[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wprowadziła w jego życie pewne zmiany.
Mogłaby żyć dalej bez niego? Oczywiście. Udowodniła to przez kilka
ostatnich tygodni. Tylko czy tego chciała?
Im więcej o tym myślała, tym bardziej ją to złościło.
Jak on śmiał! Wyjechał, nie pomyślawszy nawet, co ona czuje, czego
chce, o czym marzy!
Wsiadła do samochodu i ruszyła z powrotem do miasta. Jej gniew
wzrastał z każdym przebytym kilometrem. Wreszcie zatrzymała auto przed
domem Daltona i wysiadła, trzasnąwszy drzwiczkami. Zdecydowanym
krokiem weszła na ganek. Chaz właśnie wychodził, ubrany w bardzo
elegancki garnitur. Wyglądał jak zwykle pociągająco. Przez chwilę wahała
się. Dopiero gdy dostrzegła jego niewierne spojrzenie, poniosła ją złość.
- Słuchaj! - krzyknęła, uderzając palcem w szeroką pierś mężczyzny. -
Znosiłam długo twoje beztroskie zachowanie, ale mam już tego dość. Nie
jestem lalką, którą porzuca się w kąt po skończonej, nudnawej zabawie.
- Co? - Znieruchomiał, zaskoczony jej wybuchem. Po raz pierwszy
widział ją tak rozwścieczoną. - Ależ... Nie wiem, o czym mówisz.
RS
100
Stała przed nim w rozkroku, z rękoma na biodrach i patrzyła nań groznie
i zuchwale.
- Chciałeś mnie po prostu wykorzystać jak wiele innych kobiet przede
mną. Nie prosiłam cię, abyś był ze mną. Dla ciebie nasza znajomość
stanowiła najwyrazniej nowy rodzaj polowania. Chciałeś mnie, więc
krążyłeś dookoła jak myśliwy czyhający na zwierzynę. A kiedy dostałeś to,
o co ci chodziło, to sobie wyjechałeś. Nauczyłeś mnie, jak się wyzwolić od
przeszłości, ale zapomniałeś mi powiedzieć, co zrobić z sobą, gdy już mi się
to uda.
- Kendall... - Był bezsilny. - Kendall, posłuchaj...
- Jesteś myśliwym, co prawda, wytrawnym i wyśmienitym," ale zawsze
myśliwym. Wytresowałeś mnie tak, że w końcu nie umiałam ci się
sprzeciwić. Zauroczyłeś mnie, toteż gdy ci uległam, szybko się mną
znudziłeś i odszedłeś. Tak było najprościej. Czy przez te kilka tygodni choć
raz o mnie pomyślałeś?
Chaz w dalszym ciągu był zakłopotany.  Mówi serio czy tylko udaje?"
- Kendall, to śmieszne.
- Jasne. Więc do tego wszystkiego jestem jeszcze śmieszna i głupia, czy
tak? - powiedziała z sarkazmem.
- Co? - Potrząsnął głową, kompletnie zdezorientowany. - Kendall,
przecież to... Czekaj, ty naprawdę nie wiesz, co mówisz!
Oczy zabłysły dziewczynie złowrogo.
- Dokładnie wiem, co mówię. Czy choć raz pomyślałeś o tych długich,
samotnych dniach i nocach spędzonych w oczekiwaniu na jakiekolwiek
wieści od ciebie? O nie kończących się godzinach wypełnionych nadzieją,
że zadzwonisz, o wpatrywaniu się w milczący telefon, o codziennym
sprawdzaniu wciąż pustej skrzynki na listy? Nie przysłałeś nawet jednej
kartki, choćby z krótkim zdaniem:  CHCIAABYM, ABYZ BYAA PRZY
MNIE".
Tym razem Chaz najwyrazniej zbaraniał.
- Sądziłem, że nie chcesz mnie znać.
- O, naprawdę? Wiesz, stać cię na lepszy wybieg. Za kogo się, u diabła,
uważasz, żeby tak mnie traktować? Uświadom sobie na przyszłość, że nie
można niszczyć komuś życia i potem odejść, nie patrząc, kto to był, jak
bardzo został zraniony i co on teraz odczuwa?
Poczuł ukłucie w okolicy serca. To, co powiedziała, było przerażające.
- Kendall, nigdy nie chciałem cię zranić.
Nagle obydwoje zrozumieli. Chaz nie byłby zdolny do tego, co zrobił jej
Gerald. Tu chodziło o coś innego.
RS
101
- Wiesz co? - zaczęła Kendall. - Czegoś się przez ten czas nauczyłam.
Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że kogoś bardzo ranimy. Czasem
zachowujemy się jak ślepcy. Odrzucamy osobę, której na nas zależy, i w
swoim egoizmie nie potrafimy tego zauważyć. Zapominamy, a to
najbardziej boli.
Wyciągnął do niej dłoń.
- Nie - powiedział cicho. - Nie, Kendall, nigdy bym cię nie zranił.
- Nigdy? - Jej głos był łagodny i ciepły; złość już uleciała. - Więc
dlaczego tak bardzo mnie to boli?
Patrzył na nią czule swoimi błękitnymi oczyma. Bardzo pragnął ją
przytulić, ale nie był to jeszcze odpowiedni moment.
- Sądziłem, że potrafię zrozumieć kobiecy charakter. Byłem nawet tego
pewny. Inni faceci odchodzili od zmysłów, twierdząc, że kobiety są szalone,
tylko ja umiałem je rozszyfrować. Wiedziałem, czego chcą od mężczyzn. -
Potrząsnął głową. - Mimo to nigdy nie zrozumiałem ani ciebie, ani Danni.
Podniosła wzrok i spojrzała w jego oczy, pełne blasku i niewinności.
- Ja... bardzo ciękocham i strasznie boję się ci to wyznać. Kendall
zamknęła powieki, nie do końca pewna, czy dobrze usłyszała.
- Kochasz mnie?
- Tak. Nie wiedziałaś o tym?
- Nie. - Serce zabiło jej szybciej. Oczy zaszkliły się od łez. - Nie - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \