[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przecież od Bonettich wyszedł ten włóczęga! To on dobijał się do sąsiednich domów. Skradł
ubranie i uciekł.
Pani Sims popatrzyła za znikającym samochodem i zapamiętała numer rejestracyjny.
13:30
Silniki typu Sergeant przeszły bez najmniejszego szwanku trzysta testów
laboratoryjnych, pięćdziesiąt lotów i dwieście dziewięćdziesiąt próbnych odpaleń.
Anthony siedział w sali obrad i wściekał się jak diabli.
Luke wciąż krążył gdzieś po Waszyngtonie. Nikt nie wiedział, co robi. Anthony ledwo
udawał, że słucha nudziarza z Departamentu Stanu. Facet nawoływał do krwawej rozprawy z
kubańskimi rebeliantami. Rebelianci, ha! - niejaki Fidel Castro i niejaki Che Guevara...
Anthony wiedział o nich wszystko. Ich oddziały liczyły niespełna tysiąc ludzi. Można było za
jednym zamachem zetrzeć je z powierzchni ziemi - Sęk w tym, że chodziło o coś całkiem
innego. Po śmierci Castro ktoś inny zająłby jego miejsce...
Jak tu wyjść i poszukać Luke a? - zastanawiał się przez cały czas.
Jego agenci nawiązali kontakt z większością posterunków w całym okręgu Columbia.
Zbierali informacje o wszelkich niezwykłych zdarzeniach, zwłaszcza takich, w których brał
udział pijak lub włóczęga mówiący niczym wykładowca z renomowanej uczelni. Policjanci
chętnie współpracowali z CIA - byli dumni z tego, że biorą udział w rozpracowywaniu
międzynarodowej afery szpiegowskiej.
facet z Departamentu Stanu dobrnął do końca przemówienia j wezwał zebranych do
dyskusji. Anthony na ten temat miał swoje zdanie. Takich jak Castro mógłby powstrzymać
tylko reformatorski rząd wspierany przez Amerykanów. Na szczęście dla komunistów nikt nie
pomyślał o tego rodzaju rozwiązaniu.
Przez uchylone drzwi wśliznął się Pete Maxell. Przepraszająco skinął głową w stronę
George a Coopermana, który przewodniczył zebraniu, i zajął miejsce obok Anthony ego.
Podsunął mu teczkę z raportami policyjnymi.
Wszędzie działo się coś niezwykłego. Piękna kobieta, przyłapana na kradzieży
kieszonkowej w pobliżu Mauzoleum Jeffersona, okazała się mężczyzną. Kilku beatników
próbowało otworzyć klatkę w zoo i wypuścić na wolność orła. Jakiś facet z Wesley Heights
usiłował udusić żonę za pomocą pizzy z serem. Ciężarówka z dewocjonaliami zgubiła
ładunek w Petworth i grad Biblii zasypał całą Georgia Avenue...
Anthony nie dopuszczał myśli, że Luke mógłby wyjechać z Waszyngtonu. Nie miał
przecież pieniędzy na pociąg lub autobus. I gdzie by szukał schronienia? Jego matka
mieszkała w Nowym Jorku, a siostra w Baltimore, ale on o tym nie wiedział.
Pośpiesznie przerzucał sprawozdania, jednym uchem słuchając Carla Hobarta, który
mówił właśnie o amerykańskim ambasadorze w Hawanie. Earl Smith - bo o nim była mowa -
zawzięcie zwalczał przywódców kościoła i polityków dążących do pokojowych reform na
Kubie. Anthony czasem zastanawiał się, czy nie jest agentem Kremla - ale
najprawdopodobniej był po prostu głupi.
Jego uwagę przyciągnął jeden z raportów policyjnych.
- To prawda? - spytał Pete a.
Agent skinął głową.
- Tak. Jakiś włóczęga pobił policjanta u zbiegu A i Siódmej. - Włóczęga? Policjanta?
- Niedaleko od miejsca, w którym zgubiliśmy Luke a.
- To na pewno on! - zawołał z podnieceniem Anthony Carl Hobart przerwał w pół
zdania i popatrzył na niego z niesmakiem. Anthony zniżył głos do szeptu: - Dlaczego napadł
na gliniarza? Ukradł mu coś? Może rewolwer?
- Nie, ale zdrowo mu dołożył. Facet trafił do szpitala ze złamanym palcem
wskazującym prawej ręki. Anthony podskoczył jak rażony prądem.
- To on! - powiedział głośno.
- Na miłość boską! - jęknął Carl Hobart.
- Anthony... - odezwał się George Cooperman. - Albo się przymknij, albo wyjdz na
korytarz i tam sobie spokojnie pogadaj. Co wolisz? Anthony wstał z fotela.
- Przepraszam cię, George. Za minutę będę z powrotem.
Wyszedł z sali. Pete ruszył za nim.
- To on - powtórzył Anthony, kiedy znalezli się na korytarzu. - Poznaję jego znak
firmowy. W czasie wojny tak samo łamał paluchy gestapowcom.
- Skąd pan wie? - ze zdumieniem zapytał Pete.
Anthony zagryzł usta. Zrozumiał, że popełnił błąd. Pete wciąż uważał Luke a za
dyplomatę po ciężkim kryzysie nerwowym. Nie miał pojęcia, że jego zwierzchnik znał go już
wcześniej.
- Nie powiedziałem ci wszystkiego - oświadczył Anthony. - Pracowaliśmy razem w
OSS.
- A po wojnie tamten został dyplomatą... - mruknął Pete i spojrzał na Anthony ego,
marszcząc brwi. - Ma kłopoty nie tylko z żoną, prawda?
- Prawda. Podejrzewam, że to coś poważniejszego.
Pete przyjął to bez dodatkowych pytań.
- Zimny drań. Ot, tak po prostu, złamał komuś palec...
- Zimny drań? - Anthony nigdy nie myślał o Luke u w ten sposób, chociaż wiele razy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]