[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Czy opowiadałbym to pani, gdybym rzeczywiście był wmieszany w jakąś podejrzaną
historię? Kręcę się po tej okolicy. No tak. Ale zamiast kręci się wystarczy użyć słowa
spaceruje , a moje zachowanie zaraz będzłe wyglądało inaczej. Jestem na urlopie i
odbywam spacery po lesie i okolicy. Pani by chyba tak samo czyniła, będąc tu na
wypoczynku? Oświadczam, że pan Karol jest stokroć bardziej podejrzany ode mnie. Niby to
chodzi ciągle na ryby a czy złowił choć jedną?
- On tylko udaje, że łowi, bo jest detektywem. Udajc, że łowi, a naprawdę to on przez
lornetkę obserwuje okolicę.
- Ach, tak?...
- Nie było go prawie przez całą noc. Zapewne kogoś śledził. Może już wpadł na trop
człowieka, który naszemu profesorowi proponował sprzedaż zbiorów dziedzica Dunina?
- Może - przytaknąłem.
Nie zamierzałem Zaliczki wtajemniczać w swoje sprawy ani przekonywać jej, że pan
Karol jest w rzerzywislości stokroć bardziej podejrzany ode mnie. Zaliczka była naiwna jak
dziecko. Nie przeszkadzało to wcale, że w dziedzinie jej najbliższej, to znaczy: antropologii,
można ją było uważać za bardzo uczoną białogłowę . Nie tylko wiele wiedziała, ale także
umiała ladnie przekazywać swoje wiadomości.
Tego dnia znowu mogłem się o tym przekonać, gdy nadszedł Wilhelm Tell i Borówka.
- Zorganizowaliśmy zasadzkę na kłusowników - wyjaśnił Tell - Sokole Oko
i reszta naszego zastępu zaczaili się w lesie i obserwują sidła zastawione
przez kłusowników. Wieczorem ja i Borówka ich zluzujemy. Teraz, w
południer nie ma chyba nadziei, żeby zjawili się kłusownicy, ale wieczorem
może być gorąco, prawda? Powiedzieliśmy naszemu drużynowemu o
wczorajszym spotkaniu z kłusownikami, musieliśmy przecież wytłumaczyć
się z tak póznego powrotu do obozu. I gdy ktoś z nas da znać, że
kłusownicy są w pobliżu, w obozie ogłoszą alarm. Jeśli pan usłyszy ostry
alarmujący głos trąbki, proszę biec nam na pomoc. Spróbujemy schwytać
kłusowników. Teraz, gdy utopiliśmy im broń, nie są chyba niebezpieczni.
- Mam nadzieję - powiedziałem - że wasz drużynowy zawiadomił milicję o sidłach
rozstawionych w lesie. Mimo wszystko jesteście przecież tylko młodymi chłopcami i wcale
mi słę nie wydaje słuszne, abyście narażali się na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Ci
kłusownicy to, zdaje się, ludzie zdecydowani na najgorsze.
- Owszem. Milicja jest powiadomiona - kiwnął głową Wilhelm Tell.
Ale moje słowa zapewne uraziły ich dumę, bo zaprzestali ze mną rozmowy. Poprosili
Zaliczkę, żeby wyrysowała im drzewo rodowe człowieka, o którym im wczoraj opowiadała.
Okazało się bowiem, że gdy wrócili do obozu i chcieli innym chłopcom wytłumaczyć, jak
wygląda sprawa pochodzenia człowieka, zamiast drzewa rodowego wyrysowali grzyb rodo
wy , jak osądzili, nie bez złośliwości, koledzy.
Zaliczka wzięła do ręki cienki patyczek i poczęła kreślić na piasku coś w rodzaju
grubego pnia drzewa.
- Ten pień - rozpoczęła - to dryopithecus, czyli pramałpa człekokształtna. Był to
dziwaczny stwór, trochę przypominający małpę, a trochę człowieka. %7łył on na dużych
połaciach ziemi i chyba w dość odmiennych warunkach, skoro te właśnie odmienne warunki
bytowania spowodowały w ciągu tysięcy lat, że dryopithecus począł się różnicować. Tak więc
na przykład dryopitheki żyjące w chłodniejszym klimacie stawały się inne niż te, które żyły w
cieplejszym. Prawdopodobnie najwcześniej od tego wspólnego pnia oddzieliły się gibbony,
bardzo śmiesznie wyglądające małpki. Rysuję oto gałązkę wystrzelającą z prawej strony
grubego pnia... Potem, równocześnie, wyrastają z prawej strony pnia dwie nowe gałązki - to
małpy człekokształtne: goryl, szympans, orangutang. Ale i z lewej strony pnia wyrasta gruba
gałąz - to australopithecus, czyli przedczłowiek, pierwsze ogniwo w łańcuchu ewolucji
człowieka.
- Jak wyglądał przedczłowiek? - dopytywał się Tell.
- Najprawdopodobniej wzrost jego sięgał około 130 centymetrów. Miał budowę ciała
zbliżoną do człowieka, był istotą ruchliwą i zwinną, która chodziła i biegała wyłącznie na
dwóch nogach. Jego pożywienie stanowiły kraby, jaszczurki, pawiany, a nawet zwierzęta
kopytne. Australopithecus miał mózg chyba znacznie większy niż współczesne nam małpy
człekokształtne. Z czasem australopithecus przekształcił się w istotę zwaną pithecanthropus,
czyli praczłowiek. Na podstawie wykopanych szczątków kostnych można się domyślać, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]