[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ani jednej chmurki.
Zmęczeni, zasnęli bardzo prędko.
Sol obudziła się na ostry krzyk Kira. Usiadła gwałtownie, zmarznięta i mokra z
jednego boku, z mchem we włosach i odciśniętym wzorem na policzku.
Zdezorientowana rozejrzała się dokoła. Kiro rzucił się na jakąś postać, która stała z
głową zanurzoną w jej przepastnej, wypełnionej po brzegi różnościami torbie. Ku swemu
przerażeniu ujrzała, że w półmroku oczy stwora jarzą się czerwono.
- Ach, nie! - jęknęła.
Skąd wzięła się tu ta bestia?
A potwór ochrypłym głosem syczał do Kira:
- Wy łotry, chowacie jedzenie tylko dla siebie, a nam każecie głodować!
Kiro wyciągnął obezwładniający pistolet i strzelił. Siła uderzenia odrzuciła mężczyznę
w tył. Upadł na ziemię i już się nie podnosił.
- Co za szczęście, że ty... - zaczęła Sol, która zdążyła podnieść się na nogi. Nagle
gwałtownie urwała. Zewsząd świeciły czerwone ślepia. Usłyszała czyjś prędko przerwany
krzyk.
- Niech ktoś nam pomoże, prosimy - szepnęła cicho.
Kiro podał jej pistolet.
- Strzelaj! - powiedział. - Strzelaj po kolei do wszystkich potworów, one zabijają
naszych przyjaciół!
Sol wzięła broń z jego ręki i wycelowała w najbliżej stojącą bestię. To nie jest wcale
broń obezwładniająca, uświadomiła sobie, ale cóż, niech będzie jaka chce, dodała zaraz,
zobaczyła bowiem martwą Meduzę i ogarnęła ją potworna wściekłość. Gdy jednak nadbiegł
wieśniak z Ciemności, oddała mu pistolet, przypomniała sobie bowiem, że przecież ma
własną broń, taką, która tylko obezwładnia.
Bestie zdołały dokonać katastrofalnych zniszczeń, dookoła leżały martwe istoty z
baśni, a także kilku niewolników, którzy nie ulegli działaniu Aowcy.
Sol zawołała:
- Grendelu, smoku, zostańcie tam, gdzie jesteście! Oni są śmiertelnie niebezpieczni!
Rozszlochała się zrozpaczona, gdy spostrzegła, jak wiele istot zdążyły zgładzić bestie.
Musiały działać bardzo prędko, zachowując całkowitą ciszę. Bez skrupułów już strzelała do
każdego napotkanego potwora. Jej pistolet, co prawda, nie był śmiercionośną bronią, lecz
wieśniak i Kiro, który odstąpił swój pistolet obezwładniający innemu rozumnemu
niewolnikowi, strzelali tak samo bez oporów jak ona - strzelali, by zabić. Niewolnicy zła
wkrótce zostali pokonani. Większość już nie żyła, a tych, którzy leżeli tylko oszołomieni,
dobito bez litości.
W lesie zapadła cisza, przerywana od czasu do czasu zduszonymi jękami rannych.
Kiro przymknął oczy.
- Musimy przeliczyć żywych i opatrzyć ich zranienia.
Pomagali wszyscy, którzy mogli. Przy życiu pozostało dziewięciu niewolników i
pięćdziesiąt baśniowych istot.
- Nie w taki sposób chciałam zredukować gromadę zmierzającą do Królestwa Zwiatła
- powiedziała cicho Sol do Kira. - Tak strasznie mi przykro!
- Mnie także, nic więcej nie umiem powiedzieć. One sobie na to nie zasłużyły, tak
długo wszak cierpiały przez chorą wyobraznię ludzi.
- Stali się naszymi przyjaciółmi i tak się cieszyli na życie, jakie ich czeka w
Królestwie Zwiatła. A ci dzielni dobrzy niewolnicy, którzy zginęli z rąk towarzyszy niedoli...
Dlaczego oni musieli zginąć?
- Z powodu odwiecznej prawdy: umierają dobrzy, ponieważ to ich mordercy są zli. Ci,
z których świat nie ma pożytku ani radości, uważają się za lepszych od innych ludzi, więc ich
zabijają. Nie ma chyba bardziej wypaczonego poglądu. Chcielibyśmy przecież ocalić ofiary, a
nie tych wynaturzonych nędzników.
Wspólnie pogrzebali zmarłych w dwóch znacznie oddalonych od siebie grobach.
Doprawdy, bardzo starannie oddzielili dobro od zła. Sol przez cały czas nie przestawała
popłakiwać i przeklinać takiej niesprawiedliwości, pięknie też przystroiła grób przyjaciół i
życzyła im wiecznego spokoju w nirwanie czy tam, gdzie teraz przebywali.
Wreszcie opuścili to miejsce, milczący, przygnębieni. Ich grupa liczyła teraz
sześćdziesiąt jeden istot. Sol przez cały czas trzymała Kira za rękę, a Grendel i smok starali
się zbytnio od nich nie oddalać, jak gdyby chcieli ich uchronić przed kolejnym atakiem.
Dużo pózniej, gdy wspięli się na wzgórze, dostrzegli wreszcie pierwsze blaski z
Królestwa Zwiatła.
Mieli przed sobą jeszcze bardzo długą drogę. Królestwo Zwiatła zasłaniały częściowo
inne pasma wzniesień, lecz mimo to Sol i Kiro usłyszeli nabożne westchnienie, jakie wyrwało
się z wielu piersi.
- Meduza powinna to zobaczyć - szepnęła Sol i na nowo wybuchnęła płaczem. -
Wszyscy powinni ujrzeć ten widok, postacie z baśni i niewolnicy! - Po chwili, pragnąc zająć
myśli czym innym, spytała Kira: - Czy wiesz, gdzie jesteśmy?
- Nie jestem całkiem pewien - odparł wolno. - A czy wy wiecie? - zwrócił się do
wieśniaków z Ciemności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \