[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stał po stronie wiary , jako i wszystkie sąsiady we wsiach tamecznych. Głęboko się
dziwował chłopom odgrażającym się na Polaków , których spotykał w drodze swej, gdy
szedł w daleki, pierwszy raz przemierzany świat, niosąc zlecenie.
W jego bowiem okolicy ludzie wierzyli swoim i na polską patrzyli stronę pomagali w
przeprawach, ukrywali rannych, a nawet sami, co młodsi a ognistszego ducha, z partią
chodzili. Obdarowany dziękczynieniem i nakarmiony poszedł nazad, gdyż trzeba było
śpieszyć co prędzej w dużą drogę, a ścieżkami nieznanymi, mało uczęszczanymi wskroś
lasów, żeby się z wojskiem nie zetknąć. Panna Salomea odprowadziła go parę wiorst
miedzami pól ostatniego świadka, bolesnego zwiastuna. Po rozstaniu patrzyła za nim długo
długo za gońcem, co przyszedł do niej od ojca, a teraz szedł w to miejsce, gdzie on jest.
Postać jego malała, czyniła się podobną do ziemi... do zmierzchu... Gdy się oddalił i znikł,
popadła w głęboką rozpacz. Zabiła ją na duszy ta wieść. Podwójnie, potrójnie, po tysiąckroć
wielkie było jej cierpienie, gdy zestawiła daty i przekonała się, że ojciec dogasał w
samotności wówczas, kiedy ona oddała się kochankowi. Umierał w tym czasie czy w pobliżu
owej nocy niezapomnianej, kiedy ciężką i niewolę nakładającą wydawała jej się ojcowska
miłość. Zmartwiała, bez łez w oczach, biegła teraz rozkwitłymi polami do tego domu. Krzyk
boleści wydzierał się z jej ust. I oto nagle tym większą, straszliwszą, jedyną i bezgraniczną
zapałała do kochanka miłością.
67
14
Pani Rudecka postanowiła działać w imieniu i za całą rodzinę. Brała się do gospodarstwa.
Lecz wszystko się teraz rwało, szło na marne, leciało z rąk. Stosunki uległy bezwzględnej
zmianie. Ludzie byli inni, tym nieżyczliwsi i hardsi, im bardziej nisko schylali dawniej
głowy. Wszystko ginęło, skradzione w sposób niemal jawny. Rozsypywały się wszelkie trudy
i wsiąkały w nicość.
Panna Brynicka, jako młodsza i zdrowsza, musiała wziąć na barki lwią część roboty. Toteż
nie dosypiała teraz, a nie jadła prawie wcale. Troska o księcia doszła do stanu nieprzerwanej
rozpaczy, wciąż pokrytej doskonałą miną, konceptem i wesołością dla odwrócenia podejrzeń.
Sen zamienił się na półjawę-półmarzenie, znane tylko kochającym kobietom. Jedno ucho w
zaświecie sennych marzeń, a drugie nasłuchiwało oddechu czujnie chwytając każdy szelest.
Myśl pryska, unasza się i leci o sto mil od ziemi, a zarazem trwa nieustające baczenie,
rokowanie i logiczne wnioskowanie o postępach i stanie choroby.
Przemarsze i najścia wojsk nie były teraz tak częste, gdyż powstańcy zaszyci w lasy
odciągali nieprzyjaciela od ludzkich siedlisk. Nadto główna akcja gerylasówki22 w inne
czasowo przeniosła się strony.
Obiedwie mieszkanki starego dworu korzystały ile sił starczyło, z tego zbiegu okoliczności
i pracowały od świtu do nocy. Tyle było zaległości! Zmiały się głośno i mówiły tylko o
rzeczach wesołych dla pokrycia uczuć istotnych, wewnętrznych może dlatego zresztą, żeby
przez śmiech wywrzeć ucisk na duszę i oduczyć serce nałogu płakania. Ale nie zawsze się to
udawało. Wietrzono w ogrodzie pewnego słonecznego dnia kufry na głucho pozamykane tej
zimy. Wydobyte rzeczy obiedwie krewniaczki rozwieszały w ogrodzie. Pracowały żwawo i
było im wesoło od tej czynności. Ale oto pani Rudecka weszła do mieszkania i długo nie
nadchodziła. Wtem młoda panna usłyszała z głębi domu spazmatyczny krzyk. Pobiegła.
Szukała wpadając z pokoju do pokoju.
W kącie jadalni dużej izby przy kuchni zastała panią Rudecką siedzącą na ziemi, za
szafą. Nieszczęśliwa matka znalazła w szufladzie ubranko dziecięce Gucia syna
rozsiekanego w powstaniu. Schwyciwszy dawną kurteczkę ze złocistymi guzikami między
zawarte w krzyż ramiona przycisnęła ją do piersi i siedząc w kucki na ziemi kołysała się tam i
nazad, ślepa, głucha, nieprzytomna z boleści. Krzyk dziki, podobny do pisku kani, wypadał
spomiędzy jej ściśniętych zębów. Podniesiona z ziemi, otwarła oczy, przyszła do siebie,
przeprosiła za tę niewłaściwość i wzięła się do roboty.
Wszelkie wieści ze świata, wszelki turkot na dziedzińcu sprowadzał drżenie, panikę i
męczarnie ucieczki. Toteż we dworze niezdolskim znienawidzono turkot i tętent. Tymczasem
pewnego popołudnia, w drugiej połowie maja, przed gankiem dworu stanęła wielka, lśniąca
kareta, zaprzężona w cztery spasione i zgrzane konie. Pani Rudecka z przerażeniem wybiegła
do sieni i stanęła za wejściowymi drzwiami, patrząc na świat przez boczne okienko w
22
Gerylasówka walka partyzancka (od hiszpańskiego wyrazu guerilla mała wojna; nazwą tą określano
działania hiszpańskich oddziałów powstańczych w ich walce z zaborczą armią Napoleona w 1808 r.).
68
oczekiwaniu jakiejś nowej klęski. Panna Salomea przypatrywała się również karecie ukryta za
firanką dużego pokoju. Na szczęście nie mężczyzna wysiadł z pojazdu, lecz kobieta, co było
już pewną ulgą. Przybyła pani była wysoka i pomimo siwiejących włosów ze śladami
piękności na twarzy. Podniosła zasłonę czarnego kapelusza i rozglądała się na wszystkie
strony, widocznie oczekując, że ktoś wyjdzie ją przyjąć. Lecz w czasach tych niegościnne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]