie. Gdy oglą da ła się przez ra mię, za każ -
dym ra zem na po ty ka ła świ dru ją cy wzrok Lea.
Po mysł ze wspól ną sy pial nią oka zał się chy bio ny. Leo był wście kły. Na pew no stąd
ta jego skrzy wio na mina. Oczy wi ście ni cze go na sto pro cent nie wie dzia ła, bo znów
oto czył się mu rem. Może cze kał, aż przy ję cie się za koń czy, by wrę czyć jej pa pie ry
roz wo do we?
Sta ra jąc się sku pić na czymś in nym, po now nie za czę ła krą żyć mię dzy go ść mi. Na -
gle zo ba czy Å‚a Daxa Wa ke fiel da.
 Do brze siÄ™ ba wisz?  za py ta Å‚a.
 Ow szem  od parł uprzej mie.  Je dze nie jest wy śmie ni te.
Jej we wnętrz ny ra dar uchwy cił chłód w jego gło sie. Za uwa ży ła też, że Da xo wi nie
to wa rzy szy żad na ko bie ta. Tak przy stoj ny męż czy zna nie mógł na rze kać na brak
po wo dze nia, czy li jego sa mot ność przy pusz czal nie była świa do mym wy bo rem. Czyż -
by roz stał się z Jen ną? A może Leo po pro sił go, aby przy szedł sam?
 Cie szę się  po wie dzia ła, ob da rza jąc go uśmie chem, któ re go nie od wza jem nił.
Może był zdy stan so wa ny z na tu ry?  Jesz cze raz gra tu lu ję ci nie daw nej na gro dy.
Leo twier dzi, że w peł ni na nią za słu ży łeś.
 Dzię ku ję.  Ski nął gło wą.  Tro chę dłu żej mu sia łem na nią pra co wać niż Leo, no
ale na sze dzie dzi ny kom plet nie się róż nią.
O co mu cho dzi? Nie po tra fi ła fa ce ta roz gryzć, ale czu ła, że nie da rzy jej sym pa -
tiÄ….
 Stwo rzy łeś wiel kie im pe rium me dial ne. Leo i ja sta le oglą da my twój ka nał in for -
ma cyj ny.
Nie do koń ca była to praw da. Wczo raj Leo wpa try wał się w ceny ak cji na pa sku
u dołu ekra nu, ona zaś uda wa ła, że śpi. Dax wy szcze rzył zęby, a ją prze nik nął chłód.
Je śli Leo chciał, aby lu dzie wi dzie li w nim bez względ ne go biz nes me na, po wi nien
wziąć parę lek cji od swo je go kum pla.
Kie dy je den z kel ne rów dys kret nie dał znać, że jest po trzeb na, Dan nie skwa pli wie
sko rzy sta ła z oka zji, aby się ulot nić.
 Prze pra szam, obo wiąz ki wzy wa ją& [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \