[ Pobierz całość w formacie PDF ]

krok w jego stronę.
- Saro! - ostrzegł ją.
Czuł się jak głodomór, któremu zabierają miskę pełną jedzenia,
chociaż gdzieś w głębi duszy był zadowolony z wrażenia, jakie robi na
Sarze.
- Nie miałam do ciebie pretensji, kiedy pytałam, czy będziemy to
robić...
- Wiem.
Wyciągnął rękę, żeby ją zatrzymać. Lepiej niech nie podchodzi. Ani
nic nie mówi. Niech go nie dotyka! Jeśli jeszcze raz obliże tak usta, będzie
po nim. Na szczęście Sara stanęła i popatrzyła na niego pytająco.
- Co się stało, Gavinie?
Nie wiedział, jak zacząć. Bardzo chciał, żeby wiedziała, jak mocno jej
pragnie. Nie mógł pozwolić, żeby miała jakieś wątpliwości co do tego
właśnie. Ale nie mógł też pozwolić, żeby bawiła się jego uczuciami. Niech
zrozumie, że ten, kto chce mieć mięso, musi kupić całego byka. Koniec i
kropka.
- Saro, dopiero co skończyłaś związek z toksycznym facetem. W
takich sytuacjach ludzie często zachowują się pochopnie, bo chcą
odreagować swoje krzywdy.
- Chyba mówisz o sobie i o Karen. - Spojrzała na niego surowo.
- Nie. Karen od dawna nic mnie nie obchodzi. Ale w pewnym sensie
masz rację. Jestem za stary, żeby wdawać się układy, które nie mają
przyszłości.
Sara pokiwała głową.
60
RS
- Rozumiem. Nawet nie przyszło mi do głowy, że zależy ci na stałym
związku. Ja też nie szukam niczego takiego. Dostałam nauczkę. Nie musisz
się bać, że się do ciebie przykleję na stałe. O, nie! Nie wierzę już w  a
potem żyli długo i szczęśliwie".
A zatem to, co mówiła wczoraj, było prawdą, a nie bredzeniem zalanej
panienki.
- No, tak... - Spojrzał na nią przeciągle. - Sama widzisz, że każdemu z
nas zależy na czymś innym. Dlatego nie powinniśmy się spieszyć.
- Rozumiem. - Spuściła głowę.
- Właśnie, że nie rozumiesz. Pragnę cię, Saro. Bardzo. Ale
potrzebujemy więcej czasu, żeby się poznać. Ustalić nasze stosunki tak,
żeby przeszłość nie stała nam na drodze.
Sara uniosła pytająco brwi i Gavin poczuł się jak idiota. %7łeby
mężczyzna musiał uciekać się do podstępów, kiedy mógłby uprawiać seks -
i to cudowny seks, a był tego pewien - z kobietą, na której mu zależy.
- Musisz coś zrobić, żeby nie szło mi tak łatwo.
- Ja? Miej pretensje do siebie. Przecież to ty zacząłeś mnie całować.
Gavin uśmiechnął się. Tak jak przypuszczał, Sara złapała się w
pułapkę. Miał zamiar pokazywać jej przynętę i zaraz ją chować. Do skutku.
Do czasu kiedy sama zechce za niego wyjść.
- To prawda. Ale to ty zachowywałaś się jak pożądliwa...
- Pożądliwa! Nieprawda!
- Właśnie, że prawda! Wydawałaś z siebie jęki podniecenia. - Dotknął
palcem jej rozpalonego policzka. - Zdarzyło mi się całować różne kobiety,
ale żadna z nich nie działała na mnie tak jak ty. Czyli to wszystko twoja
wina!
Miał ochotę roześmiać się głośno, widząc rozzłoszczoną minę Sary.
61
RS
- Nie próbuj zwalać winy na mnie, Gavinie. Nie wyprzesz się, że
wszedłeś do mojego łóżka, kiedy byłam... kiedy byłam pijana.
- Ale to nie ja próbowałem wdrapać się na ciebie w środku nocy.
Sara zamarła.
- Nigdy bym... - Zakrztusiła się powietrzem.
- A jednak to zrobiłaś. - Pokiwał głową z wymowną miną, po czym
szybko dodał: - Ale wcale mi to nie przeszkadzało. Naprawdę.
- Gavinie...
- Czy pomogłabyś mi przenieść tutaj trochę moich rzeczy? - Czuł, że
musi zmienić temat, zanim Sara rozzłości się na tyle, że wyrzuci go stąd na
zbity pysk.
To nie znaczy, że zamierzał dać się jej wyrzucić, oczywiście.
Zamrugała szybko powiekami, spojrzała na zegarek, w końcu jednak z
ulgą przystała na zmianę tematu.
- Tak. Mogę ci pomóc przez chwilę. Potem muszę iść do schroniska.
Mam dyżur dzisiaj po południu. Gdybym wiedziała wcześniej, znalazłabym
kogoś na zastępstwo, ale teraz...
- Nie ma sprawy. Poradzę sobie jakoś.
W gruncie rzeczy Gavin był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Bez
Sary nie uda mu się przenieść materaca, co oznacza, że będzie musiał znowu
skorzystać z jej łóżka.
- Jesteś pewien?
- Jasne. I skończ jeść, zanim wyjdziesz. Coś mi się wydaje, że trzeba
cię zmuszać do jedzenia. Lubię gotować, ale nie znoszę, gdy nie docenia się
moich starań w tej dziedzinie.
- Tej regule mogę się podporządkować - mruknęła, unosząc głowę.
62
RS
Najwyższy czas na następny ruch. Gavin nie mógł się doczekać reakcji
Sary. Już teraz gratulował sobie pomysłu. Był genialny!
Zrobił poważną minę i zaczął:
- Tak sobie myślę, Saro, czy to nie jest najlepszy czas na wzięcie
zwierzaka? Skoro jesteś już zdecydowana, przynieś go do domu nawet
dzisiaj. Aatwiej jest opiekować się psem czy kotem, kiedy w domu
mieszkają dwie osoby. Mógłbym się nim zajmować, kiedy zostaniesz dłużej
w pracy. Co o tym sądzisz?
Reakcja Sary wynagrodziła Gavinowi wszystkie kłopoty, jakich
spodziewał się w związku z posiadaniem szczeniaka. Z błyskiem w oku
podbiegła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję. Z roztargnieniem słuchał
gorączkowej przemowy o płci, wielkości, kolorze, ogonie, uszach i nie
wiedzieć o czym jeszcze, przyszłego pupila, i puchł z zadowolenia.
Zwietnie! Jego akcje pójdą w górę jeszcze bardziej, gdy Sara zobaczy, że
Gavin chce i umie jej pomóc w wychowaniu psa. Chodzi o to, żeby
uwierzyła, iż nie wszyscy mężczyzni są tacy jak Ted.
Jego plany są doskonałe. Sama Sara wygłosiła kiedyś taką opinię.
63
RS
ROZDZIAA PITY
Sara zerknęła przez szybę. Dom wydawał się pusty. Ani śladu Gavina.
To dobrze. Wolała sama wprowadzić do domu zwierzę, które przyjechało z
nią ze schroniska. Nie miała wątpliwości, że wszystko dobrze się skończy,
byle tylko miała czas wyjaśnić, że właśnie je pokochała od pierwszego
wejrzenia. Z wzajemnością. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \