[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Daniel, podobnie jak Zaremba, od razu przypomniał sobie wszystkie okoliczności pamiętnej
rozmowy w Stołecznej Komendzie MO, przeprowadzonej w 1948 roku.
%7ł tego pierwszego przesłuchania w Budapeszcie powstał następujący obraz dalszych jego dziejów.
W
notatkach spisanych na gorąco czytamy:
Zaremba  Jak to się stało, że człowiek, skazany prawomocnym wyrokiem sądowym na karą
śmierci, znalazł się obecnie w Budapeszcie podejrzany o popełnienie nowego czynu zbrodniczego?
Daniel  Bardzo proste: karę śmierci zamieniono mi na dożywotnie więzienie, a pózniej
skorzystałem z amnestii i z przedterminowego zwolnienia za dobre sprawowanie.
Zaremba  Ile lat zatem przebywał pan w więzieniu?
Daniel  Dwanaście lat. Wyszedłem w jesieni 1960 roku.
Zaremba  Czy pan wie, o co pana podejrzewamy?
Daniel Wiem... I nie mam zamiaru zaprzeczać czemukolwiek. Zastrzeliłem paru łajdaków.
Zaremba  Zapewne słyszał pan już, że ostatni zamach się nie udał? Halina Górslca żyje i nie
została nawet ranna.
Daniel  To nieprawda!!! (Tu, jak zapisał Karoń, Daniel wydał
nieartykułowany okrzyk świadczący o największym zdumieniu).
Zaremba  Niech się pan opanuje...
Daniel  Jak mogłem nie trafić?
Zaremba  Trafił pan, ale w zręcznie podstawiony manekin... Pan wybaczy...
Daniel  Skąd wiedzieliście, że będę się starał zabić Górską?
Zaremba  To już jest zasługa obecnego tu majora Karania, który kierował
śledztwem po zabójstwie obu Górskich,  Po chwili Zaremba dodał: 
Zadziwia mnie pańska szczerość. Przecież pan wie równie dobrze jak my, że nie mieliśmy
wystarczających
dowodów na stwierdzenie, że zabójcą braci Górskich jest Ryszard Daniel.
Daniel  Czy pan choć przez chwilę mógł sądzić, że zachowam się teraz inaczej? Inaczej
niżwówczas

przed piętnastu laty, kiedy nie ukrywałem charakteru i celów naszej działalności? Pamięta pan, że
uchyliłem się to tedy od odpowiedzi na jedno tylko pytanie: dotyczyło ono prawdziwego nazwiska
mego poległego zwierzchnika i serdecznego przyjaciela.
Zaremba  Kogo ma pan na myśli?
Daniel  Oczywiście Koteckiego vel Wójcika vel Kellera.
Zaremba  Kellera? Kntecki to Keller? Zdumiewające! O tym ani przez chwilę nie pomyślałem...
Nie omyliłem się w jednym  Kotecki rzeczywiście miał klucz do tej sprawy. Ale nigdy, przenigdy
bym się nie domyślił, że Kotecki należał do rodziny Górskich... Czatuję tutaj na mordercę, a on nie
żyje już piętnaście lat. Piekielnie zręczna kombinacja.
Daniel  A pan wtedy  przy naszej pierwszej
rozmowie  ironizował: niby organizacja...
Zaremba  Doskonała organizacja w nie istniejącej organizacji... Panie Daniel, postawię teraz
zasadnicze pytanie:  Dlaczego zabijał pan Górskich?
Daniel Bo świadomie wysłali na śmierć trzech młodych, wspaniałych chłopców...
Zaremba  Pan żyje.
Daniel  %7ładna dla mnie pociecha. A mój utracony czas? Moje życie skończyło się naprawdę w
1948
roku. Wszystkie następne lala spędziłem na próbie rozwiązania dręczącej mnie zagadki, a pózniej,
kiedy ją rozwiązałem, na wykonaniu wyroków. Pan powie zapewne, że był to samosąd. Zgadzam się
z tym, ale taką cenę musieli oni zapłacić.
Nawet bez ingerencji lekarza Zaremba i Karoń spostrzegli, że czas odłożyć badanie do jutra.
W toku dalszych przesłuchań odtworzono niektóre brakujące ogniwa długiego .łańcucha wydarzeń,
jakie się rozegrały przed piętnastu laty i pózniej  aż do dni ostatnich.
Daniel opowiedział o tych sprawach z największą szczerością nie licząc się ani trochę z tym. jaki
to wywrze wpływ na jego dalsze losy.
Cofnął się więc aż do dnia rozbicia bandy Koteckiego. W ruinach domu przy ulicy Sadowej, gdzie
rozegrał się tragiczny finał działalności bandy, Kotecki
 Wójcik  Keller, trafiony serią z pepeszy, w ostatnich chwilach swego życia szeptał gasnącym
głosem do Daniela:  Lutyński nie żyje... Mnie zostało już tylko kilka chwil.,. Poddaj się... Nie masz
żadnej szansy... Szkoda twego młodego życia... Pamiętaj o złożonej przysiędze, nie wolno ci podać
mego nazwiska... Jest ktoś, kto się tobą zajmie w więzieniu... Jest ich troje...
Są mi najbliżsi... Zawsze możesz na nich liczyć... Wybacz, ale moje ślubowanie... nie mogę podać
ich nazwiska".
W więziennej celi Daniel zaprzyjaznił się z pewnym mężczyzną o imieniu Florian, który wskrzesił
w nim nadzieję. Człowiek doświadczony, już niemłody, ale kochający życie i umiejący walczyć o
jego rato-wanie, napisał
Danielowi prośbę o ułaskawienie. Interwencja
okazała się skuteczna. Wyrok śmierci został
zamieniony na dożywotnie więzienie.
Daniel wiedział już teraz, że przyrzeczenie Kellera nie było majaczeniem konającego. Mial więc
podstawy ku temu, aby wierzyć, że tajemniczy opiekunowie z czasem znowu dadzą znać o sobie.
Mijały jednak lata i nikt nie zajmował się jego osobą. Aż do dnia, kiedy na mocy amnestii
zmniejszono mu karę do lat piętnastu. W tym też mniej więcej czasie, w innym więzieniu, spotkał
znowu Floriana. Spróbował
wysondować tego człowieka. Chciał wiedzieć, dlaczego Florian pomógł
właśnie jemu, a nie pomaga sobie samemu, skoro ma tylu oddanych i wpływowych przyjaciół poza
murami więziennymi.
 Wpływowych przyjaciół? O czym ty mówisz, chłopcze?  zdziwił się Florian.  Gdyby tacy
istnieli, nie gniłbym w tej dziurze. A z tobą sprawa jest całkiem prosta. Jesteś dobrym chłopcem.
Polubiłem ciebie. Nie chciałem, żebyś tak głupio zginął.
Daniel był wstrząśnięty do głębi. A więc taka jest prawda! Oddalenie wyroku śmierci zawdzięcza
nie
tamtym ze zwierzeń Kellera, ale podaniu przygotowanemu przez Floriana.
Przedterminowe zwolnienie zaś jedynie swemu poprawnemu zachowaniu się w więzieniu...
Nie potrafił jednak zrozumieć, dlaczego Keller wprowadził go w błąd. Jak mógł laki człowiek jak
on kłamać w chwili śmierci! Po głębszym namyśle odrzucił tę hipotezę: Keller działał w dobrej
wierze. To on został oszukany przez tamtych troje.
Teraz dopiero przyszedł czas na głębszą refleksję, na drobiazgowe przemyślenie wszystkich
faktów i domysłów, dotyczących działalności grupy Koteckiego
 Kellera. W rozplątywaniu tego węzła pomagał
mu Florian. To on zwrócił uwagę Daniela na kluczowe znaczenie epizodu z tajemniczym telefonem
do władz bezpieczeństwa, który położył kres ich działalności.
Szukanie odpowiedzi na pytanie, dlaczego swego czasu, podczas śledztwa, Zaremba ujawni! mu
ten fakt, wydawało się mniej znaczące niż ustalenie, kto i w jakim celu wtedy telefonował.
Bez wątpienia komuś zależało na gwałtownym
przerwaniu ich działalności, nawet za cenę fizycznego unicestwienia całej trójki.
Komu mogło na tym zależeć? Kto z uwagi na warunki konspiracji i układ stosunków w organizacji
czuł
się zmuszony do zastosowania środka tak drastycznego?
Podejrzenia Daniela, poparte przez sugestie Floriana, coraz bardziej obciążały te osoby, o których
przed śmiercią mówił Keller. Należała do nich, jak się zdaje, młoda i piękna dziewczyna, którą
Daniel " widział
raz jeden w towarzystwie Kellera. I wtedy Keller odpowiedział tak jakoś dziwnie...
Oczywiście  tylko ktoś doskonale znający charakter młodych z grupy Kellera, ktoś zorientowany
w ich pełnym oddaniu dla sprawy, ktoś, kto był
głęboko przekonany o ich absolutnej determinacji  mógł
mieć pewność, że przy konfrontacji z milicją ci sfanatyzowani młodzi ludzie będą walczyć do
końca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \