[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i...
- Otrzymałem polecenie, żeby odstawić panienkę na lotnisko - oświadczył nagle
Klemens.
115
- Nie, dziękuję, wezmę taksówkę - rzekła Irsa.
- Ale pani Garp-Howard...
- Od tamtej pory pani Garp-Howard zdążyła już dostać ataku serca. Ważniejsze jest
teraz, żebyście jak najszybciej zawiezli jej doktora. Ja sobie poradzę.
Wpadasz we własną pułapkę, droga Edno, pomyślała z satysfakcją. Klemens nic więcej
nie powiedział, ale miał bardzo zdecydowaną minę.
Gdy dotarli do nabrzeża, próbował wyskoczyć na ląd przed nią, ale Irsa go uprzedziła,
błyskawicznie znalazła się na kei. Poprzedniego dnia widziała postój taksówek i teraz
modliła się w duchu, żeby stał tam jakiś samochód.
Taksówka czekała i zanim Klemens zdążył zacumować łódz i dobiec do własnego auta,
ona była już dawno w taksówce, która wiozła ją w stronę miasta.
Poprosiła kierowcę, by jechał z największą dopuszczalną szybkością, a może jeszcze
trochę szybciej. W rekordowym czasie dotarła do celu i znalazła się w poczekalni doktora
Leino. Taksówkarzowi poleciła powiedzieć, gdyby go ktoś o to pytał, że odwiózł ją na
lotnisko, i wręczyła mu ekstra banknot za tę przysługę. Był to młody człowiek i naturalnie
bardziej go interesowała dziewczyna niż jakiś stary sternik łodzi, więc Irsa nie musiała się
obawiać, że ją wyda.
Doktor Leino nie zaczął jeszcze codziennych przyjęć pacjentów, więc Irsa mogła z nim
porozmawiać kilka minut w gabinecie.
- Sprawa dotyczy Rustana Garpa - poinformowała.
- Domyślam się, że chodzi o juniora?
- Tak, to mój najlepszy przyjaciel i chciałabym dla niego wyłącznie dobra. Ja wiem, że
pana doktora obowiązuje tajemnica zawodowa, ale problem jest niezwykle poważny.
Dlaczego, to wyjaśnię pózniej. Czy może mi pan powiedzieć, jakie są szanse, żeby
odzyskał wzrok?
Doktor odchylił się na krześle i zastanawiał się przez jakiś czas, zanim odpowiedział:
- Nasze oko to bardzo skomplikowane urządzenie, panno Folling. I niesłychanie
wrażliwe. W przypadku Rustana... Tak, trzeba się liczyć z faktami: wtedy, kiedy stało się
nieszczęście, został po prostu zaniedbany. Wtedy, kiedy stracił wzrok. Ja nie miałem z
tym nic wspólnego, ale wiem, że jezdził na badania do Helsinek i tam dawano mu spore
szanse. Powinien był być operowany, jak tylko w szpitalu zwolni się miejsce. W tym
czasie mieszkał w instytucie dla niewidomych. Zanim doszło do operacji, wróciła jego
rodzina z Australii, a potem coś się musiało stać z jego miejscem w kolejce, albo ktoś coś
116
przeoczył, albo szpital skreślił go przez pomyłkę czy może na czyjeś polecenie, nie
wiadomo, dość że nigdy operowany nie był, nikt też nie usiłował wyjaśnić sprawy ze
szpitalem. Dopóki w ich zakładach nie pojawił się Viljo Halonen. Rustan miewał niekiedy
straszne bóle głowy i Viljo zaczął badać jego oczy. Odkrył wtedy, że chodzi o
uszkodzenie, które można było operacyjnie skorygować już dawno temu. Ale czy teraz
jeszcze można? Prawdopodobnie jest już za pózno.
Irsa jęknęła zgnębiona.
- No a Rustan sam? On się wcześniej operacji nie domagał?
- Nie. Rodzina musiała widocznie uznać, że przypadek jest beznadziejny. Tak go w
każdym razie informowano. Sam już nie wiem. Teraz doszło do tej operacji dlatego, że
właśnie Rustan tak rozpaczliwie o nią prosił. Ale nie oczekujemy cudów.
Irsa poczuła ukłucie w sercu.
- Operacja doszła do skutku, powiada pan?
- Oczywiście, przecież musi pani o tym wiedzieć. Teraz powinno już być po zabiegu,
chociaż to dziwne, że nie dostałem żadnej wiadomości ze Szpitala Karolińskiego.
Wysłaliśmy go do Sztokholmu, bo tutaj w Finlandii musiałby zbyt długo czekać. A pani o
niczym nie słyszała?
Oj, pomyślała Irsa. Oj, oj, teraz znowu się wszystko wywróciło do góry nogami! Bo skoro
jest tak, jak mówi doktor, to ze szpitala rzeczywiście ktoś dzwonił. Dlaczego więc rodzina
Rustana twierdzi, że było to oszustwo?
Potrzebowała trochę czasu, żeby to wszystko przetrawić, na razie nie dostrzegała
żadnego związku pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami.
- Doktorze Leino, Rustan nigdy nie dotarł do Szpitala Karolińskiego. Został oszukany. Nie
wiem tylko, jak do tego doszło ani w jakim celu to ukartowano. Teraz wiem tylko jedno:
prosto stąd idę na policję!
- Nigdy tam nie dotarł? - zapytał doktor wstrząśnięty. - Niczego nie pojmuję.
- Ani ja! Rustan przyjechał do Sztokholmu, a tam poinformowano go, że operacja musi
zostać na jakiś czas odłożona, bo należy mu przeszczepić rogówkę, a w tej chwili brak
odpowiedniego dawcy.
- Przeszczepić rogówkę? Przecież to w jego przypadku nie ma najmniejszego sensu!
Irsa wstała gotowa do wyjścia.
117
- Czy sądzi pan, że istnieje jeszcze szansa, by przyjęto go do szpitala?
Lekarz miał zatroskaną minę.
- Trudno mi powiedzieć. Kontakt został zerwany, a niestety, kolejki są długie i jeśli chory
przegapi swoje miejsce, to potem może być trudno.
- Och, biedny Rustan - westchnęła Irsa.
Stary doktor wstał i położył jej rękę na ramieniu.
- Proszę iść na policję, panno Folling! To wszystko wydaje mi się bardzo skomplikowane
i, powiedziałbym, mętne. I proszę mi pózniej powiedzieć, jak się sprawy mają, dobrze?
Zrobię wszystko, żeby Rustan otrzymał kolejny termin operacji, ale szczerze mówiąc, nie
sądzę, żeby można było wiele dla niego zrobić. Myślę, że trzeba spojrzeć prawdzie w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \