[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pieniędzy.
- Chociaż uważam, że nie jestem głupi, nie potrafię zgadnąć, po co ci
pieniądze. Dałem ci swoją kartę kredytową.
- Potrzebuję swoich pieniędzy.
- Możesz traktować moją kartę kredytową jak własną.
Spojrzała na niego z desperacją.
- Potrzebuję prawdziwych pieniędzy.
- Mamy dwudziesty pierwszy wiek. Karta kredytowa to prawdziwe pie-
niądze - powiedział przeciągle, z kpiną w oczach. - Na co potrzebujesz tych
 prawdziwych pieniędzy"?
- Przede wszystkim po to, by ci płacić. Twoja karta nie rozwiąże tego
problemu. Nie mogę jej wykorzystać, by ci zapłacić, prawda?
Zapadła złowroga cisza.
S
R
- Pracujesz, żeby mi płacić? Stąd masz pieniądze, które mi dałaś? - Ro-
zejrzał się po restauracji. - Ostatnie trzy dni spędziłaś tutaj?
- Tak. Co w tym złego? Twój ojciec jest zajęty, a ty pracujesz. Nie wszy-
scy mają konta z milionami w banku szwajcarskim. Wydałam wszystkie pie-
niądze, które przywiozłam. - Spostrzegłszy, że klienci przysłuchują się tej wy-
mianie zdań, próbowała ponownie się odsunąć, ale tylko zacisnął uchwyt.
- Musimy porozmawiać.
- Możliwe, ale nie tu i nie teraz. Wszyscy na nas patrzą, Angelosie.
Zmarszczył lekko brwi i rozejrzał się.
- Idziemy stąd.
- Ty idziesz. Ja zostaję. Może nie cenisz mojej pracy, ale tylko to potra-
fię. Jeśli mnie nie puścisz, żebym mogła obsłużyć tamtych ludzi, zwolnią mnie.
- To nic. I tak tu nie wrócisz. - Angelos rzucił kilka zdań po grecku w
stronę właściciela tawerny, który energicznie pokiwał głową.
- Przepraszam. - Machnął ręką w stronę Chantal, odprawiając ją. - Nie
wiedziałem, kim jesteś.
- Co to miało znaczyć? - Gdy jej pracodawca zaczął sam czyścić stoliki,
spojrzała na Angelosa. - Kim według niego jestem?
- Jesteś moja - odrzekł, przyciągając ją zaborczo do siebie. - A teraz oboje
wychodzimy. - Ruszył do samochodu, ciągnąc ją za sobą.
- Zaczekaj! To moja praca.
- Już nie.
- Muszę pracować.
- Nie, jeśli celem pracy jest zdobycie pieniędzy dla mnie. - Podniósł ją i
posadził na fotelu pasażera. - Dokończymy tę rozmowę na osobności. Niena-
widzę publicznych scen.
- To przestań dawać ludziom powód, żeby się gapili.
S
R
- Nie chcę, żebyś pracowała - warknął, wskakując do auta z gracją dzi-
kiego kota. - Nie musisz pracować.
- Muszę. Jeśli nie pozwolisz mi płacić, będę się czuła jak twoja...
- Moja kto? - Wcisnął gaz i samochód wystrzelił do przodu z gardłowym
pomrukiem. - Kim jesteś, Chantal?
- Angelos, proszę, zawiez mnie z powrotem!
- Nie będziesz tam pracować.
- Nie rozumiem, czemu tak się złościsz.
- Nie rozumiesz? - Z wściekłością zmieniał biegi. - Widok mojej kobiety
podającej drinki w barze nie wpływa dobrze na mój nastrój.
- Mówisz jak jaskiniowiec. - Choć starała się ze wszystkich sił, nie mogła
powstrzymać radości na dzwięk słów  moja kobieta".
- I dobrze. Taki jestem - w tonie jego głosu nie było ani nutki żalu. - Czy
naprawdę chcesz mi wmówić, że wolisz stać cały dzień, harując za minimalną
pensję, niż leżeć przy basenie?
- Tak! Aączy nas... - zabrakło jej słowa - ...intymny związek, więc nie
mogę pozwolić, byś za mnie płacił.
- Gdyby nie łączył nas intymny związek, nie płaciłbym za ciebie. Cenię
twoje zasady, ale przesadzasz. Koniec z tym.
- Nadal myślisz, że chcę ci w ten sposób zaimponować? - Zauważyła, że
oddalają się od portu, skręcając ku wzgórzom, a Angelos pokonuje przerażają-
co ostre zakręty, zaciskając z całych sił dłonie na kierownicy.
- Tak, ale to moja wina. Moje komentarze na temat Isabelle Ducat i by-
łych żon mojego ojca nie były pochlebne. Ale nie dotyczyły ciebie. Ty jesteś
inna.
- Tak, jestem inna. - Modliła się, by zwolnił. - Nie chcę być utrzymanką.
Muszę sama za siebie płacić. Muszę coś robić.
S
R
- Potrafię wymyślić milion rzeczy, które możesz robić, i żadna nie wy-
maga żonglowania talerzami w restauracji. Nie chcę więcej słyszeć o pracy i o
płaceniu mi.
- Tu nie chodzi o ciebie, tylko o mnie. - Przytrzymała dłonią włosy, które
wiatr rozwiewał wokół jej twarzy. - Nawet gdybyś nie wspominał o tamtych
kobietach i tak nalegałabym, by płacić za swoje utrzymanie.
- Dlaczego?
- Gdybym nie płaciła, czułabym się jak... - urwała, ale było za pózno.
Angelos zatrzymał samochód na poboczu i spojrzał na nią gniewnie.
- Jak byś się czuła? Powiedz. Chcę wiedzieć.
- Jakbyś mi płacił za seks.
- Czyli sprawiam, że czujesz się jak prostytutka?
Skuliła się w sobie na dzwięk tego słowa.
- Nie, tego nie powiedziałam...
- Czy kiedykolwiek oferowałem ci pieniądze w zamian za seks? - zapytał
ostro.
Pokręciła głową, walcząc z ogarniającymi ją mdłościami.
- Nie, ale...
- Nie ma żadnego ale. Myślisz, że przywiozłem cię do Grecji, by cię
uwieść?
- Nie, ale zwykle tak postępujesz, a teraz się złościsz, bo ja nie chcę się
temu podporządkować. Zpisz z kobietą, obsypujesz klejnotami, dopóki ci się
nie znudzi, a potem szukasz kolejnej. - Po co wdała się w tę dyskusję?
- Zwykle tak postępuję? Pozwól, że przypomnę ci, jak z nami było, agape
mou. Cztery dni temu kochałem się z tobą w basenie, w miejscu widocznym
prawie z całej willi...
- Jesteś bardzo namiętnym mężczyzną.
S
R
- Jestem też mężczyzną, który dba o prywatność, którego trudno oderwać
od pracy. Te cechy najwyrazniej zniknęły, odkąd przyjechałaś do Grecji.
- Odkąd przyjechaliśmy, pracowałeś codziennie.
- Odkąd przyjechaliśmy, spędziłem około osiemnastu minut przy kompu-
terze, większość czasu poświęcając na rozwiązywanie problemu, który sam
spowodowałem brakiem koncentracji.
Minęła chwila, nim zrozumiała sens jego słów.
- Nie mogłeś się skupić?
Przez chwilę milczał, bębniąc niecierpliwie palcami w kierownicę.
- Nigdy nie spędziłem tyle czasu tak bardzo bezużytecznie.
- No cóż. - Chantal oblizała wyschnięte wargi. - To chyba normalne w
nowym związku.
- To nie jest normalne dla mnie. Tak samo jak kłótnie w miejscach pu-
blicznych, zapominanie o antykoncepcji i skręcanie nie tam gdzie trzeba, gdy
prowadzę. Takie zachowania nie są typowe dla mnie.
Zerknęła przez ramię.
- To nie jest właściwa droga?
- A widzisz port? - zapytał z desperacją w głosie.
- Sądziłam, że celowo mnie tu przywiozłeś.
- Byłem tak zaślepiony gniewem, że skręciłem w lewo zamiast w prawo.
- Spojrzał na nią. - Dlaczego cię to śmieszy?
- Nie dostrzegasz w tym nic zabawnego? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \