[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzała to każdego dnia.
Danielle spojrzała na innych, których pilnowali żołnierze, to znaczy Claude
siedział zamknięty w garderobie, więc pozostała tylko mademoiselle.
%7łe tych dwoje zostało ukaranych, to Danielle uważała za słuszne i sprawiedli-
we. Cieszyła się z tego. Zwłaszcza za to, co zrobili Rafaelowi, ale ona sama też
się czuła spokojniejsza. Ona, która zawsze musiała wysłuchiwać, że jest winna,
niezależnie od tego, jak było naprawdę. I oto teraz przyjechała ta sympatyczna
rodzina Taran i powiedziała, że tamci byli wobec Danielle niesprawiedliwi i zli.
Danielle czuła, że w piersi dławi ją płacz, ale teraz był to dobry płacz. Odczu-
wała wzburzenie tak wielkie, że z trudem śledziła wydarzenia związane z upio-
rem.
Ten pan, o którym jej nowi przyjaciele mówili wuj Erling , niósł Rafaela
przez ostatni kawałek drogi do zamku, ale teraz brat Danielle stał na własnych
nogach wspierany lekko przez Dolga. Dolg to najwspanialsza istota, Danielle nie
bardzo wiedziała, czy może nazywać go człowiekiem, bo chyba tak do końca to
nim nie był. Z tymi swoimi oczyma i z tą cudowną twarzą tak przypominającą
elfa. Ale jakżeż ona go podziwiała!
Ojciec dzieci też zdawał się niezwykłym człowiekiem, ale nie do tego stopnia
jak Dolg, teraz robił dokładnie to samo, co Dolg, mianowicie badał mur.
Potem cofnął się o kilka kroków i potrząsał głową.
Nagle Rafael pisnął:
On idzie! Cofnijcie się, żeby nie wszedł na was!
Kto idzie? zapytał jego ojciec ostro.
Upiór odpowiedział Dolg zamiast Rafaela. I to prawda, idzie wprost
na pokojówkę Edith i obu gwardzistów, którzy stoją za nią.
Wymienieni natychmiast uskoczyli w bok.
Głupstwa! wrzasnął baron, a jego żona zapiszczała przenikliwie: Ja
nic nie widzę!
A ja owszem wtrącił Móri.
Móri stanął za plecami barona i pilnującego go gwardzisty, położył obu męż-
czyznom ręce na ramionach. Obaj drgnęli tak gwałtownie, że Móri to odczuł.
Dzięki jego wpływowi oni też zaczęli widzieć .
Dobry Boże szepnął żołnierz. Nigdy bym nie wierzył, że coś takiego
jest możliwe. . .
Przerwał mu okropny krzyk barona:
Dziadek! To jest mój dziadek!
Baron Rupert von Virneburg? zapytał Móri.
Tak! Tak! Baron jąkał się. Ja nie. . . nie chcę być. . . tutaj, ja. . .
%7łelazna ręka gwardzisty osadziła go w miejscu.
127
Upiór znalazł się w środku zgromadzenia, po chwili rozpłynął się w powietrzu
i zniknął.
Móri zrobił znak na trawie.
Tutaj był stwierdził. Rafaelu, czy on się zawsze zatrzymywał w tym
samym miejscu?
Tak. Zawsze tutaj.
Baronowa krzyczała histerycznie:
Albert, czy ty oszalałeś? Ja niczego nie widzę, gdzie jest duch, och, mam
wrażenie, że zemdleję!
Milcz! wrzasnął baron, jakby miał przed sobą oddział wojska. Potem
otarł pot z czoła. Chcę wracać do domu, to wszystko niczemu nie służy.
Nie, nie rzekł Móri stanowczo. Teraz chcielibyśmy się dowiedzieć,
dlaczego baron Rupert von Virneburg wraca na ziemię? Czy chciałby nam coś
powiedzieć?
Skąd ja to mam wiedzieć? skrzywił się baron.
Pan widział rysunki, które mają dzieci? Czy dostrzega pan jakiś związek
tych znaków z pańskim dziadkiem?
Co za rysunki? Aha, te! Owszem, mój dziadek miał różne głupie pomysły.
Studiował tajemne pisma. Ja wiem, że zajmował się przez jakiś czas wątpliwymi
Księgami Mojżeszowymi.
Co to znaczy wątpliwe księgi ? zapytała Danielle swoją przyjaciółkę
Taran.
Ja nie wiem odpowiedziała Taran szeptem.
To znaczy, że nie wiadomo, czy księgi są prawdziwe, a nie sfałszowane
rzekł Erling i uśmiechnął się do dziewczynek.
Jego uśmiech sprawił, że Danielle poczuła się bezpieczna. Podeszła do niego
o krok bliżej.
Baronie von Virneburg powiedziała Theresa. Co się znajduje we-
wnątrz murów akurat tutaj?
Przecież nie mogę wszystkiego pamiętać burknął zirytowany baron.
To jest chyba rejon kuchni.
Niewiele im to wyjaśniło.
Wszyscy drgnęli, kiedy od strony parku dał się słyszeć obcy głos:
Może ja mógłbym dostarczyć jakichś informacji? Stał przed nimi rabin
Etan, który nie był żadnym rabinem, tylko po prostu wujem barona.
Właściciel dworu na widok krewnego wpadł w prawdziwy gniew.
Co? ryknął z purpurową twarzą. Co ty tutaj robisz? Czyż nie zakaza-
łem ci przekraczać mojego progu?
Co do tego ostatniego, to znaczy, czyj jest ten próg, to zdania są podzielone
oznajmił rabin spokojnie. Skłonił się uprzejmie księżnej Wasza wyso-
kość. . . Bardzo przepraszam, że nie przedstawiłem się jak należy przy pierwszym
128
naszym spotkaniu, ale miałem swoje powody. . . Mój brat Ernst zawsze wyrażał
się o pani bardzo ciepło. Byli państwo zaprzyjaznieni, jak pamiętam.
Tak, rzeczywiście powiedziała Theresa z uśmiechem. I dlatego wła-
śnie odważyłam się prosić w tym domu o opiekę nad moimi wnukami. Sprawy
nie potoczyły się dokładnie tak, jak oczekiwałam. Ale. . .
Zawahała się na moment, a potem dokończyła:
Ale może tak, jak pan oczekiwał?
Etan von Virneburg uśmiechnął się.
Móri natomiast zapytał:
Czy mógłby nam pan wyjaśnić, dlaczego? Dlaczego nasi chłopcy dostali te
rysunki? A także czy pan sam widział tutaj upiora?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]