[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardzo boleć, ale akurat teraz wszystko wydaje mi się okropnie skomplikowane i trudne.
Rozumiesz mnie?
- Oczywiście, że rozumiem.
Annika znowu pogrążyła się w myślach.
- Sądzisz, że zobaczymy go jeszcze w Tara?
Martin przyglądał jej się uważnie, kiedy patrzyła przed siebie, ale zdawała się niczego
nie widzieć.
- Nie - powiedział ciepło. - Nie, sądzę, że go nie spotkamy. Może jednak tobie
przypomni go delikatne muśnięcie wiatru w policzek. Myśl wtedy o nim! Przyjmij jego
miłość!
Skinęła głową.
- Chyba powinniśmy wracać - powiedziała.
Martin zatrzymał ją jeszcze.
- Annika... Ron nigdy nie mógł cię pocałować. Ja wiem, że jego zdaniem my oboje
pasujemy do siebie. I wiem, że nie miałby nic przeciwko temu, żebym to ja cię pocałował.
Zamiast niego.
Patrzyła, jakby się zastanawiała.
- Zamknij oczy i myśl o Ronie!
- Nie, Martin!
- Rób, jak mówię!
Posłuchała. Poczuła jego wargi na swoich. Bardzo delikatne, czułe... Ron, myślała.
Ron...
Ale zupełnie inne imię przychodziło jej do głowy. Jakby wypływało z mrocznego
świata sag...
Pocałunek stawał się coraz gorętszy. Myśli kłębiły się w dziewczęcej głowie.
Odwróciła twarz.
- Ty jesteś Martin i nic tego nie zmieni! Ale to wcale nie jest takie głupie! Spróbuj
jeszcze raz. Tylko teraz już jako Martin!
Kiedyś przecież marzenia muszą zacząć się spełniać!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]