[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Julia przygryzła usta.
- Jasne, że nie. I to byłby najszybszy sposób na sprawdzenie, czy ona to ma.
- No właśnie. Idz, popatrz i wracaj. A ja nikomu o tym nie powiem.
Julia chwyciła klucze.
- Dobra. Wracam za pięć minut.
Cindy pokazała jej, który klucz jest od bramy wejściowej. Potem zapytała ją, czy wie, gdzie stoi dom
Kalipso.
- Prawdę mówiąc, nie - przyznała Julia.
- Pokażę ci - uśmiechnęła się przyjaciółka. - Nawet po ślubie z Leonardem Kalipso nadal mieszka w
swoim rodzinnym domu. Z powodu mamy.
- Mamy? Ma jeszcze mamę?
- Tak. Myślę, że to najstarsza osoba w całym Kilmore Cove. Mówią, że ma ponad sto lat. Teraz coś
nie jest za dobrze z jej głową.
Julia pokiwała głową ze zrozumieniem, a jednocześnie ogarnęło ją dziwne zakłopotanie.
Słyszała już o mamie Kalipso w dniu jej ślubu z Leonardem, ale nigdy jej osobiście nie spotkała. I
myśl, że nastąpi to teraz, kiedy ona tak wtargnie do jej domu...
- A ona jest w domu? - spytała, choć czuła, że to głupie pytanie.
- Tak, chyba od lat nie podnosi się z łóżka. Kilka kobiet ma przy niej na zmianę dyżury.
- Rozumiem - Julia skinęła głową.
Stojąc w progu księgarni, Cindy wyjaśniła jej, jak ma dojść do domu Kalipso. Julia już miała iść,
kiedy jeszcze obróciła się i z wahaniem zapytała:
- Cindy... jak ma na imię mama Kalipso?
- Ifigenia. Ale nie przejmuj się nią, bo jest głucha jak pień.
-Hej, małpeczko! - odezwał się chwilę potem czyjś beczący głos udający kogoś starszego. - To już
wyzdrowiałaś?
Julia odwróciła się wolniutko, bo wiedziała, do kogo ten głos należał.
- Kogo to ja widzę... - burknęła na widok trzech kuzynów Flintów stojących w jednym szeregu na
środku placyku, na tle fontanny.
-To my możemy zapytać, kogo to widzimy. Chorą - powiedział mały Flint, szef bandy.
- Eee, taka tam chora... - odezwał się Flint średni, ramię bandy.
-A czy, jak jest chora, to nas nie zarazi, chłopaki?
- spytał wielki Flint, najgłupszy z całej trójki.
- O tak - uśmiechnęła się Julia. - Wystarczy, że kichnę i natychmiast się rozchorujesz.
- Słyszeliście, chłopaki? - zmartwił się wielki Flint.
- Zamknij się, głupi - przerwał mu mały Flint. - Daj mi mówić.
Wielki Flint wyciągnął z kieszeni skromny podwieczorek i zaczął zajadać.
-Co ty tu robisz, kręcąc się po Kilmore Cove, co?
- podjął mały Flint. - Czy nie powinnaś siedzieć w domu z tą swoją wysoką gorączką?
- A kto wam powiedział, że mam wysoką gorączkę?
- Twój brat.
- Już wyzdrowiałam.
- No, to czy nie powinnaś być w szkole? Albo odrabiać lekcje?
- Właśnie, czyż nie jesteś kujonem?
Julia wzięła się pod boki. Nie znosiła, jak brano ją za kujona. Irytowało ją to.
- Nie skarbie, nie jestem kujonem. I dziś nie odrabiam lekcji.
- Powiedziała  skarbie" - zauważył wielki Flint, z wrażenia przestając na chwilę przeżuwać.
Mały Flint zaczerwienił się. To był tylko moment, ale Julia natychmiast to spostrzegła..
Był to taki sam rodzaj zmieszania i zakłopotania, jaki malował się na twarzy Ricka za każdym razem,
gdy tylko próbowała mu powiedzieć coś miłego. Tyle że w tym wypadku nie powiedziała zupełnie
nic miłego.
- W każdym bądz razie nie odpowiedziałaś nam na pytanie - podjął mały Flint.
- Właśnie, nie odpowiedziała nam.
- Co robisz w miasteczku?
- Spaceruję. Czy to zabronione? A może muszę was prosić o pozwolenie?
Ci trzej spojrzeli po sobie.
-Chcecie, żebym was poprosiła o zgodę? Którego z was? Ciebie, Flint? - spytała, robiąc krok do
przodu w stronę małego Flinta. Podniosła rękę z zamiarem położenia jej na ramieniu chłopaka, ale
ten się natychmiast cofnął, jakby w obawie, że się zarazi.
- Zauważ, że my ciebie śledzimy, ślicznotko - powiedział, ze wzrokiem utkwionym w czubki swoich
butów.
Tego się Julia nie spodziewała.
- Siedzicie mnie? A to dlaczego?
- Siedzimy całą waszą trójkę - uściślił wielki Flint, składając papier po podwieczorku.
Julia zrobiła się jeszcze uważniejsza.
- Całą trójkę? Mojego brata, Ricka i mnie?
Mały Flint zaczerwienił się. To był tylko moment, ale Julia natychmiast to spostrzegła.
Był to taki sam rodzaj zmieszania i zakłopotania, jaki malował się na twarzy Ricka za każdym razem,
gdy tylko próbowała mu powiedzieć coś miłego. Tyle że w tym wypadku nie powiedziała zupełnie
nic miłego.
- W każdym bądz razie nie odpowiedziałaś nam na pytanie - podjął mały Flint.
- Właśnie, nie odpowiedziała nam.
- Co robisz w miasteczku?
- Spaceruję. Czy to zabronione? A może muszę was prosić o pozwolenie?
Ci trzej spojrzeli po sobie.
-Chcecie, żebym was poprosiła o zgodę? Którego z was? Ciebie, Flint? - spytała, robiąc krok do
przodu w stronę małego Flinta. Podniosła rękę z zamiarem położenia jej na ramieniu chłopaka, ale
ten się natychmiast cofnął, jakby w obawie, że się zarazi.
- Zauważ, że my ciebie śledzimy, ślicznotko - powiedział, ze wzrokiem utkwionym w czubki swoich
butów.
Tego się Julia nie spodziewała.
- Zledzicie mnie? A to dlaczego?
- Zledzimy całą waszą trójkę - uściślił wielki Flint, składając papier po podwieczorku.
Julia zrobiła się jeszcze uważniejsza.
- Całą trójkę? Mojego brata, Ricka i mnie?
^nieprzyjemne spotkanie _ ^
- Właśnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \