[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dzieci często grały z mamutem, zmuszając jego nabierać trąbą wodę, a potem polewać ich wodą.
Mamutowi dostarczała przyjemność patrzeć, jak skaczą i radośnie piszczą małe dzieciaki.
Ogromna błogość dostarczała mamutowi, kiedy specjalnym instrumentem, podobnym na grabie,
wyczesywali jego sierść. Człowiek przemywał ją, wysuszał, a potem używał dla własnych potrzeb, na
przykład do urządzenia pościeli.
Polować na mamuty u tych ludzi nie było konieczności. Nawet według tej informacji, którą
przeczytałeś w folderze, można to określić. W niej jedno przeczy innemu.
- Dlaczego przeczy?
- Sam rozważ. Pierieczyslajetsa masa przeróżnej zwierzyny, którą można z lekkością złapać przy
pomocy specjalnych pułapek i w potrzebnej ilości. Zabiwszy mamuta, wagą w 6 ton, człowiek nie byłby
w stanie zjeść natychmiast wszystkiego jego mięsa.
- A jeśli wielu ludzi?
- Dużo być nie mogło. Nie żyli ludzie w starożytności tak skuczenno, jak teraz w miastach albo
osiedlach. Każdy rodzaj miał swoje użytki. Każda rodzina ma swoje terytorium, swój dom. Na placu w 3
kilometrze mogło zamieszkiwać nie powyżej 100 ludzi. Zjeść szestitonnuju gaszę oni nie mogli za 2-3
dnia, nawet jeśli by oprócz mięsa niczego więcej w jedzenie nie używali. Psujące się mięso zaczęłoby
rozkładać się, przyciągać do siebie ogromną ilość owadów, mogło wezwać epidemię.
- Ale, można, oni zapraszali do siebie w gościach na ucztę ludzi z innych terytoriów?
- Jaki sens iść trochę kilometrów zaledwie dla tego, żeby pojeść mięsa, którego i w domu do woli?
- Ale jeśli mówicie, że rozkładająca się tusza mamuta mogła przedstawiać grozbę powstania epidemii,
to taki samemu grozbę mógł przedstawiać i domowy mamut, kiedy umierał.
- Włodzimierz, mamut nigdy w rodzinie nie umierał. Kiedy starzał się on, pribliżeńje śmierci czuł, od
domu odchodził niedaleko, trąbił trzy razy, a potem szedł daleko na cmentarz dla mamutów i umierał.
Winny jesteś to znać i sam, przecież i teraz tak robią dzikie indij-skije słonie. Przed śmiercią protrubiw,
oni opuszczają swoje stado.
- Tak znaczy, u nas bardzo priewratnoje rozumienie o wyżywieniu dawnych ludzi?
- I, to tak. Być może dlatego, żeby dzisiejsze barbarzyństwo w odniesieniu do zwierząt usprawiedliwić.
Czym dalej w głąba historii, tym mniej ludzi, używających mięso, można spotkać. Im w wystarczającej
ilości chwytało roślinnego jedzenia. A z zwierzęcej tylko to jest używane, że człowiekowi oddawały sam
zwierzęta, mleko i jajka, na przykład. %7łołądki ludzi pierwszych ucierpieć mogli od mięsa.
Jeszcze dowodem tego, czym chęć dla pierwotnych ludzi nie była podstawowym zródłem wydobycia
jedzenia, jest jej antiracionalnost' w porównaniu do innym sposobem otrzymania jedzenia.
- Jakim innym?
- Od priruczjonnych, udomowionych zwierzęcych. Wyobraz sobie człowieka, w gospodarce którego
jest mamonticha, krowa, koza, którą można doić, otrzymując codziennie pierwszego gatunek świeży
produkt. Jest u człowieka w gospodarce i udomowiony ptak: Gęś, kaczka, kura, przynoszące jemu jajka,
nie żądające za sobą szczególnego odejścia. Jest możliwość wziąć część miodu i pylcy przy pczjoł,
mnóstwo korniepłodow i jadalnych traw też znajdują się nie daleko. I nagle człowiek niby schodzi z
rozumu. On zabija wszystkich domowych zwierząt, które, oprócz razem pozostałego, jeszcze i chroniono
jego sen, zjada ich i zaczyna polować na dzikich, poddając się niebezpieczeństwu i już nie gwarantując
sobie i swojej rodzinie regularności wyżywienia świeżymi produktami.
W miejsc przyjaznym otoczeniu i miłości do niego domowych zwierząt on otrzymuje wyłącznie
agresywną środę, w której wyżyć jego rodzinie, można powiedzieć, prawie nie można.
- Ale czy pierwsi ludzie natychmiast zaczęli zajmować się oswajaniem i tresurą zwierzęcych? Być
może, takie wydarzyło się w pózniejszym okresie?
- Tak nie byłoby dla człowieka żadnego póznego okresu, jeśli by on natychmiast wykazał się jak
agresor. Ty że znakiem, Władimirze, z faktami, kiedy okazujący się w lesie niemowlęcia mogły
wykarmiać nawet drapieżne wilki, a w tym sam lasowi dorosłego wilcze stado mogło rozerwać. Dlaczego
taki różny stosunek do człowieka?
- Mi trudno powiedzieć.
- Dlatego, że w pierwszym razie człowiek-niemowlę nie ma agresji, a w drugim - agresja i strach być
obecnym i tworzą otaczającej środzie dyskomfort.
W pierwszych ludziach nie było uczucia strachu i agresji, w nich przeważała miłość i autentyczne
zainteresowanie do otaczającemu ich światu. Dlatego oni w ogóle nie musiani tracić szczególnych
wysiłków do oswajania i tresury zwierzęcych i ptaków, dla nich głównym było określić przeznaczenie
każdego drania, spotykającego się na Ziemi. Oni to i robili. Co dotyczy zwierzęcych, to tobie już
wiadomo: Najwyższym dobrem dla nich jest uczucie miłościami i uwagą do niego człowieka.
Po raz pierwszy mięso użył niepełnowartościowy człowiek, od tego, poszła energia Miłości. On niby
by z rozumu zszedł albo zachorował na chorobę samej strasznej. Choroba ta i do dzisiejszego dnia
przyszła.
- Ale jaki związek może być między miłością i początkiem użycia mięsa człowiekiem?
- Prosta. W miłości żyjący człowiek do mordu nie zdolny.
- Można. A możecie określić, dlaczego umarły te dzieci 25 tysięcy lat wstecz? Dlaczego oni są tak
niezwykle pogrzebani, główka jest do główki?
- Mogę, oczywiście, ale opowiadanie długim bardzo będzie. Do tego sam, nie dlaczego ich śmierć
dogoniła ci teraz określać koniecznie trzeba, a dla czego?
- Dla czego?
- Oto ty znowu, Władimirze, pytania zwarte zadajesz. Sam lenisz się myśleć. Ty tylko nie obrażaj się
na mnie za słowa takich, jak tam, w tajdze, ciebie obraza ogarnęła. Ty lepiej wmyślić, jaki w moim
opowiadaniu jest sensem? Szkoda większa będzie od niego, kiedy nie nauczysz się samego myśleć.
Mówię, słuchasz i w ten czas myśl nie pracuje twoja nad własnymi wnioskami, skoro konstatuje
moich.
Przed sobą postawił cel w przeszłości znalezć warunek, w których mogła żyć wiecznie miłość z ludzmi
i w dzień dzisiejszy zwrócić, to jest dobre, droga jest ich poprawna i cel jest najważniejszy z wszystkich.
Określić próbujesz, od jakich wieków z ludzmi miłość żyła, patrz, przed tobą jest data, myśl. Przed
tobą leżą szkieletu dziecięcych dwaj. Ich śmierć w tak młodym wieku jest bezsensowna, kiedy nie będą w
stanie ludzie określić, jaka ważna skryta informacja w pogrzebaniu ich.
Ich śmierć sens zyska, jeśli wezmiesz informację teraz.
Nie obraziłem się na starca za wyrażenie o lenistwie rozumu. Mi dawno zostało zrozumiale: On,
używając jakieś swoje przyjęcia, nie raz próbuje uczyć jakoś inaczej posiadać własną myśl. Ale przecież
nie przechodziłem tej szkoły, że oni, pracując nad swoją myślą od dzieciństwa. Uczyłem się w zwykłej
szkole, która, można, jak raz i rozłącza myśl.
Oto i kosztuję przed dziecięcymi szkieletami, wysilam się w myśli i zrozumieć nie mogę, jak można,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]