[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dlatego, że Blackstone'owie znowu znaleźli się w świetle jupiterów. Po ostatnich
zdarzeniach zasługują na trochę spokoju.
Zwrócił się do niej z przenikliwym spojrzeniem.
- To ich nie dotyczy. Tu chodzi tylko o nas. O potajemny, biurowy romans Jake'a i
Holly.
Już zamierzała dać upust swojej irytacji, wypowiadając kąśliwą uwagę, gdy nagle
zaświtała jej w głowie pewna myśl.
- To jest właściwie całkiem dobra reklama - stwierdziła, sama zaskoczona tym
pomysłem. - Gdyby na to popatrzeć z innej strony, nagłówki artykułów nie godzą w na-
sze dobre imię.
- Sama widzisz. Piszą i mówią o nas niczym o romantycznych kochankach. To
zawsze się dobrze sprzedaje.
Holly usiadła na krześle, masując delikatnie łydkę, której nie służyły wysokie
szpilki.
- Całe szczęście paparazzi na razie jeszcze nie odkryli, gdzie mieszkam. I to dzięki
temu, że mnie uprowadziłeś.
- Wybacz - odparł z fałszywą skruchą, podając jej kieliszek wina i siadając naprze-
ciwko niej.
Holly upiła mały łyczek, zanim odważyła się raz jeszcze zapytać Jake'a o jego
przeszłość. Poprzednim razem nie poszło jej zbyt dobrze.
- Oświadczenie dla prasy, które przygotowałam, jest na razie bardzo ubogie. Wciąż
nie wiem o tobie wielu rzeczy, na przykład, jak się dowiedziałeś, że jesteś Jamesem
Blackstone'em.
- Moja ma... April wyznała mi to przed śmiercią.
- Rozumiem.
- Nie zrobiła tego dręczona poczuciem winy, jeśli tak sobie pomyślałaś. Ktoś z jej
znajomych skontaktował się z prywatnym detektywem Howarda i chciała sama mi o tym
powiedzieć, nim się dowiem od obcych.
- Czyli chciała cię ochronić.
Jake prychnął, posyłając jej drwiący uśmieszek. Holly przez moment przestraszyła
się, że rozmowa o jego przeszłości skończy się tak jak poprzednio. Postanowiła spróbo-
wać raz jeszcze, zmieniając temat.
- Na co wydałeś swój pierwszy milion dolarów?
- Czy to istotne?
Holly o mało nie wybuchła płaczem, widząc w jego oczach niechęć, zupełnie tak,
jakby chciał się od niej odgrodzić murem. Nie rozumiała go. W jednej chwili ciepły, zre-
laksowany, tryskający humorem, w drugiej zimny, poważny, trzymający dystans.
- Odpowiedz mi na pytanie.
- Kupiłem dom dla matki w Lilyfield.
Kiedy odwrócił wzrok, Holly była pewna, że to już koniec rozmowy, ale Jake za-
czął opowiadać nieco zachrypniętym głosem.
- Była chora przez dłuższy czas. Rak wątroby, pomimo że od wielu lat już nie piła.
- Ale dobrze się tobą opiekowała?
- Najlepiej, jak potrafiła. Potem ja się nią zaopiekowałem. Ona... - Przerwał na
dłuższą chwilę i Holly w jego wahaniu wyczuła coś głębokiego, wystarczająco bolesne-
go, by jego silny, głęboki głos się załamał.
Obserwowała jego poważną twarz, ciemne oczy, w których widziała tlące się
wspomnienia.
- Kiedyś zapytałem ją o swojego ojca - podjął na nowo. - Miałem może osiem lat.
Powiedziała, że był dla niej niedobry. Nie pytałem więcej.
Holly słuchała w napięciu, bała się nawet odetchnąć głośniej, by nie spłoszyć
Jake'a.
- Miałem piętnaście lat, gdy wyszła za mąż za Johna Kellermana. To był wstrętny
typ, wiecznie pijany i wulgarny. Nie potrafiłem zrozumieć, jak mogła chcieć żyć z kimś
takim.
- Może chciała dla ciebie stabilizacji.
- Cóż, odniosło to odwrotny skutek - powiedział, nie kryjąc goryczy.
Nagle podniósł się z krzesła.
- Jesteś głodna?
Holly obawiała się, że był to tylko pretekst, aby dłużej nie rozmawiać o matce, ale
kiedy zjedli porcję grillowanego kurczaka z warzywami i deser składający się z wani-
liowych lodów z toffi, Jake sam powrócił do tematu.
- Aż do czasu, kiedy skończyłem dziesięć lat, nieustannie się przeprowadzaliśmy.
Teraz już wiem dlaczego... Dość szybko wyszło na jaw, że gospodyni Howarda i jej facet
stali za tym porwaniem.
- To prawda - podchwyciła Holly. - Dwa miesiące po tym, jak zaginąłeś, policja
znalazła ich ciała. Wszyscy myśleli, że utonąłeś zakleszczony w samochodzie.
Jake pokiwał głową. Zawsze, kiedy wspominał tamte chwile, dokuczały mu obja-
wy klaustrofobii. Skupił wzrok na olbrzymich oknach w salonie, przez które widać było
zachmurzone, wieczorne niebo i migające światła wieżowców w oddali.
- April mnie uratowała.
- Dlaczego nie powiadomiła policji? Twoich rodziców?
Jake przymknął oczy, walcząc wewnątrz z demonami przeszłości.
- To nie było takie proste. Tamtego dnia, kiedy mnie znalazła, uciekała od swojego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]