[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To dziwne, że złapaliście intruza tak daleko od
budynków. Przecież chyba nie macie patroli na całym
tak wielkim terenie.
Bezpieczeństwo traktujemy tu niezwykle poważ-
nie. Kilka tygodni temu w wyniku takiego wtargnięcia
mieliśmy pewne... nieprzyjemności na jednym z od-
ległych krańców posiadłości. By to się więcej nie
powtórzyło, wzmocniliśmy patrole na całym terenie.
Serce Rachel biło jak szalone. Jego uwaga zabrzmiała
jak echo jej wcześniejszych myśli. Czyżby mówił o uwol-
nieniu syna Easta Kirby ego? Nadal jednak nie wiedzia-
ła, dlaczego Braterstwo było w to zamieszane.
Jechali teraz kamienistą, jeszcze węższą ścieżką.
Na pewno zauważyłaś, że pułkownik Sutherland
przykłada wielką wagę do zachowania środków bez-
pieczeństwa. To dlatego przydzielił ci strażnika. Mam
nadzieję, że cię to nie uraziło.
Zaskoczona, Rachel starannie dobrała słowa.
Oczywiście, że to rozumiem. Człowiek z twoją
pozycją musi być ostrożny.
Kevin czasami nadmiernie niepokoi się o moje
bezpieczeństwo. No, w każdym razie, nasz młody żoł-
nierz został już zwolniony z tego obowiązku. Choć
nigdzie nie było żadnych oznaczeń, Caleb poruszał się
74 Kylie Brant
swobodnie po terenie. Było to absolutnie zbędne
i powiedziałem o tym Kevinowi. Jeśli już ktoś ma cię
pilnować, to wolę, żebym to był ja.
Szkoda, że nie mogła uwierzyć, że to tylko niewinny
flirt, że pod jego słowami nie kryje się nic złowieszczego.
Minęli dwóch żołnierzy w dżipie i Carpenter poma-
chał do nich uspokajająco ręką. Pewnie wracali z patrolu.
Caleb jechał teraz w stronę gór na południu posiadłoś-
ci. Milczeli i Rachel odezwała się dopiero na widok
jakiegoś dalekiego jeszcze budynku.
Co to?
Strzelnica.
Ledwo wypowiedział te słowa, Rachel odkręciła
szybę i wychyliła się przez okno.
Zatrzymajmy się.
Caleb zawahał się i chyba popełnił błąd, patrząc na
nią. W jej spojrzeniu było tyle nadziei, że nie mógł
odmówić.
Większość kobiet przejawia taki entuzjazm na
widok eleganckiego butiku. Kwiatów. Tańca.
Nie jestem większością kobiet wzruszyła ramio-
nami Rachel.
To za mało powiedziane, stwierdził w duchu Caleb.
Umiesz strzelać?
Znów wzruszyła ramionami i niecierpliwie odrzuciła
włosy do tyłu.
Jakoś sobie radzę. A ty?
Carpenter zwolnił, potem zakręcił szerokim łukiem.
Też jakoś sobie radzę przedrzeznił jej ton.
Widząc, że spełnia jej prośbę, nagrodziła go pełnym
zachwytu uśmiechem. Mocniej zacisnął palce na kierow-
nicy. Boże, ależ ta kobieta jest niesamowita. Zdał sobie
Niepokonana 75
sprawę, że to pierwszy szczery uśmiech, jaki widzi na jej
twarzy. Niekontrolowany, bez tego uprzejmego dystan-
su, jaki zazwyczaj zachowywała. W swej spontaniczności
była rozbrajająca.
Twoim adoratorom twoje zainteresowania na pew-
no wydają się trochę... ekscentryczne.
Ostrożność wróciła, a wraz z nią logika. Rachel
ostrożnie dobrała słowa.
Chyba po prostu wychowano mnie trochę inaczej,
niż większość dziewcząt. Ojciec zaczął uczyć mnie
strzelania, kiedy miałam osiem lat.
Dopiero po jego śmierci mogła przestać ćwiczyć. Nie
wzięła do ręki pistoletu aż do chwili, kiedy podjęła pracę
w SPEAR. Dawne umiejętności przydały się. Była
najlepszym strzelcem w agencji. Szczerze mówiąc, miała
dwa powody, by obejrzeć strzelnicę. Chciała nie tylko
postrzelać sobie, ale i zobaczyć choć część uzbrojenia
dostarczonego zapewne przez Simona.
No, to zobaczmy, co jesteś warta.
Caleb zatrzymał się przed dużym budynkiem
w kształcie litery L. Rachel wyskoczyła z auta, zanim
zdążył zaparkować. Spojrzała na północ, w stronę, skąd
przyjechali. Dom z tej odległości był niewidoczny.
A więc jeśli zechce zbadać każdy zakamarek posiadłości,
będzie jej potrzebny samochód.
Weszła za Calebem do budynku. Kiedy rozmawiał ze
stojącym za kontuarem żołnierzem, omiotła szybkim
spojrzeniem wiszące na ścianach gabloty z różnymi
rodzajami broni.
Jak leci, Tommy?
Wszystko dobrze.
Mężczyzna, z którym rozmawiał Caleb, był niski
76 Kylie Brant
i krzepki, z ogoloną głową i wielobarwnymi, nie zdradza-
jącymi żadnych uczuć oczami. Z nosem boksera i czujną
miną wyglądał na ulicznego twardziela. Pod jej tak-
sującym spojrzeniem nawet nie mrugnął.
Tommy Mahoney. Rachel Grunwald przedstawił
ich sobie Carpenter. Tommy i ja w przeszłości razem
pracowaliśmy. Kiedy zakładałem Braterstwo, sam wybie-
rałem wielu rekrutów i Tommy był jednym z pierw-
szych. Jest pierwszorzędnym żołnierzem i wie o broni
wszystko, co warto wiedzieć. Rachel prosiła, żebyśmy się
tu zatrzymali, pewnie chce się trochę popisać zwrócił
się do Tommy ego. Zamierzałem jej pokazać kilka
malowniczych widoków, ale najwyrazniej bardziej ją
pociąga zapach prochu niż kwiatów.
Rachel zignorowała drugie zdanie i przyczepiła się do
pierwszego.
Popisać?
Przepraszam. Choć mówił z powagą, w jego
oczach błyskały wesołe ogniki. Może rzeczywiście
trochę przesadziłem. Powinienem raczej powiedzieć, że
chcesz dać pokaz swojej sprawności. Ujawnić talent.
Ignorując Tommy ego, który z uwagą słuchał tej
wymiany zdań, Rachel uniosła brwi.
Czyżby twoje umiejętności strzeleckie były tak
samo niewielkie jak w walce wręcz? Może powinieneś
więcej ćwiczyć?
Ominęła ich i podeszła do gablot z bronią. Wiedziała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]